Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Julie McBride z Artego Bydgoszcz: - Jestem już za stara na imprezy! Wolę koszykówkę

Tomasz Froehlke
Julie, Hoops i koszykówka - to nierozerwalne elementy.
Julie, Hoops i koszykówka - to nierozerwalne elementy. Artego Bydgoszcz
"Idzie nasz generał" - tak mówi o niej Tomasz Herkt, trener Artego Bydgoszcz. 33-letnia Julie McBride to gwiazda polskiej ligi koszykarek, mimo że mierzy tylko 163 cm wzrostu. Jej talent ma co najmniej 2 metry!

- Wróćmy jeszcze na chwilę do meczów półfinałowych z Energą Toruń. Była pani zaskoczona, że wygracie w trzech meczach? Faworytkami nie byłyście...
- Nie byłyśmy? Poważnie? (śmiech)

- Biorąc pod uwagę kontuzję Gatling i dłuższą ławkę rezerwowych Energi to wydaje mi się, że nie...
- Zupełnie nie jestem zdziwiona naszym zwycięstwem. Może z jednym wyjątkiem. Wygraliśmy drugi mecz u siebie rożnicą prawie 30 pkt. (82:57 - red.). To jak na półfinały bardzo dużo. Ale solidna praca przez cały sezon procentuje. Wiedziałyśmy w każdej chwili, co robić. Każda z nas była świetnie przygotowana. Trener Tomasz Herkt znakomicie opracował taktykę. Energa to nieobliczalna ekipa. Potrafi zagrać bardzo dobrze, a następnego dnia - bardzo źle.

- Co było kluczem do zwycięstwa?
- Bez wątpienia obrona. Broniłyśmy naprawdę na wysokim poziomie. I to w każdym meczu. Nie było ani chwili słabości, nawet w kluczowych momentach pierwszego i trzeciego meczu. Wykorzystywałyśmy każde potknięcie rywalek. A jak jest dobra obrona, to w ataku gra się lżej.

- No i chyba atmosfera przez cały sezon jest w drużynie znakomita? Po prostu widać to po was.
- Strzelił pan w dziesiątkę! To widać, że nam wszystkim gra sprawia wiele przyjemności. Nawet jak coś nie idzie, przybijamy piątkę, pocieszamy się, mobilizujemy się wzajemnie. Nie ma żadnego nosa na kwintę. Nawet jak kilka meczy w sezonie przegrałyśmy, wiedziałyśmy, na co nas stać. I mamy najlepszego trenera w Polsce! W klubie niczego nam nie brakuje, wszystko jest poukładane profesjonalnie, a z drugiej strony jest jak w rodzinie. Słowem: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

- Czy po meczu w Toruniu długo świętowałyście pierwszy finał zespołu i awans do Euroligi?
Nie za bardzo. Zjadłyśmy tylko kolację w restauracji i do domu. Byłyśmy bardzo zmęczone, a poza tym od następnego dnia już ruszały przygotowania do meczów finałowych z Wisłą Kraków, więc nie bardzo była taka możliwość. Musimy pamiętać, że liga jeszcze się nie skończyła. Mamy w niej jeszcze coś do zrobienia. A poza tym... jestem na stara, żeby imprezować! (śmiech).
- Nie obawia się pani o motywację w zespole? Pierwszy finał w historii klubu już jest zapewniony, Euroliga wywalczona po raz pierwszy w historii Bydgoszczy, rywal znacznie bogatszy. Nikt nie będzie miał pretensji, że przegracie. I tak napisałyście historię tego miasta.
- To wszystko prawda, ale my lubimy wyzwania. To fajnie, że zrobiliśmy sukces dla miasta, ale to wy tak oceniacie. My jesteśmy po prostu sportowcami, którzy walczą do końca i chcą swoją robotę zrobić jak najlepiej. Jesteśmy z różnych krańców Polski i świata, w kategorii sukcesu dla miasta tego nie rozpatrujemy. Po sezonie rozjeżdzamy się w swoje strony. I nie ma co się dziwić. Współczesny sport jest po prostu globalną wioską.

- Jakie są wasze szanse w finale z Wisłą Kraków? Pierwsze mecze gracie już w sobotę i niedzielę i to na wyjeździe.
- Będzie bardzo ciężko. To naprawdę dobry zespół. Zresztą świadczą o tym wyniki. Dwa razy pokonał nas w tym sezonie i to różnicą ponad 20 pkt. Nie zdarzają mu się wpadki, słabszy dzień. Jest bardzo poukładany, każdy wie, co ma robić, ma wybitne zawodniczki.

- To tak jak Artego...
- Dziękuję (śmiech)! Wszystko się może zdarzyć. Na pewno się nie poddamy. Jedziemy do Krakowa po jedno zwycięstwo. Na luzie, ale maksymalnie skoncentowane.

- Grała pani w Artego dwa sezony temu, potem wyjechała pani do Turcji (Besiktas Stambuł - red.), ale teraz znowu jest w Artego. Co zadecydowało o pani powrocie?
- Kilka powodów. Po pierwsze znam ten klub i wiem, że wszystko jest zbudowane na solidnych zasadach. Znam dobrze trenera i powtórzę to: uważam, że jest najlepszym trenerem, z którym współpracowałam. A poza tym w Polsce mogłam w ubiegłym roku uzyskać polskie obywatelstwo, właśnie dzięki klubowi. To dla mnie bardzo ważne. Moja prababcia ze strony mamy była Polką. Mieszkała w jakiejś małej wsi, nazwy nie pamiętam. Chyba zaczynała się na D. Nie znałam owej prababci. A poza tym ten zespół pozwala mi się zrealizować i walczyć o najwyższe cele.

- To kadra Polski będzie z pani miała pociechę
- Jeśli się przydam na coś, to jestem do dyspozycji (śmiech).

Nasze Finalistki :)

Posted by Artego Bydgoszcz on 16 kwietnia 2015

- Wiem, że jest pani miłośniczką psów.
- Oj, tak. Mój jamnik wszędzie mi towarzyszy. Nazywa się Hoops (czyli slangowo "koszykówka" - red.). Teraz biega gdzieś po sali.

- A jakby pani określiła siebie?
- Mam trochę polskich akcentów charakteru. Jestem nieustępliwa, uparta, waleczna i lubię wyzwania. A poza tym jestem bardzo pracowita. Chcę wygrywać! (śmiech). Tego mnie nauczyli rodzice. Urodziłam się, gdy byli nastolatkami i tak już mnie ukształtowali.

- Proszę opowiedzieć o swojej rodzinie.
- Mam dwie siostry i brata. Wszyscy są w Stanach. Starsza siostra gra w piłkę nożna i uczy w szkole. Młodsza gra w koszykówkę na uniwersytecie i pracuje w firmie "Apple", a młodszy brat również gra w... basket na colege'u! Mój tata zajmuje się prywatnym biznesem, związnym z budownictwem, a mama uczy w szkole średniej.

- Jak się pani czuje w Bydgoszczy? Ma pani jakichś przyjaciół?
Nie za bardzo. Oczywiście, przyjaźnimy się z dziewczynami z drużyny, znam kilka zawodniczek w poprzednich moich występów z Artego. Znam kilku kibiców, ludzi w klubie. I to chyba wszystko.

- A zna pani jakieś słowa po polsku?
To jest bardzo trudny język. Oczywiście, kilka znam, ale nie chcę się wygłupić. Wstydzę się (śmiech). Jak się trochę poduczę, to dam panu znać i wówczas coś powiem.

- A jak ocenia pani bydgoskich kibiców?
- Są niesamowici i to przez cały sezon. Wiele się zmieniło od mojego ostatniego pobytu w Polsce. W wielu miejscach są hale, gdzie ludzie tylko siedzą i od czasu do czasu klaszczą. Tak było na przykład w Toruniu. U nas jest zupełnie inaczej. Robią po prostu show. Trochę przypomina mi to Turcję, gdzie spędziłam kilka lat. Tam kibice są bardzo żywiołowi. Hala "Artego Arena" jest idealna do uprawiania koszykówki. To jest obecnie najlepszy obiekt w Polsce. Może jeszcze Gdynia się z nim równa. Czuć, że kibice siedzą tuż za linią i słychać ich wsparcie. To bardzo ważne. Nie lubię dużych hal, gdzie nawet dobrze nie słychać kibiców.

- Co pani lubi robić poza koszykówką?
- Koszykówka to całe moje życie. Po sezonie wracam do USA i będę nadal prowadzić moje campy koszykarskie dla dzieciaków w Nowym Jorku (coroczne "campmcbride", którego motto to: "Wiara, miłość i wytrzymałość", odbędzie się w sierpniu - red.). Poza tym wakacje są po to, żeby koszykarsko stawiać się lepszym. Więc pracuję. Każdego dnia jestem w hali.

- Nie jedzie pani na wakacje?
- Wakacje są wtedy, kiedy nie gram w koszykówkę (śmiech). ale nie mam na to czasu. Na to znajdzie się czas na emeryturze.

- A w Bydgoszczy co pani robi "na wakacjach"?
- Przede wszystkim rozmawiam z rodziną i bliskimi. Czytam książki, oglądam telewizję, zwłaszcza mecze koszykówki (śmiech). Chodzę z psem na spacery, wychodzę coś zjeść i nudzę się. Jestem już za stara na imprezy (śmiech). Lubię boks, Gdyby nie koszykówka, właśnie tą dyscypliną bym się zajęła. Nie boksuję, może czasem na treningach.

- A dlaczego pani zajęła się właśnie koszykówką, a nie np. lekkoatletyką czy właśnie boksem?
- Mój tata grał w koszykówkę i od najmłodszych lat zabierał mnie na salę. Już gdy miałam 3 lata, byłam tam bywalcem. A tata wówczas miał 21 lat. Oglądałam mecze, chodziłam codziennie z nim na treningi. Podobało mi się i tak już zostało.

- Czy rodzice bądź rodzeństwo byli w Bydgoszczy, żeby pani kibicować?
- Jeszcze nie. Ale brat i rodzice wybierają się w czerwcu na mistrzostwa Europy do Rumunii, w których mam nadzieję, że zagram dla Polski. Do Bydgoszczy przyjechał za to mój kuzyn. W Stanach mieszkamy w niewielkiej miejscowości Troy, około dwie i pół godziny jazdy od Nowego Jorku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska