Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłopoty klubów żużlowych mogą jeszcze wrócić

Magdalena Zimna, [email protected]
W rozgrywkach ligowych wystartuje 8 drużyn w ekstralidze, 7 w I lidze i tylko 5 w II. Czy wszyscy dojadą do mety? Na przeszkodzie mogą stanąć kłopoty finansowe.
W rozgrywkach ligowych wystartuje 8 drużyn w ekstralidze, 7 w I lidze i tylko 5 w II. Czy wszyscy dojadą do mety? Na przeszkodzie mogą stanąć kłopoty finansowe. Andrzej Muszyński/archiwum
Finansowe problemy klubów odbijają się na całej dyscyplinie. Zamieszanie z obsadą lig skończyło się zaledwie trzy tygodnie przed rozpoczęciem sezonu. Tylko, czy to na pewno koniec problemów?

Porządek "ustalony" wynikami z poprzedniego sezonu runął jak domek z kart, gdy Polski Związek Motorowy odebrał zgodę na starty klubom z Częstochowy i Gdańska. Wybrzeże i Włókniarz wypadły z rozgrywek, zwalniając miejsce - odpowiednio w ekstralidze i Polskiej Lidze Żużlowej. Szybki i niespodziewany "awans" zaliczył GKM Grudziądz, do pierwszoligowców dołączyła Wanda Kraków. Poszukiwania kolejnych chętnych do jazdy w PLŻ spełzły na niczym, bo żaden klub z najniższej ligi nie chciał brać na siebie dodatkowego ciężaru finansowego.

Szybko zresztą okazało się, że siedem drużyn w I lidze (o jedną mniej niż zwykle) to też nic pewnego. Okazało się bowiem, że budżet Polonii Bydgoszcz jest naciągnięty poza granice możliwości. Właściciel klubu (miasto) stracił cierpliwość i zaczęła się walka o ratowanie żużla w Bydgoszczy w ogóle. Ta batalia zakończyła się licencją nadzorowaną dla Polonii, ale na odtrąbienie sukcesu jest zdecydowanie zbyt wcześnie.

Ligi się nam kurczą

Polonia przez cały rok będzie musiała mocno zaciskać pasa. Podobnie, jak KMŻ na drugoligowym froncie (też otrzymał licencję nadzorowaną), Wybrzeże, które ostatecznie zostało dopuszczone do najniższej ligi i pewnie kilka innych klubów, obciążonych ugodami z żużlowcami, pożyczkami i innymi zobowiązaniami.
Kondycja polskiego żużla pozostawia wiele do życzenia. Świadczą o tym nie tylko rozpaczliwe próby ratowania poszczególnych klubów (PZM złagodził stanowcze wcześniej stanowisko wobec zadłużonych klubów), ale i fakt, że ligi się kurczą. Osiem drużyn w eks-tralidze, siedem w I lidze i tylko pięć na drugoligowym froncie to stan na dziś. Jak będzie na zakończenie rozgrywek, tego nikt nie wie.
Pesymistą w tej sprawie jest Witold Skrzydlewski. Prezes Orła Łódź w ostrych słowach wypowiadał się już o poczynaniach włodarzy Polonii, potępiał prezesów podpisujących kontrakty bez pokrycia w budżecie. Ostatnio zaapelował też o połączenie lig. Podczas spotkania prezesów PLŻ i PLŻ2 w Krakowie złożył wniosek w tej sprawie.

O sponsorów będzie trudniej

Pomysł nie przeszedł - zgodnie z wcześniejszymi założeniami ligi mamy trzy. - Jestem zaskoczony, że prezesi klubów z pierwszej i drugiej ligi nie chcieli połączenia klas rozgrywkowych - skomentował Skrzydlewski na łamach portalu sportowefakty.pl - Przecież robimy ten żużel dla kibiców, a nie dla siebie. Przed kolejnym sezonem klubom będzie bardzo trudno znaleźć sponsorów. Nikt nie będzie zainteresowany wspieraniem ligi, w której jest tak mało ekip i meczów. Pokazaliśmy, że żużel to znikająca dyscyplina sportu. Podniecamy się jak murzyn blaszką, że będzie wielkie wydarzenie na Stadionie Narodowym w Warszawie. Mówimy, że na ten turniej nie ma już biletów. Wszystko się zgadza, ale bez ligi dyscyplina i tak nigdzie nie dojdzie. A liga musi mieć drużyny, wielkie talenty, znakomitych zawodników, dużo ciekawych meczów i sponsorów. Jest mi przykro, że prezesi tego nie widzą - narzekał.

Jest za późno na taką rewolucję

- Pomysł był absurdalny - skwitował Krzysztof Mrozek, szef ROW Rybnik, przed kamerami TVP Sport. - Każdy klub zimą przygotowywał się do sezonu pod odpowiednim kątem. Teraz trzeba by było robić to wszystko od nowa. Decyzja o pozostawieniu podziału na trzy ligi była jak najbardziej słuszna.

W podobnym tonie wypowiadał się Krzysztof Cegielski, szef stowarzyszenia żużlowców. - Teraz, już po tym jak zawodnicy podpisali kontrakty na starty w poszczególnych ligach, jest za późno na takie zmiany. Komuś, kto budował budżet na drugą ligę, trudno byłoby sobie radzić w pierwszej. Żużla nie można przenosić na inne dyscypliny, a wysokie wyniki nie zawsze są atrakcyjne dla kibiców. A z takimi moglibyśmy mieć do czynienia po połączeniu lig.

W rozmowie z TVP Sport wszelkie dywagacje uciął też Piotr Szymański, przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego. - Już wcześniej rozmawiałem z innymi prezesami i wszyscy byli za pozostawieniem systemu, który obowiązywał w poprzednich latach. Zresztą trzy lata temu podjęliśmy decyzję, że przez kolejne trzy nie zmieniamy reguł - zaznaczył.

Dodając, że wniosek Skrzydlewskiego o połączenie lig, trzeba traktować w kategorii pomysłów "medialnych".

Skrzydlewski włożył jednak kij w mrowisko i jest przekonany, że temat szybko powróci. - Już teraz jestem w stanie przewidzieć, że za rok w lidze będzie jeszcze większa afera - powiedział na łamach sportowefakty.pl - Zobaczymy, czy wszystkie drużyny dojadą do końca sezonu. Ja mam obawy. Dlaczego? Niektórzy już teraz konsumują to, co mają na nowy sezon, bo muszą rozliczyć stare kwestie. Później od razu pojawią się sponsorzy i z finansami będzie zdecydowanie lepiej? Jakoś w to nie wierzę. Poza tym, doskonale wiem, jakich zawodników zakontraktowały kluby, które mają mniejsze lub większe problemy. Oni nie jeżdżą za czapkę śliwek - dodał.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska