Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wracamy do lat 30. ubiegłego wieku [zdjęcia z bydgoskich ulic]

(MAW)
Wracamy do lat 30. ubiegłego wieku.
Wracamy do lat 30. ubiegłego wieku. zdjęcie ze zbiorów Marii Urbańskiej
Zaglądamy do albumu Marii Urbańskiej, która w lutym świętowała 102. urodziny.
Wracamy do lat 30. ubiegłego wieku [zdjęcia z bydgoskich ulic]
zdjęcie ze zbiorów Marii Urbańskiej

(fot. zdjęcie ze zbiorów Marii Urbańskiej)

Pierwsze zdjęcie "leikowiec" wykonał na ul. Gdańskiej. Nasza Czytelniczka była wówczas uczennicą dwuletniej Miejskiej Szkoły Handlowej. Nie wszyscy wiedzą, że ta placówka powstała ponad dziewięćdziesiąt lat temu. W 1923 roku Izba Przemysłowo Handlowa powołała do życia Liceum Handlowe oraz Miejską Szkołę Handlową dających początek szkole handlowej, jedynej tego typu szkole na Pomorzu. Pierwszym dyrektorem szkoły został Abel Germann, a po nim Maria Kowalska. W 1929 roku tę funkcję przejął Józef Witek. Pełnił ją przez ponad trzydzieści lat - do 1965 roku. Pani Maria "handlówkę" ukończyła w 1931 roku. Od nowego roku szkolnego, po raz pierwszy, była już szkołą trzyletnią. Dzięki temu oprócz dwuletniej szkoły zawodowej młodzież w klasie trzeciej mogła się kształcić w przedmiotach administracyjno-gospodarczych. Co ciekawe, w 1932 roku nastąpiło przekształcenie szkoły handlowej w gimnazjum zawodowe. Z kolei w 1935 roku utworzono Miejskie 4-klasowe Koedukacyjne Gimnazjum Kupieckie im. Stanisława Staszica. Na czas wojny zawiesiło swoją działalność. W 1945 roku reaktywowano je wraz z Miejskim Liceum Handlowym.

Ważną rolę w życiu pani Marii odegrało harcerstwo. Jeszcze w szkole powszechnej wstąpiła do 7 Bydgoskiej Drużyny Harcerskiej. Jej drużynową była Teresa Krawczyńska. Po jakimś czasie zrezygnowała i jej funkcję przejęła pani Maria. Pełniła ją aż do wybuchu wojny. Druga fotografia ma właśnie związek z harcerstwem. - Już na kilka tygodni przed 1 września czuliśmy, że wojna się zbliża. Dlatego przechodziłyśmy wiele kursów, m.in. na sanitariuszki. Uczyłyśmy się też strzelania z łuku. Ćwiczyłyśmy m.in. na stadionie bydgoskiej Polonii. W moich zbiorach zachowało się też zdjęcie w maskach, które dziś pokazuję Czytelnikom "Albumu bydgoskiego" - opowiada Maria Urbańska.

Pod koniec sierpnia dostała powołanie do obsługi telefonu na poczcie głównej przy ul. Jagiellońskiej. Miała zgłosić się 3 września o godzinie ósmej. - Przyszłam i widzę, że na poczcie panuje wielki rozgardiasz. Pakowano wszystko, co było można. Kazali mi iść do domu. Wracałam i gdy byłam koło kościoła Klarysek, usłyszałam sygnał alarmu przeciwlotniczego. Ktoś powiedział, bym szybko schowała się w najbliższym schronie. Trafiłam do tego koło "Apteki pod Łabędziem". Tam na ławce przeczekałam dwie noce. Gdy wracałam spotkał mnie oficer niemiecki. Zobaczył, że byłam w mundurku harcerskim. Tylko otaksował mnie wzrokiem i puścił. Dotarłam do domu. Mama na mój widok się popłakała. Była wzruszona, że choć jedno dziecko ma przy sobie, bo pozostałe, by zapewnić im bezpieczeństwo, wywiozła poza Bydgoszcz - wspomina nasza Czytelniczka.
Pierwsze dni wojny bardzo ciekawie opisuje także Zbigniew Raszewski w "Pamiętniku gapia". Czytamy w nim, że początek okupacji niemieckiej przypadł na wtorek 5 września 1939 roku. "W poniedziałek, 4 września, utrzymywała się straż tylna, która w nocy z 4 na 5 wysadziła część mostów na Brdzie i Kanale Bydgoskim. Tejże nocy przeszedł przez Bydgoszcz 35 pp jako ostatnia regularna jednostka Wojska Polskiego. W poniedziałek w mieście niczyim powstała ochotnicza Straż Obywatelska, wyposażona w znalezioną na miejscu starą broń, nieumundurowana, z biało-czerwonymi opaskami na lewym ramieniu. Na czele Straży stał zarząd złożony z 10 osób. Należeli do niego m.in. ks. kan. Schulz cieszący się najwyższym autorytetem wśród duchownych oraz wiceprezydent miasta Mieczysław Nawrowski. Na ulicach panował spokój. (...) Pierwsi żołnierze niemieccy, których w życiu ujrzałem (należeli, jak dziś widzę, do 121 pp) przybyli do nas z ul. Gdańskiej, skąd skręcili w Al. Mickiewicza i alejami kierowali się w głąb Bielawek. Do naszego domu wstąpili być może dlatego, że był narożny. Przez chwilę zastanawiali się, czy nas rozstrzelać, do czego mieli wyraźną chęć, odstąpili jednak od tej koncepcji pod wpływem perswazji swojego tłumacza, miejscowego Volksdeutscha. Zadowolili się oderwaniem od mego munduru harcerskiego pamiątkowej naszywki "Kaczory" oraz skonfiskowaniem mojego aparatu fotograficznego marki "Junka". Po odniesieniu tych zwycięstw, dość łatwych dla drużyny piechoty, ruszyli dalej w kierunku placu Weyssenhoffa."

Czekamy na kolejne zdjęcia z bydgoskich ulic oraz fotografie harcerskie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska