Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Waliszewski z gminy Unisław swoją historię spisał patykiem. Trzymanym w ustach

Monika Smól
Rafał podpisał to zdjęcie: Leczenie gołębia ze złamanym skrzydłem.
Rafał podpisał to zdjęcie: Leczenie gołębia ze złamanym skrzydłem. archiwum rodzinne
Jak napisać książkę, gdy jest się sparaliżowanym od szyi w dół? Rafał Waliszewski z gminy Unisław swoją historię spisał patykiem. Trzymanym w ustach.

Zajęło mu to pięć lat. To nie było wyłącznie wyzwanie, ale również sposób radzenia sobie z depresją. Bo - jak mówi - podstawą życia jest cel - a ten powinien mieć każdy - także niepełnosprawny. Właśnie nakładem wydawnictwa www.borgis.pl ukazała się jego biografia "Historia prawdziwa patykiem pisana".
Rafał jako młody chłopak pokochał jazdę motocyklem, dawała mu poczucie swobody. Aż do 13 czerwca 1998 roku.

- Złapałem na łuku drogi pobocze. Przewróciłem się i uderzyłem głową o drzewo - Rafał mówi o tym spokojnie. Nieodwracalny uraz rdzenia kręgowego. - I tak całym moim życiem stał się wózek inwalidzki. Mój ostatni w życiu zakręt - w Stablewicach - już nie istnieje. Został zlikwidowany dwa lata po tym wypadku - ze względu na niebezpieczeństwo.

Więcej wiadomości z Chełmna na www.pomorska.pl/chelmno.

- Początki nie były łatwe - wspomina. - Brak akceptacji siebie na wózku, niewyobrażalna depresja i żal do losu - to towarzyszyło mi każdego dnia. Minęło dużo czasu, zanim stopniowo - głównie przy wsparciu mamy - zacząłem sam burzyć stawianą przez lata ścianę. Musiałem zrozumieć, że nie ma co tkwić w marazmie codzienności, depresji. Chciałem pokazać ludziom, że niepełnosprawny to nie tylko człowiek, który woła o pomoc, ale też osoba, która wytycza sobie cele i konsekwentnie do nich dąży.

Po wielu smutnie spędzonych latach uświadomił sobie, że i on może nie tylko marzyć, ale też te marzenia realizować. - Postanowiłem pisać - mówi mieszkaniec gminy Unisław. - Idea zrodziła się po zakupie pierwszego w życiu komputera. Na początku pochłonęły mnie gry komputerowe, oglądanie filmów z płyt DVD - często po kilka razy tych samych. Gry zręcznościowe szły mi bardzo słabo, bo nie ruszam palcami, a komputer obsługuję patykiem trzymanym w ustach.
W ten sposób, sparaliżowany od szyi w dół, patykiem napisał książkę.- Pomyślałem sobie, że skoro codziennie wracam wspomnieniami do dni, kiedy chodziłem, byłem zdrowy - to może warto to opisać. Przez pięć lat spisywałem kolejne rozdziały. Najpierw robiłem to, aby zabić nudę, ale bardzo mnie to wciągnęło. Wkładałem w pisanie wiele pracy, żmudnie stukając po klawiszach. Nocami nie spałem, próbując przypominać sobie jak najwięcej szczegółów, co rano w głowie miałem gotowy materiał.

Pierwszy rozdział biografii dotyczy okresu zasadniczej służby wojskowej. To - jak mówi - opowieść o najlepszych piętnastu miesiącach jego życia, czasach młodzieńczego buntu, którego nie mógł manifestować w cywilu.
Motywacja- Wychowywałem się u dziadków, którzy byli zasadniczy niczym generałowie w koszarach - uśmiecha się pan Rafał. - Dopiero w wojsku poczułem się swobodnie. Te chwile opisałem bardzo szybko i z przyjemnością. Gorzej było, gdy nadszedł czas opisać wypadek i życie po nim. Wspomnienia z nim związane są traumatyczne. Wiedziałem jednak, że muszę tę książkę skończyć, by wydać pamiętnik w formie biografii. Nie miałem możliwości, by zostać niepełnosprawnym sportowcem czy studiować. Fizycznie byłem w stanie napisać książkę i podjąć próbę znalezienia wydawcy, który mi to opublikuje. Udało się! Potem założyłem swój kanał you tube - walus0205, na którym umieszczam filmy instruktażowe z ćwiczeń, motywuję niepełnosprawnych do działania, wyjścia z domu, podpowiadam, jak ułatwić sobie walkę z niepełnosprawnością i być bardziej samodzielnym, zadbać - nawet będąc przykutym do wózka - o kondycję.

Rafał sam zmienił swoje podejście do życia, otworzył się na życie, ludzi - i do tego zachęca innych. Brakuje mu kontaktów z innymi, a znajomych sprzed wypadku zostało przy nim dwóch. - Wierzę, że gdy człowiek robi coś pozytywnego, to ma szansę na zmiany na lepsze - uważa pan Rafał. - Większość niepełnosprawnych ludzi jest samotnych. Ja - jedynak, mam tylko mamę i kilku znajomych, którzy mają swoje rodziny, więc jeśli znajdą dla mnie czas, to i tak możemy go wspólnie spędzić niewiele. Może ta książka pomoże mi to zmienić, poznam nowe osoby i będę przez nie kojarzony jako pozytywny, normalny, niepełnosprawny facet. Nie jestem bierny. Aby zawrzeć nowe przyjaźnie, zapisałem się do Stowarzyszenie na Rzecz Osób Niepełnosprawnych "Iskierka" w Unisławiu. Zapraszają mnie kilka razy w roku na spotkania.

Jeżeli udaje mu się odłożyć pieniądze, stara się wyjeżdżać na turnusy rehabilitacyjne. Najchętniej - nad morze. - Kocham być nad Bałtykiem. Jak każdy zdrowy człowiek chcę się oderwać od internetu, domu i wyjechać gdzieś, spotkać się z ludźmi na grillu albo iść na zabawę. Nigdy nie byłem domatorem. Robię to też dla mamy, która całe życie ciężko pracowała i bardzo się dla mnie stara. Pierwszy raz zobaczyła polskie morze w 2008 roku, a ma 61 lat.

Z takich wyjazdów przywozi filmy, które także ukazują się na jego kanale. Opisuje, jakie problemy mogą spotkać niepełnosprawnych w różnych miastach. Dziś już nie skarży się na swój los. Coraz rzadziej rozpamiętuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska