Polak mądry przed szkodą? Niemożliwe!

Za chwilę na ekranie widać plażę w Susa - poza leżakami, parasolami i grupką osób stojących w miejscu, w którym składane są kwiaty, nikogo innego nie widać. Ale życie idzie naprzód. Czytam, że w miejscu szaleńczego ataku terrorystycznego (26 czerwca na plaży w Susa zginęło 38 osób, w tym aż 30 Brytyjczyków) wprawdzie wypoczywających jeszcze nie ma, ale sąsiednia plaża wcale pustkami nie świeci.

Jak widać i słychać, nie tylko Polacy mają taką ułańską fantazję (w myśl mickiewiczowskiego zawołania "Ja z synowcem na czele i jakoś to będzie"). Doprawdy, nie pojmuję, dlaczego - bez przymusu i za własne pieniądze - ludzie tak szaleńczo postępują. Liczenie na to, że drugiego ataku w tym samym czy sąsiednim miejscu nie będzie, jest naiwnością równą głupocie. Nie pojmuję, jak można swoim bliskim i sobie fundować taki "krwawy survival". Wakacje to beztroska, spokój, luz. To wszystko jest niemożliwe, gdy plaży pilnują dziesiątki uzbrojonych po zęby policjantów. Gdy każdy nadzwyczajny ruch może zdradzać niebezpieczeństwo!

Coś się jednak zmienia. Okazuje się, że ostrzeżenia polskiego MSZ (nie pojawiły się bynajmniej przed tygodniem) wzięli sobie do serca właściciele niektórych biur podróży i zaczęli zmieniać letnią ofertę. Tak zrobiło TUI Poland, podejmując decyzję "o wstrzymaniu sprzedaży ofert wakacyjnych i odwołaniu wszystkich imprez turystycznych do Egiptu do końca sezonu letniego". Wyjazdy do tego kraju, a także do kurortów położonych nad Morzem Czerwonym odradza właśnie MSZ w komunikacie z 2 lipca. Tym razem Polacy mogą być mądrzejsi przed szkodą!