Słit focia z prezydentem

Do Aleksandrowa Kujawskiego przyjechał wczoraj z Ciechocinka, gdzie nocował w Dworku Prezydentów RP. Zjadł śniadanie w kilkunastoosobowym gronie działaczy PO, samorządowców i przedsiębiorców.

Na aleksandrowskim Placu Konstytucji 3 Maja witał prezydenta około dwutysięczny tłum z chorągiewkami i wyborczymi hasłami. Znów mówił dużo o zgodzie i bezpieczeństwie, ale i o zamiłowaniu Polaków do narzekania. Przywołał tu nawet pewną postać bajkową. - Jest taki smerf Maruda, który ciągle marudzi. Ciągle mówi, że coś jest nie tak, że coś jest najgorsze, coś jest najsłabsze, coś w Polsce idzie nie tak. Nie oddajmy Polski smerfowi Marudzie - apelował.
I choć nie podał żadnego konkretnego nazwiska, wielu komentatorów politycznych uznało, iż porównania tego użył względem swojego głównego rywala Andrzeja Dudy.

Prezydent Bronisław Komorowski przekonywał również, że Polacy mają być z czego dumni i z czego się cieszyć.
W samo południe prezydent zameldował się w Pakości, gdzie czekało na niego kilkuset mieszkańców. Burmistrz Wiesław Kończal podkreślił, że jest to historyczne wydarzenie dla miasteczka. 10 marca 1337 roku, a więc dokładnie 678 lat temu był tu z wizytą król Kazimierz Wielki. - Myślę, że będzie to szczęśliwa data nie tylko dla Pakości, ale również i dla naszego kandydata na nową kadencję - mówił burmistrz.

Słowa te rozbawiły prezydenta. - Mam nadzieję, że niekoniecznie skończy się to koronacją - żartował. W swojej przemowie nawiązał do czasów króla Kazimierza Wielkiego. Przypomniał, że był to złoty wiek dla Polski. - I pewnie wtedy nie wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że żyją w złotym wieku, kiedy Polska rozwijała się wyjątkowo szybko. Goniła bogaty świat zachodni - mówił.

Szybko przeszedł do aktualnej sytuacji w Polsce. - Warto sobie zdać sprawę z tego, że dziś mamy drugi raz na całe tysiąclecie szansę zrobienia tak wielkiego awansu, jak wtedy, w ramach naszego złotego wieku. Nigdy wcześniej i pewnie nigdy już w przyszłości nie będziemy mieli szansy na tak gigantyczne środki z Unii Europejskiej, które możemy wydać w Polsce na przyspieszenie w doganianiu bogatszego świata - przekonywał Bronisław Komorowski.

Z Pakości udał się do Mogilna, gdzie również witało go kilkaset osób. Tutaj także nawiązano do historii. - Nigdy jeszcze w dziejach Mogilna nie odwiedził nas żaden prezydent Rzeczpospolitej Polskiej. To dla nas wielki zaszczyt - mówił burmistrz Leszek Duszyński. - Mogę tylko obiecać, że jeśli wybory pójdą dobrze, to na pewno przyjadę tu jeszcze raz - zapewniał prezydent Bronisław Komorowski. Podobnie jak w Aleksandrowie Kujawskim i Pakości po krótkim wystąpieniu wyszedł do ludzi. Rozdawał autografy, pozował do zdjęć, robił sobie z nimi pamiątkowe selfie. - Dziękuję za te wszystkie krótkie rozmowy, wejrzenia i gesty sympatii. Są dla mnie źródłem niesłychanej siły - wyznał.

Nie obyło się jednak bez małej językowej wpadki. W trakcie pobytu w Pakości stwierdził, że dobre wzorce gospodarności, pozytywnego stosunku do państwa, umiejętności i kultury pracy płyną stąd, czyli z "pogranicza Wielkopolski, Kujaw i z terenu... Pałuków" (powinno być - z Pałuk).