Dziś złożyli wniosek o referendum w sprawie likwidacji Straży Miejskiej w Chojnicach [wideo]

Zapowiadali i zrobili pierwszy krok. Wczoraj komitet ds. przeprowadzenia referendum w sprawie likwidacji Straży Miejskiej w Chojnicach złożył wniosek w ratuszu. Inicjatywa obejmuje przeprowadzenie głosowania i odpowiedź chojniczan na dwa pytania: czy jest pan(i) za likwidacją Straży Miejskiej i czy jest pan(i) za podatkiem na rzecz utrzymania Straży Miejskiej w kwocie 64 zł 63 gr na każdego dorosłego mieszkańca Chojnic.

Kwota została wyliczona stosownie do nakładów na Straż Miejską w Chojnicach, które wynoszą ok. 2 mln zł.

Kto jest w komitecie ds. przeprowadzania referendum? Pod wnioskiem podpisali się: Kamil Kaczmarek (stowarzyszenie Projekt Chojnicka Samorządność), który jest pełnomocnikiem komitetu, Artur Eichenlaub (PO), Jakub Adamczyk (partia "Korwin"), Radosław Sawicki (PChS) i Ireneusz Siemionkowicz (niezrzeszony).

Przeczytaj także: Przypominamy próby likwidacji straży miejskiej w naszym regionie [zdjęcia]
Wcześniej była mowa o tym, że inicjatywa będzie popierana przez działające w Chojnicach partie, ale jak dotąd żadna oficjalnie tego nie zrobiła. - Trwają rozmowy - mówi Kamil Kaczmarek. - Sądzimy, że już wkrótce będziemy mogli powiedzieć, kto nas wspiera.
Przed komitetem zadanie zebrania ponad 3 tys. podpisów, by jesienią - najprawdopodobniej razem z wyborami do parlamentu - można było przeprowadzić referendum.

Skąd ten pomysł, by likwidować straż? - Nie stać nas na to, żeby wydawać co roku 2 mln zł na tę formację - odpowiadają wnioskodawcy. - Nie stać nas, by za te pieniądze utrzymywać trzydzieści etatów strażników. Jeśli chojniczanie chcą, by ona jednak funkcjonowała, mogą się samoopodatkować.
Zdaniem inicjatorów referendum utrzymanie straży jest zbyt kosztowne i te koszty są nieuzasadnione. Do połowy sierpnia mają zamiar zebrać podpisy na listach poparcia pod swoim wnioskiem.
- To nie jest nic nowego - podkreśla Jakub Adamczyk. - Nasza partia, jeszcze jako Kongres Nowej Prawicy też promowała likwidację straży, był to jeden z naszych postulatów. Zgłaszał go m.in. nasz były radny Krzysztof Haliżak.

A Artur Eichenlaub podaje wykaz miast, które zrezygnowały z utrzymywania straży i w zamian milionowych wydatków dają teraz zastrzyk - już nie taki wielki - policji. - To jest o wiele korzystniejsze rozwiązanie - przekonuje. - Mają wydatki na poziomie 100 czy 150 tys. zł i jakoś nic się nie zawaliło. A policja może wysłać na ulice więcej patroli.
Dziennikarze pytali, czy policja podoła zwiększonym obowiązkom? Zdaniem wnioskodawców, tak, przecież kiedyś też nie było straży miejskiej, a ich koledzy dawali radę...
Zapytaliśmy, jak chcą promować pomysł. Twierdzą, że już teraz na fanpage'u mają ponad 2 tys. fanów, a do tego chcą jeszcze organizować spotkania. Nie chcą się zamykać we własnym sosie, przyjmą zaproszenie na debatę - którą sugerował burmistrz Arseniusz Finster, chętnie będą dyskutować i ze strażnikami, i z policjantami.

A co będzie, jeśli chojniczanie powiedzą "nie"? - Trzeba będzie to uszanować i odpuścić - mówią.
Ale marzą o tym, żeby referendum było wiążące i żeby się udało.
Jest jeszcze wiele kwestii do dogrania, np. co zrobić z monitoringiem czy wyłapywaniem bezpańskich psów. - My możemy sugerować jakieś rozwiązania - mówią. - Np. zatrudnienie osób niepełnosprawnych do obsługi kamer, ale decyzje należą do burmistrza i do Rady Miejskiej.
Uspokajają, że światło na pewno nie zgaśnie i woda nie przestanie lecieć z kranu, jeśli straży nie będzie.
Przypomnijmy, że burmistrz Arseniusz Finster na wieść o pospolitym ruszeniu w sprawie likwidacji straży poprosił najpierw o uczciwą ocenę tej formacji. - Najpierw debata, potem decyzje - stwierdził.