Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z roku na rok spada liczba kradzionych aut w regionie. W ubiegłym roku kradzieży było 514, a dziewięć lat wcześniej - prawie 2,5 tysiąca

Maciej Czerniak
nfografika MOW
- Jeśli już się kradnie, to albo auta drogie, albo takie, które łatwo można upłynnić rozbierając je i sprzedając na części - mówi jeden ze śledczych.

Z kolei prok. Marek Dydyszko, zastępca prokuratora okręgowego w Bydgoszczy, podkreśla: - Złodziej, który ukradnie wóz, musi znaleźć na niego kupca. Z reguły sam tego nie robi. Od legalizowania wozu, a później od wyszukania klienta zainteresowanego jego kupnem są konkretni, wyspecjalizowani w tym ludzie.

Samochód nie jest już taką gratką dla złodziei, jak to bywało jeszcze kilka lat temu. Jeżeli już auta znikają, to wciąż są to te same marki, od lat utrzymujące się w czołówce złodziejskiego zestawienia. - Golfy, Audi, Passaty, Fordy - to najbardziej "chodliwe" na czarnym rynku auta - wylicza policjant z bydgoskiej komendy wojewódzkiej zajmujący się rozpracowywaniem przestępczości samochodowej. - Różnica polega teraz na tym, że zazwyczaj złodzieje nie kradną już samochodów, nie mając przedtem na nie zamówienia.

Z danych bydgoskiej policji wynika, że w ubiegłym roku na terenie całego województwa nieoczekiwanie właściciela zmieniło 514 samochodów. Do tych spraw zatrzymano 74 podejrzanych. Rok wcześniej mundurowi postawili zarzuty 89 złodziejom, którzy uprowadzili łącznie 623 auta. A jeszcze w 2012 i 2011 roku w regionie skradziono 785 i 802 auta, a zatrzymano w związku z tymi sprawami 92 i 119 osób. Jeszcze większy spadek przestępczości samochodowej w naszym regionie widzimy, jeśli porównać policyjne statystyki z rokiem 2005.

Wtedy zanotowano aż 2493 kradzieże aut. Skąd tak duży spadek kradzieży? Według ekspertów samochód powoli przestaje być... towarem luksusowym.

Czytaj: Ukradli samochód i ukryli go w krzakach. Już wpadli w ręce policji [wideo]
Przed dwoma laty policja poinformowała o kilku przypadkach, kiedy paserzy postanowili pozbyć się aut w kujawsko-pomorskich komisach.- Czy przypomina pan sobie, by ktoś próbował u pana zostawić kradziony samochód? - zapytaliśmy Wacława Witkowskiego, właściciela firmy Autohandel Natal. - To naprawdę sporadyczne przypadki - odpowiedział Witkowski. - Ale zdarzały się. Jednak bardzo pilnujemy naszych interesów. To, czy samochód jest kradziony, czy nie, można łatwo i szybko sprawdzić kontaktując się z policją. Sami korzystamy jednak z kilku stałych i sprawdzonych kontrahentów, którzy dostarczają nam auta głównie z Niemiec. Słyszałem, że z kradzieży dość często mogą pochodzić auta sprowadzane z Włoch.

Coraz częściej bywa, że to właśnie w naszym regionie złodzieje urządzają sobie dziuple, w których przechowują auta kradzione za granicą. Tak było we wsi pod Radziejowem, gdzie w ubiegłym roku policjanci namierzyli wartego 100 tys. euro Range Rovera skradzionego w Niemczech. Inna dziupla mieściła się z kolei we wsi pod Grudziądzem. We wrześniu 2014 roku kryminalni znaleźli tam zaparkowane przed domem BMW. Okazało się, że wóz, którego wartość oszacowano na 60 tys. zł, został skradziony w Berlinie.

Bywa, że w dziupli są już tylko części kradzionych aut. Jak w Sośnie pod Sępólnem Krajeńskim. - W budynku gospodarczym funkcjonariusze znaleźli szybę samochodu, który został skradziony w Tarnowie Podgórnym w Wielkopolsce - tłumaczy Małgorzata Warsińska, oficer prasowy sępoleńskiej policji.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska