Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cyber-oko, które pozwala chorym "mówić". Jedyna furtka, przez którą mogą komunikować się ze światem zewnętrznym

Jolanta Zielazna; [email protected]
Agnieszka Kwiatkowska i cyber-oko - urządzenie, które uznane zostało za wynalazek roku
Agnieszka Kwiatkowska i cyber-oko - urządzenie, które uznane zostało za wynalazek roku Jarosław Pruss
Czerwony punkt porusza się na monitorze. Kuba wodząc wzrokiem zaznaczył kwadrat "boli mnie". Na klawiaturze ekranu czerwona kropka na moment zatrzymuje się na literach: Z,Ą,B. Kubę boli ząb. W inny sposób tego nie "powie". Czerwony punkt poruszany na monitorze wzrokiem to jedyna możliwość porozumienia się z Kubą.

Chciała pracować tylko z dziećmi

Kuba w inny sposób tego nie przekaże. W maju ubiegłego roku miał wypadek. Od sierpnia jest w klinice Epimigren w Osielsku koło Bydgoszczy. Długo nie było z nim żadnego kontaktu. Ciągle jest porażony, nie rusza ręką ani nogą. Ale odzyskuje świadomość. W końcu logopedka Agnieszka Kwiatkowska postawiła przed nim monitor. I Kuba patrząc na ekran, czerwona kropką zaczął dawać znak, czego chce, co mu dokucza, co go boli. W jakimś sensie zaczął "mówić".

Ten monitor to cyber-oko. Narzędzie do komunikowania się z osobami w stanie minimalnej świadomości, stanie zamknięcia, całkowicie porażonymi, które mogą poruszać ledwie okiem. Jedyna furtka, przez którą mogą choćby w ubogim zakresie komunikować się z zewnętrznym światem.

Agnieszka Kwiatkowska studiowała logopedię na UKW w Bydgoszczy. Podczas praktyk w szpitalu zetknęła się z chorymi po udarach, wypadkach. Nie mówią, nie reagują. Była przerażona. Przyrzekła sobie, że gdy skończy studia, z takimi osobami pracować nie będzie. Zajmie się wyłącznie dziećmi.

Jeszcze w czasie studiów dała się namówić na wolontariat w klinice rehabilitacji szpitala Jurasza. Z jednym zastrzeżeniem - zajmie się dziećmi. Prof. Talar zaprowadził ją właśnie do dorosłych po udarach, wypadkach, w śpiączce. Postanowiła, że przyjdzie 2-3 razy, żeby nie wyglądało, że uciekła. I koniec.

Jednak zamiast być z chorymi dwie, trzy godziny, zostawała na znacznie dłużej. Nie dwa, trzy dni, ale cały rok. Nie z dziećmi, a z dorosłymi pracowała.
Owszem, była później praca w szkole, z dziećmi, ale.... Tęskniła do pracy z dorosłymi, z którymi pozornie nie ma kontaktu.

Zaczęła współpracować z Zakładem Opiekuńczo-Leczniczym Fundacji Światło w Toruniu. Zakład specjalizuje się w opiece nad "śpiochami", jak pieszczotliwie nazywane są osoby w śpiączce. To było w 2005 roku. Dopiero w ubiegłym roku przeniosła się do Osielska.
Logopedą jest już 12 lat, zajmuje się dorosłymi i mówi krótko: - Ja to uwielbiam. To jest moje życie.

- Od początku moim założeniem było znalezienie sposobu komunikacji z osobami, które się wzbudzają, są w stanie minimalnej świadomości - mówi logopedka. Bo wybudzenie ze śpiączki to nie jest przebudzenie się ze snu. To powolne, dzięki intensywnej i bardzo różnorodnej rehabilitacji, przywracanie funkcjonowania mózgu, zmysłów, a przede wszystkim pełnej świadomości.

A jak się komunikować z człowiekiem, który odzyskuje świadomość, ale jest całkowicie bezwładny, czasami nawet powieki nie może podnieść?

Kwiatkowska pamięta Roberta - pacjenta, który wybudził się ze śpiączki. Usiadła na przeciw niego z literami alfabetu i pokazywała po kolei, pilnie śledząc jego oczy. Przewracała karty literę po literze. Trwało to 45 minut. Ledwo widoczne poruszenia palcem przy niektórych literach ułożyły się w słowa: chcę jeść.

Robert do dziś telefonuje do Agnieszki i mówi: byłaś pierwsza, która usiadła na przeciw mnie i zauważyłaś palec, który się rusza.

Ciało niczym więzienie

Agnieszka Kwiatkowska i cyber-oko - urządzenie, które uznane zostało za wynalazek roku
(fot. Jarosław Pruss)

Co czuje człowiek świadomy wszystkiego, co się wokół niego dzieje, a pozbawiony jakiejkolwiek możliwości reakcji? Zamknięty w swoim ciele, bez cienia szansy, że ktoś domyśli się, że czuje, słysz, choć nie mówi, nie może otworzyć oczu, ani minimalnie ruszyć palcem? Czarna rozpacz!

Opisała to Francuzka Angele Lieby w książce "Ocaliła mnie łza". W 2009 roku kobieta trafiła do szpitala z powodu migreny. Lekarze wprowadzili ją w śpiączkę farmakologiczną, z której później nie mogli wybudzić Angele zapadła w stan, w którym nie mogła dać najmniejszego znaku, że czuje, słyszy, żyje.
Ocaliła ją łza, która podczas wewnętrznego płaczu Angele (bo na zewnątrz nie można było poznać, jak przeżywa to, co wokół niej się dzieje) potoczyła się z jej oka.

Pomysłem cyber-oka natchnął Agnieszkę Kwiatkowską reportaż, który zobaczyła w telewizji. Podobne urządzenie wykorzystywane było w pracy z dziećmi z ADHD, by skupić ich uwagę. Zaświtało jej: a gdyby tak spróbować z apalikami?

Apalicy to osoby w stanie wegetatywnym, przebudzają się ze śpiączki, ale nadal nie ma z nimi kontaktu.
Na różnych uczelniach szukała, z kim swój pomysł mogłaby wprowadzić w życie. Zainteresował się zespół profesora Andrzeja Czyżewskiego z Politechniki Gdańskiej. Profesor jest kierownikiem katedry systemów multimedialnych.

- Nasz zespół pracował nad badaniem uwagi dzieci: jak postrzegają materiały edukacyjne na tablecie, monitorze laptopa. Na co patrzą najpierw, co omijają wzrokiem, co powiększają - opowiada prof. Czyżewski. Idea więc bardzo podobna, bo komputer śledzi ruch gałek ocznych.
Profesor rozmawiał z Janiną Mirończuk, szefową fundacji Światło, która zadzwoniła z prośbą, by przyjrzał się pomysłowi i zobaczył, czy coś da się zrobić.
Dało się.

Prace trwały od 2009 do 2013 roku. Dwa lata trwało zbieranie wniosków, opracowanie metodologii do cyber-oka.
Agnieszka Kwiatkowska: - Ja miałam idee, oni przerabiali to na aplikacje, ja pisałam pomysły na kartce, zespół na politechnice przerabiał to na programy komputerowe.
W toruńskim Świetle mają pierwszą wersję cyber-oka: komputer i podłączony do monitora system kamer, który śledzi ruch gałek ocznych osoby patrzącej w monitor.

W nowszej (nazywa się (C-Eye) nie ma już kamer podłączonych do monitora. Na tym starym jednak, by wyniki były porównywalne, logopedka prowadzi badania pacjentów do swojej pracy doktorskiej. Kwiatkowska pracuje nad doktoratem w Instytucie Psychologii UKW.

Teraz cyber-oko pracuje w sześciu ośrodkach w kraju, m.in. w klinice "Budzik" zbudowanej przez fundację "Akogo" Ewy Błaszczyk, w toruńskim "Świetle", w Epimigrenie w Osielsku, w Gdańsku. W zamian autorzy dostają wyniki badań i mogą rozwijać prace nad cyber-okiem.

- To jest pionierski projekt, ciągle zbieramy doświadczenia - mówi prof. Czyżewski z Politechniki Gdańskiej.

-To są pierwsze na świecie badania wykorzystujące zatrzymanie wzroku na 2-3 sekundy na obrazie - tłumaczy Agnieszka Kwiatkowska. - Jeśli pacjent nie jest świadomy nie utrzyma tak długo wzroku w jednym punkcie.

W czasie pracy na urządzeniem zaproponowała rozszerzenie programu o pisanie wzrokiem - pacjent patrząc na kolejne litery na ekranie wybiera je i układa słowa.

Kocham Cię

Do kliniki Epimigren mąż przywiózł żonę, która od siedmiu lat miała zdiagnozowany stan wegetatywny. Nie wykonywała żadnego ruchu, oczy nieruchome. Lekarze byli zdania, że nie czuje, nie słyszy. Mąż, który bardzo o nią dbał i pielęgnował, przywiózł żonę z południa Polski do Osielska, by się przekonać, czy rzeczywiście tak jest.

Pani miała opadającą powiekę, więc nawet nie była w stanie spojrzeć na monitor. Gdy logopeda podniosła jej powiekę, kobieta zaczęła wzrokiem sterować czerwoną kropką na monitorze. Poprawnie odpowiedziała na wiele pytań. W końcu na ekranie wybrała litery i dla męża ułożyła słowa: "Kocham cię".
Ale to nie jest tak, że z każdym da się w ten sposób porozumieć. Są osoby z ciężkimi uszkodzeniami mózgu, które nie są w stanie reagować świadomie.

Najtrudniejsze jest dotarcie do pacjenta, przebicie się do niego. On czasami nie ma chęci, jest w depresji, poddaje się.
Czasami nawiązanie kontaktu trwa tygodniami. Nie należy tez oczekiwać, że pacjent na polecenie zareaguje szybko. Jego mózg pracuje bardzo wolno, szczególnie, jeśli długo był w śpiączce. Testy się powtarza, by mieć pewność, że kontakt jest świadomy.

Na Politechnice Gdańskiej powstała firma, która urządzenie wykonuje komercyjnie.

Zobacz także: Jesteśmy inni, ale kochamy tak samo - mówią Agnieszka i Grzegorz

Wynalazek roku

Cyber-oko zostało uznane za najlepszy wynalazek 2013 roku. W ubiegłym roku zespół naukowców dostał za ten wynalazek nagrodę premiera.

- Sukces sprawia, że warto tę pracę robić, a nagroda zachęca. Ale jest to też informacja, że są metody porozumienia się z osobami, z którymi nie ma kontaktu - mówi prof. Andrzej Czyżewski.
Agnieszka Kwiatkowska: - Cieszę się, że na tak wysokim szczeblu zauważono potrzeby tych osób. No i nagroda daje też szansę rozwoju na uczelni.

W końcu sama siadam przed monitorem, skupiam wzrok na czerwonej plamce. Steruję nią wodząc wzrokiem. Jeśli uda mi się na kilka chwil zatrzymać ją na obrazku - komputer "odczyta" na głos co jest napisane, albo otwiera kolejne okienka z możliwościami wyboru. Czerwony punkt za krótko utrzymuje się na obrazku lub tekście i "oko" nie chce ze mną rozmawiać. Albo z kolei zbyt długo trzymam wzrok w którymś punkcie i otwiera się nie to, co powinno. Wydawałoby się - łatwizna. A wcale tak nie jest.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska