Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Drygas stęskniony za graniem

Dariusz Knopik
Kamil Drygas (nr 14) na Łazienkowskiej najczęściej walczył z Guilherme, który oddaje strzał.
Kamil Drygas (nr 14) na Łazienkowskiej najczęściej walczył z Guilherme, który oddaje strzał. Bartek Syta/PPG
Drygas wrócił do składu Zawiszy po przerwie spowodowanej kartkami. Z pomocnikiem rozmawialiśmy po meczu z Legią.

- Pewnie nie tak wyobrażałeś sobie powrót do zespołu po pauzie za kartki?
- Oczywiście to jest przykre, że przegraliśmy z Legią i nie udało się wywieźć z Warszawy choćby punktu.

- Do momentu straty pierwszego gola graliście dobrze. Jak z twojej perspektywy wyglądała ta sytuacja?
- Było tam duże zamieszanie. Michał Żyro dwukrotnie uderzał piłkę. Drugi raz skakałem z nim do główki i nie wiem czasem czy nie uderzył po mojej głowie. Niewiele zabrakło, by piłka odbiła się od słupka i gol by nie wpadł.

- Tydzień temu z GKS Bełchatów udało się po stracie gola odwrócić wynik. Tym razem się tak się nie stało. Dlaczego?
- Możemy popatrzeć z kim graliśmy. Tydzień temu graliśmy z Bełchatowem, który w tym roku jest w kiepskiej formie, a teraz graliśmy na stadionie mistrza Polski. Były to dwa inne mecze, aczkolwiek mogliśmy stąd wywieźć punkt.

- Czy ten pierwszy gol nie wprowadził w wasze poczynania zbyt wielkiej dekoncentracji, bo po kilku minutach straciliście drugiego?
- Nie wydaje mi się. Chociaż prawdą jest, że w zbyt krótkim czasie straciliśmy dwie bramki. Ten drugi był jednak kluczowy dla losów meczu. Gdyby dłużej się utrzymał wynik 1:0, to byłaby większa szansa na odrobienie strat.
- Drugi gol was podłamał? Czy jeszcze tliła się iskierka nadziei na kontaktowego gola i potem ewentualnie na remis?
- Piłka jest nieprzewidywalna i zawsze jakiś cień nadziei jest. Aczkolwiek przegrywając 0:2 na boisku lidera i mistrza Polski na 20 minut przed końcem meczu trudno odrobić straty. Walczyliśmy do końca, ale niestety nie udało się zdobyć choćby honorowego gola.

- Byłeś tego najbliżej gdy w doliczonym czasie uderzyłeś na bramkę Duszana Kuciaka.
- Niestety, Słowak odbił piłkę i zostaliśmy bez gola.

- Stęskniłeś się za graniem przez ten blisko miesiąc kiedy pauzowałeś za kartki.
- Tak (śmiech). To była długa przerwa. Jedyny pozytyw z powrotu na boisko jest fakt, że nie dostałem kartki (śmiech).

- Jaki to jest czas dla piłkarza, który tylko trenuje i nie może grać?
- Czułem się jakbym leczył kontuzję. Szczerze mówiąc to jest najgorszy okres dla zawodnika, bo może komuś nie iść lub może nie być w formie, ale może walczyć i grać, a w tym przypadku nic nie jest zależne od piłkarza.

- Miałeś wątpliwości, że po tej pauzie nie uda ci się wrócić do wyjściowej jedenastki, bo w tym czasie koledzy z zespołu grali bardzo dobrze?
- Na pewno było trudno wrócić, ale na treningach każdego dnia starałem się pokazywać trenerowi, że zasługuje na to miejsce. Trener zdecydował, że zagram przeciwko Legii. Wystąpiłem w całym spotkaniu i nie dostałem kartki, co jest dla mnie ważne, bo wcześniej zbierałem je regularnie.

- W piątek czeka was niezwykle ważny mecz z Cracovią?
- O "6 punktów". Wygrywając przeskoczymy Cracovię i być może w końcu opuścimy miejsce spadkowe.
Zdołacie się mentalnie odbudować na to spotkanie, bo przecież długo nie przegrywaliście meczów i mogliście się odzwyczaić od porażek? To nie była jakaś wielka porażka.

- Wkalkulowana?
- Nie można tak powiedzieć, bo jak mówiłem wcześniej, mogliśmy z Warszawy wywieźć punkt. Z Cracovią gramy o te "sześć punktów" i musimy się
szybko podnieść.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska