Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruńskie "Anioły" poskromione przez "Krzyżowców" z Warszawy

Adam Czarniawski
Angels na razie mają na koncie jedno zwycięstwo w PLFA I.
Angels na razie mają na koncie jedno zwycięstwo w PLFA I. Adam Czarniawski
W meczu piątej kolejki PLFA I drużyna Crusaders Warszawa wygrała na wyjeździe z Angels Toruń 12:6. Trzy przegrane i jeden triumf plasują Anioły na piątym, ostatnim miejscu w grupie północnej.

W świetle toruńskich jupiterów rozegrany został twardy i wyrównany pojedynek, w którym królowały formacje obronne obu zespołów. Nie brakowało mocnych uderzeń i ciekawych akcji zmyłkowych, ale przede wszystkim nie zabrakło emocji. Trudno jednak nie nazwać emocjonującym meczu, który rozstrzygnął się w ostatniej minucie, a w ostatniej akcji mógł zostać zmieniony zwycięzca jeszcze zmienić całkowicie swój rezultat.

Pierwszy ciąg akcji Angels złożony praktycznie z samych akcji biegowych był prowadzony dobrze do momentu przejścia na stronę boiska gości. Gdy do pola punktowego Crusaders było coraz bliżej, to Anioły zgubiły i odzyskały piłkę aż trzykrotnie. Duża w tym zasługa agresywnych zawodników pierwszej i drugiej linii obrony Krzyżowców. Po zmianie posiadania goście spokojnie i metodycznie prowadzili swoje akcje, a pokaźne zyski jardowe przynosiły podania Saschy Gaveau do Adriana Grudnia. Jedna z nich pozostawiła stołeczną ofensywę w korzystnej sytuacji, a na prowadzenie po krótkim biegu wyprowadził swoją drużynę sam rozgrywający. Po akcji jeden z liniowych Crusaders popełnił faul, czym oddalił próbę podwyższenia o 15 jardów. Kopnięcie było niecelne. Wynik 0:6, pomimo próby field goala Angels, utrzymał się do przerwy.

Jeśli można powiedzieć, że Angels wyszli nieskoncentrowani na początek meczu, to na początku trzeciej kwarty to Crusaders potrzebowali nieco dłuższej rozgrzewki. Najpierw zawodnik, który opanował piłkę po wykopie przyklęknął na własnym drugim jardzie, a dwie akcje później Crusaders zgubili futbolówkę. Będąc około 10 jardów od celu toruńska formacja ofensywna wyrównała wynik na 6:6, choć udało jej się to dopiero w czwartej próbie. Punkty na wagę remisu zdobył Łukasz Kuśmirek.

Do końca czwartej kwarty trwał koncert gry obronnej. Szczególnie dobrze poczynali sobie Marcin Mosakowski i Wojciech Jędrzejczak z Angels. Ich dobra gra zmusiła Gaveau do poszukiwania częściej gry podaniowej, co skutkowało kilkoma złapanymi piłkami Frederika Hermanna. Jednak na około minutę przed końcowym gwizdkiem wspomniany Mosakowski uległ kontuzji. Wprowadziło to rozkojarzenie w szeregi gospodarzy i po chwili znowu Adrian Grudzień złapał długie podanie od swojego rozgrywającego pozostawiając swoich kolegów w bardzo dobrzej sytuacji. Już w następnej akcji na prowadzenie wyszli Crusaders dzięki akcji biegowej Michała Borucińskiego.

Do ostatniego gwizdka zostało około pół minuty a anielska ofensywa pod wodzą Łukasza Kuśmirka miała około 50 jardów do pola punktowego gości. Dzięki dobrej dystrybucji podań na kilka sekund przed końcem do celu brakowało mniej niż 10 jardów. Kluczowe podanie było nieudane i to goście wyjeżdżają z Grodu Kopernika z tarczą.

- Był to bardzo intensywny mecz. Grało się bardzo ciekawie, bo Angels grali dobrze w obronie i często nas zatrzymywali. Dopiero częstsze akcje podaniowe przyniosły skutek. Mamy jeszcze do wyeliminowania wiele usterek, ale nareszcie zagraliśmy jak drużyna i byliśmy skupieni od pierwszego do ostatniego gwizdka. Sytuację utrudniła nam kontuzja naszego kopacza, przez co nie wychodziły nam podwyższenia i nie mogliśmy kopać z pola gdy wskazywała na to sytuacja na boisku. Jednak koniec końców wygraliśmy i wracamy do domu w świetnych humorach - powiedział Rafał Barszczewski, zawodnik trzeciej linii obrony Crusaders.

- Futbol to gra błędów i wygrał ten zespół, który mniej tych błędów popełnił. Crusaders byli bodaj dwa razy w naszej redzone i dwa razy zdobyli przyłożenie. W perspektywie rozwoju spotkania to się na nas zemściło. Na naszą postawę nie wpłynęły dobrze cztery zgubione piłki w pierwszej kwarcie. Inna sprawa, że gdybyśmy skutecznie kopal,i to drugą kwartę kończylibyśmy z wynikiem 10:6 dla i kto wie jak by się wtedy mecz potoczył. Crusaders efektywnie wykorzystywali swoje kilka zagrywek i parli z piłką do przodu, my z kolei w ogóle nie zrealizowaliśmy swojego planu gry. Mamy teraz tydzień przerwy, po którym zagramy cztery mecze pod rząd. Musimy przede wszystkim zastąpić kontuzjowanych zawodników linii defensywnej a w ataku popracować nad skutecznością. Cel na sezon pozostaje ten sam - dalej celujemy w play off - powiedział po meczu Hubert Pińczak, prezes i safety Angels Toruń.

Wśród Crusaders z najlepszej strony pokazali się Sascha Gaveau i Adriań Grudzień, którzy w trudnej chwili wzięli na siebie ciężar gry w ataku.

W barwach gospodarzy na wyróżnienia zasłużyli Łukasz Kuśmirek i Tomasz Kuska, którzy akcjami typu option skutecznie zdobywali jardy oraz defensywni liniowi Marcin Mosakowski i Wojciech Jędrzejczak, którzy zatrzymywali akcje gości często przed linią wznowienia akcji.

Następny mecz Crusaders Warszawa zagrają u siebie z Wilkami Łódzkimi. Dla Angels Toruń Wilki są również następnym przeciwnikiem, jednak ten mecz odbędzie się 24 maja.

Angels Toruń - Crusaders Warszawa 6:12 (0:0, 0:6, 6:0, 0:6)

II kwarta
0:6 przyłożenie Saschy Gaveau po 3-jardowej akcji biegowej

III kwarta
6:6 przyłożenie Łukasza Kuśmirka po 1-jardowej akcji biegowej

IV kwarta
6:12 przyłożenie Michała Borucińskiego po 5-jardowej akcji biegowej

Mecz obejrzało 500 widzów.

MVP meczu: Adrian Grudzień (Crusaders Warszawa)

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska