Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzki smak pakietu onkologicznego czyli o pieniądzach i kolejkach

Hanna Sowińska
Zniesienie od 1 stycznia 2015 r. limitów w onkologii  i  wejście w życie przepisów dotyczących szybkiej terapii onkologicznej miało stanowić przełom w leczeniu raka w naszym kraju.
Zniesienie od 1 stycznia 2015 r. limitów w onkologii i wejście w życie przepisów dotyczących szybkiej terapii onkologicznej miało stanowić przełom w leczeniu raka w naszym kraju. Dariusz Bloch/archiwum
Szpitale onkologiczne tracą na realizacji pakietu onkologicznego. W trudnej sytuacji są też pacjenci pacjenci pozbawieni "zielonej karty".

Zniesienie od 1 stycznia 2015 r. limitów w onkologii i wejście w życie przepisów dotyczących szybkiej terapii onkologicznej miało stanowić przełom w leczeniu raka w naszym kraju.

Szybko okazało się, że pakiet onkologiczny ma wiele wad (pisaliśmy o tym już w marcu, w kwietniu resort zdrowia zapowiadał zmiany). Onkolodzy z niecierpliwością czekają na dopisanie do pakietu wielu nowotworów (np. raka wargi, nadnerczy, niektórych chorób krwi) i niektórych świadczeń szpitalnych rozliczanych bez limitów (chodzi przede wszystkim o radioterapię onkologiczną).

Centra liczą straty
Finansowanie nielimiotowanej onkologii od początku projektu stało pod wielkim znakiem zapytania. Nie tylko fachowcy z branży medyczno-ekonomicznej nie wierzyli, że bez dodatkowych pieniędzy rewolacja w onkologii nie może się udać.
Jak jest po pięciu miesiącach obowiązywania nowego modelu leczenia? To pytanie zdominował zakończone wczoraj posiedzenie Rady Dyrektorów Centrów Onkologicznych.

- Podsumowano pierwszy kwartał bieżącego roku i porównano do pierwszych trzech miesiecy 2014 roku. Okazuje się, że na pakiecie onkologicznym publiczne placówki onkologiczne tracą od 5 do 12 procent. Nie dotyczy to jednak prywatnych lecznic onkologicznych, które mają się dobrze - mówi w rozmowie z "Pomorską" prof. Janusz Kowalewski, dyrektor Centrum Onkologii w Bydgoszczy.

W publicznych lecznicach starty przynoszą pacjenci, którzy wymagają długotrwałego leczenia. - Takich procedur nie oferują placówki niepubliczne. Wybierają z "tortu wisienki", przede wszyskim radioterapię radykalną, które jest bardzo dobrze wyceniona - podkreśla szef bydgoskiego CO.
Szesnaście publicznych centrów onkologii wykonuje od 72-do 75 proc. wszystkich usług z zakresu diagnozowania i leczenia chorób nowotworowych, o nieco ponad 20 proc. przypada na lecznice prywatne.

- Pula pieniędzy przeznaczonych na leczenia nowotworów jest dzielona po połowie - tyle samo dostają szpitale publiczne i niepubliczne. Przeciwko temu stanowczo protestujemy - mówi prof. Kowalewski.
Jako że w jedności tkwi siła szefowie centrów onkologicznych założyli federację, która ma walczyć o lepsze finansowanie ich placówek.

Czekają najwyżej 3 dni
Do bydgoskiego Centrum Onkologii trafia każdego dnia około 70 pacjentów z Kartą Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego (DiLO). To niewiele więcej niż przed rokiem (wtedy jednak karta jeszcze nie obowiązywała).

Prof. Kowalewski: - Karta miała służyć przede wszystkim pacjentowi. Dzięki niej miał iść jak po sznurku. Okazuejs ie jednak, że że ten dokument nie jest przyjazny ani dla chorych, a ni dla lekarzy. Najbardziej na tym zyskał NFZ, który dzięki temu "narzędziu" może rozliczać szpitale wedle własnego uznania. Temu dyrektorzy centrów onkologicznych stanowczo się sprzeciwiają.

118 tysięcy kart diagnostyki i leczenia onkologicznego wydano pacjentom od 1 stycznia

Dla pacjenta z podejrzeniem nowotworu najważniejszy jest czas. Karta DiLO miała sprawić, że od pojawienia się u specjalisty do ostatecznego rozpoznania i ustalenia harmonogramu leczenia nie może minąć więcej niż 9 tygodni.

- Tego terminu dotrzymujemy - zapewnia szef CO. - Pacjent bez "zielonej karty", który trafia do nas po raz pierwszy musi być przyjęty tego samego dnia lub w ostateczności na trzeci dzień. To jest absolutny priorytet.

Inne dane, u udostępnienie których poprosiliśmy CO są równie optymistyczne. I tak np. chory z kartą DiLO średnio czeka na badanie PET-CT około 3 dni, na TK (tomograf komputerowy) - od 7-10 dni.

Dla tych, którzy nie mają karty czas oczekiwania na badania jest znacznie dłuższy - w przypadku TK wynosi ok. 4 miesięcy (dla tzw. pilnych przypadków ok. 1 miesiąca).

Z najnowszego badania przeprowadzonego przez Fundację Watch Healtch Care (WHC) wynika, że pogorszyła się sytuacja pacjentów bez "zielonej karty". Chorzy nie posiadający karty DILO, na leczenie operacyjne np. raka płuca mogą czekać nawet 4-krotnie dłużej (5,7 miesiąca) niż pacjenci posiadający taki dokument (1,5 miesiąca).

Radę Dyrektorów Centrów Onkologii powołano do życia we wrześniu 2013 r.; głównym postulatem było zniesienie limitownia w onkologii i priorytetowe traktowanie placówek, które oferują kompleksowe diagnozowanie i leczenie chorów nowotworowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska