Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrońcy oskarżonego zarządu Janturu chcą, by sąd wysłuchał bankowców

Jadwiga Aleksandrowicz
Jednak w czerwcu - jak planował sędzia - sprawa upadłej spółki Jantur, która oszukała setki rolników - nie zakończy się. Sąd na wniosek obrony przesłucha jeszcze bankowców.

Ta sprawa ciągnie się od miesięcy. Ostatnio na wniosek obrońców trzech oskarżonych: Romana Ch., prezesa zarządu upadłej spółki, jego brata Krzysztofa Ch. (wiceprezesa) i Jolanty O., głównej księgowej, przybywa wniosków dowodowych.

Dzisiaj przy barierce dla świadków stanęły trzy osoby: dwóch przedsiębiorców (ale nie wierzycieli spółki) oraz syndyk masy upadłości spółki Jantur - Jacek Cędrowski.

Oskarżonych nie było na rozprawie, ale już wiemy, że sędzia Romuald Jankowski z Sądu Okręgowego we Włocławku, który prowadzi tę sprawę, wezwał ich na 20 lipca. Ma nadzieję, że wówczas wysłucha wystąpień prokuratora i obrońców.

Wcześniej jednak, na posiedzeniu wyznaczonym na 15 czerwca sąd wysłucha - na wniosek obrony - czterech pracowników banku, w którym Jantur miał kredyty (dwóch z oddziału wojewódzkiego we Włocławku i dwóch z warszawskiej centrali).

Czytaj też: Zarząd Janturu latami tworzył fałszywy obraz spółki

Na dzisiejszej rozprawie obrońca Romana Ch., mec. Włodzimierz Wiśniewski dostarczył sądowi kilka grubych skoroszytów z dokumentami dotyczącymi kredytów, negocjacji i rozmów bankowców z przedstawicielami zarządu Janturu. Wezwani przez Wysoki Sąd przedsiębiorcy opowiadali o swoich związkach z Janturem. Jeden z nich mówił o opracowaniu przez jego spółkę dla Janturu założeń i projektu innowacyjnego przedsięwzięcia (jedynego takiego w Polsce) w dziedzinie wykorzystania odpadów poprodukcyjnych gorzelni oraz odpadów z produkcji rolniczej w powiecie do produkcji energii elektrycznej. Były nawet uzgodnienia z Energą o odbiorze wyprodukowanego prądu.
Rozmowy na ten temat prowadzono też - mówił świadek - z udziałem ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Jednak - jak wynikało z wypowiedzi świadka - zarząd Janturu w pewnym momencie przestał się tym projektem interesować. Do fazy realizacji nie doszło, choć świadek obliczał, że po zrealizowaniu wieloetapowego przedsięwzięcia będzie ono przynosić 3,6 mln dochodu rocznie przy około 10-procentowych kosztach. Ponadto - zdaniem świadka - była szansa na dofinansowania tej inwestycji.

Za przygotowanie inwestycji przedsiębiorca otrzymał swoją należność, bo Jantur pozyskał na to ponad 70-procentowe dofinansowanie z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, gdzie świadek jest ekspertem.

Z kolei drugi przedsiębiorca tłumaczył sądowi, że był gotów rozmawiać z rolnikami o ich wierzytelnościach w Janturze (wtedy chodziło o ponad 20 mln zł) i włożyć w Jantur dodatkowe 10 mln złotych w zamian za 100 procent udziałów w spółce. - Była na to zgoda zarządu Janturu, ale po analizie uznałem, że lista wierzycieli była zbyt długa - przyznał. - Rozmowy z tak duża grupą wierzycieli byłby bardzo trudne.

W tym czasie Jantur był zadłużony także w banku na ponad 20 mln złotych.

Syndyk masy upadłości Janturu, mec. Jacek Cędrowski poinformował sąd, że proces związany z upadłością spółki zakończył się w marcu br. Majątek spółki udało się sprzedać w sumie za kwotę około 7 mln złotych. Rolnicy, którzy odstawiali zboże do Janturu i czekali na pieniądze, dostali od syndyka ułamkowe części swoich należności.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska