- To nie była brzoza, to był wybuch - głosi hasło... na mapie WIęcborka

Dojrzeć mogą je nie tylko piesi, ale także zmotoryzowani kierowcy, którzy przejeżdżają przez miasto. Co ciekawe, hasła te, które są napisane na fladze oraz tekturze, są przywiązane sznurkami do planu miasta. Potencjalny kierowca lub turysta zamiast znaleźć konkretną ulicę czy interesujące miejsce, przeczyta sobie co nieco o rządzie.

Okazuje się, że władze Więcborka wiedzą o tym, ale jak do tej pory nic z tym nie zrobiły. Burmistrz Więcborka Waldemar Kuszewski uważa, że te hasła nikomu nie robią szkody, a wieszający je w żaden sposób nie uszkadza miejskiego mienia. Więc problemu nie widzi.

Czytaj: Rosja chce krótszego o 60 metrów pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Polska zaskoczona [wideo]
Czy to dobre miejsce?
Okazuje się, że te transparenty pojawiają się w okolicy "miesięcznicy", a więc koło 10 dnia każdego miesiąca i przypominają, że w Smoleńsku był wybuch samolotu itp. itd. Dodatkowo przypominają, że już 10 kwietnia minie piąta rocznica tamtego zdarzenia. Znikają po dwóch lub trzech dniach, by po miesiącu znów się pojawić.
Czy jednak miejski plan miasta i miejska nieruchomość to dobre miejsce na tego typu manifestacje? Raczej nie. Burmistrz Waldemar Kuszewski po chwili namysłu mówi, że być może to nie jest najszczęśliwsze miejsce i przyznaje, że nikt nie zgłaszał w urzędzie chęci wywieszenia tych haseł. - Nikt formalnie się do nas nie zgłosił - mówi. - Nie wiem, jak było to wcześniej, przed wyborami.

Potwierdza się więc, że hasła te pojawiały się już wcześniej, również za poprzedniej władzy i ona sobie z tym prostym problemem nie poradziła. Są również i teraz, a co najgorsze, nikomu raczej w urzędzie nie przeszkadzają. Chyba jednak czas najwyższy zrobić z tym porządek...