O krok od tragedii na warszawskim lotnisku! W samolocie była delegacja Sejmu [relacja wicemarszałka Sejmu Jerzego Wenderlicha]

Około siódmej rano kilkunastoosobowa delegacja Sejmu z marszałkiem Radosławem Sikorskim i wicemarszałkiem Jerzym Wenderlichem miała polecieć do Pragi na spotkanie z czeskimi parlamentarzystami. Miały to być rutynowe rozmowy.

Samolot wyczarterowany przez rząd powinien wystartować około siódmej rano. Po włączeniu silników rozpędził się do znacznej prędkości i nagle zaczął gwałtowanie hamować "tańcząc" na płycie lotniska.

Przeczytaj również: Awaria rządowego samolotu z marszałkiem Sikorskim na pokładzie. "Było nagłe, gwałtowne hamowanie" [wideo]

- Kiedy weszliśmy do samolotu, zapiąłem pas i zacząłem przeglądać materiały na posiedzenie z czeskimi kolegami. Miałem omawiać sytuację na Bałkanach zachodnich w kontekście aspirowania tych krajów do Unii Europejskiej. Samolot rozpoczął start i rozpędził się błyskawicznie. Miałem nawet wrażenie, że lekko uniósł się nad płytę lotniska. I nagle poczuliśmy ostre hamowanie, a samolot zaczął szalony taniec na ziemi. Nie wiem ile metrów było do końca pasa, prawdopodobnie niewiele, bo hamowanie było przerażająco gwałtowne. Jednak czuliśmy, że samolot jest w rękach absolutnego profesjonalisty panującego nas sterami. Pilot poinformował nas, że doszło do awarii nawigacji oraz - prawdopodobnie - innych urządzeń. Zarówno marszałek, jak i ja stwierdziliśmy, że ten samolot nie powinien być dopuszczony do lotu w takim stanie. Tylko kwalifikacjom pilota zawdzięczamy, że skończyło się na strachu. Niewątpliwie LOT, od którego czarterujemy samoloty, będzie musiał wyciągnąć konsekwencje od osób, które dopuściły do lotu niesprawny samolot. W związku z awarią musieliśmy odwołać naszą wizytę w Czechach.