Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tucholski szpital jest na plusie i ciągle inwestuje

(jw)
Prezes  tucholskiego szpitala Jarosław Katulski  poruszał wiele wątków. Szpital jest na plusie, ale problemów nie brakuje.
Prezes tucholskiego szpitala Jarosław Katulski poruszał wiele wątków. Szpital jest na plusie, ale problemów nie brakuje. Janina Waszczuk
Jarosław Katulski podkreślił, że placówka osiągnęła w zeszłym roku niewielki zysk. Bilans został zatwierdzony na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Szpital ma mnóstwo trudnych spraw bieżących, z którymi się boryka i musi się z nimi uporać jak najszybciej.

- Chciałbym zwrócić uwagę, że jest zakończona inwestycja szpitalna, ale trwają jeszcze remonty i będą następne - informował prezes. - Lwia część przychodów spółki to są kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia. Największe zyski wypracowała kardiologia, bo te usługi są najlepiej wyceniane przez NFZ.

Przychody szpitala w Tucholi kształtują się na poziomie około 30 mln zł. Jak zauważa prezes Katulski, to dosyć duża kwota, jak na szpital powiatowy. Najprawdopodobniej w czerwcu lub lipcu zakończy się duży, za 25 mln zł, projekt unijny. Budynek szpitala musiał być dostosowany do wymogów unijnych. Zakończono remont ginekologii, trwa jeszcze chirurgii i będzie zakupiony agregat prądotwórczy.

Prezes wspomniał o trudnej sytuacji ambulatoryjnej . - Musimy pomyśleć nad zmianami. Rozmawiam z kolegami z innych szpitali i okazuje się, że u nas jest przyjmowanych dwa razy tyle pacjentów, co w innych szpitalach powiatowych. Przyjmujemy 25 pacjentów dziennie, przeznaczamy na tę usługę 200 tys. zł rocznie. To jest ogromne obciążenie budżetowe - wylicza Katulski. - Tak więc nocna i świąteczna pomoc będzie musiała być inaczej zorganizowana.
Dalej prezes wspominał o badaniach tomografem, na które nie wzrasta kontrakt, a ilość badań z roku na rok rośnie i to w zatrważającym tempie. - Teraz badanie tomografem jest traktowane prawie jak kiedyś rentgen - tłumaczy. - A tomograf ma określoną żywotność i w przyszłym roku będziemy musieli kupić nową lampę do niego, która kosztuje, bagatela, około 200 tys. zł.

Spółka wypracowuje zysk, ale cały czas inwestuje, bo chce świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Prezes mówił także o problemach kadrowych i że ciągle brakuje specjalistów. - Zatrudniamy 200 osób na umowach cywilnych i na zlecenie. Brakuje wykwalifikowanych pracowników - podkreśla Katulski. - Poczyniliśmy zmiany, aby odciążyć pielęgniarki i zatrudniliśmy sekretarki medyczne, współpracujmy z Powiatowym Urzędem Pracy, ale to ciągle mało.

O pozyskiwaniu pieniędzy i budowie ZOL wkrótce więcej w "Pomorskiej".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska