Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roztańczony, uśmiechnięty pan od wuefu. To właśnie on - Piotr Walczak z Bydgoszczy!

Katarzyna Piojda
- Na scenie czuję się, jak ryba w wodzie - przyznaje bydgoszczanin. Pan Piotr z młodzieżą na tle bydgoskiego ratusza.
- Na scenie czuję się, jak ryba w wodzie - przyznaje bydgoszczanin. Pan Piotr z młodzieżą na tle bydgoskiego ratusza. nadesłane
- Cierpliwość popłaca. Na spełnienie marzeń czekałem 10 lat - przyznaje Piotr Walczak z Bydgoszczy. Nauczyciel wychowania fizycznego od 18 lat występuje w Zespole Pieśni i Tańca "Ziemia Bydgoska".

Piotrek chodził do Szkoły Podstawowej nr 50 przy ul. Cichej. Teraz po podstawówce nie ma śladu. Budynek istnieje. Znajduje się w nim Zespół Szkół nr 9 im. Bydgoskich Olimpijczyków. Pan Piotr pracuje tutaj jako wuefista. - Gdy kończyłem podstawówkę w tym miejscu, nie przypuszczałem, że po latach powrócę tutaj do pracy - uśmiecha się nauczyciel.

Praca to jego pasja. Nauka też. Tyle szkół, do których on chodził, chyba mało kto ma na koncie.

Szkoła po szkole

No to po kolei.
Wspomniana Szkoła Podstawowa nr 50.
Później zasadnicza szkoła zawodowa - zawód: tokarz.
Potem technikum - zawód: technik mechanik obróbki skrawaniem.
Dalej studium kreślarskie - kierunek: rysunki techniczne.
Wyższa Szkoła Pedagogiczna (obecnie Uniwersytet Kazimierza Wielkiego): - studia na kierunku wychowanie fizyczne. Dyplom licencjata.
Akademia Wychowania Fizycznego w Gdańsku. Został magistrem.
Potem jeszcze studia trenerskie w Gorzowie Wielkopolskim - na kierunku lekkoatletyka.

Walczak jest także instruktorem pływania i strzelania. W związkach zawodowych też się udziela. Jest wiceprzewodniczącym Komisji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty i Wychowawców.

Przeczytaj również: "Wuef"? Prawdy i półprawdy. "Nuda panie, oj nuda"

Pod sceną

Roztańczony z niego związkowiec. - Co roku w Bydgoszczy odbywają się Bydgoskie Impresje Muzyczne. Oglądałem to niezwykłe wydarzenie, ale od strony publiczności - wspomina. - Co roku oglądałem różne występy w ramach BIM. Któregoś roku, tak stojąc pod sceną, pomyślałem sobie, że też chciałbym zatańczyć.

Na studiach poznał m.in. dwie osoby, które wywarły wpływ na jego późniejsze życie. To Jan Żmudziński, trener lekkiej atletyki oraz Elżbieta Kornaszewska, szefowa Zespołu Pieśni i Tańca "Ziemia Bydgoska".

Zespół z historią

To jeden z największych i najstarszych zespołów folklorystycznych w województwie kujawsko-pomorskim. Od prawie 60 lat reprezentuje nasze miasto podczas wielu wydarzeń, koncertów, festiwali w kraju i zagranicą. - Powiedziałem sobie tak: ja też będę tańczył w tym zespole - kontynuuje pan Piotr. I swoje marzenie zrealizował.

Tak się dobrze złożyło, że pani Kornaszewska, prezes i kierownik artystyczny zespołu, prowadziła zajęcia z tańca dla studentów wychowania fizycznego. W tej grupie znajdował się właśnie Walczak. - Miałem chęci zacząć tańczyć, ale miałem też obawy. Choćby te dotyczące ceny stroju - opowiada bydgoszczanin. - Wiedziałem, ze nie stać będzie mnie na zakup.

Wiedział też, że jeden taki ubiór sceniczny kosztuje około tysiąca złotych.

Trochę odwagi

Nasz rozmówca stosuje taką niepisaną zasadę: jak się wahasz, czy coś zrobić, to tym bardziej to zrób. Na przykład dlatego, żeby rozwiać wątpliwości przed samym sobą. Okazało się jednak, że stroje należą do zespołu. Chór, kapela i tancerze nie dostają ich na własność. Używają ich na zasadzie wypożyczenia.

Pan Piotr odetchnął. I zaczął uczyć się kroków tańców ludowych. Był 1997 rok. Kujawiak, krakowiak, oberek, polonez. No i mazur. - Mazura nauczyłem się jako ostatniego, ale najbardziej przypadł mi do gustu - uważa młody mężczyzna. - To taniec z duszą.

Pierwszy występ? - Jasne, że pamiętam - dodaje Walczak. - To było w Teatrze Polskim przy alejach Mickiewicza w Bydgoszczy. Miałem taką tremę, że nawet teraz trudno mi ją opisać.

Na szczęście na scenie nie był sam. Tańczył w parze. On z partnerką i kilkadziesiąt innych par.

Tłum na scenie

Czasem jednak na scenie - choćby w bydgoskiej Operze Nova (tutaj znajduje się największa scena w mieście) - znajduje się 300 osób, czyli tyle, ile liczy zespół. - To tancerze, chór oraz kapela - wymienia wuefista. Pełna sala.

Ich występy to nie tylko taniec i muzyka. To kolorowe widowiska. Choćby za sprawą kolorowych strojów. Taka magia barw. Zdarza się, że artyści kilka razy zmieniają stroje do występu. Inny taniec to inny ubiór. Za kulisami panuje harmider, ale bałaganu nie ma. 300 osób przebierających stroje, po cichu rozmawiających o kolejnym tańcu, który zacznie się za minutę. To wszystko da się ogarnąć. Trzeba mieć wprawę.

Artyści z "Ziemi Bydgoskiej" tę wprawę mają. Taniec też ma swój repertuar. W repertuarze Piotra Walczaka są m.in. tańce kaszubskie, góralskie, lubelskie, pałuckie. Albo te, które popularne były w czasach Księstwa Warszawskiego.

Czytaj też: W-f - czy jeszcze go lubimy? Czy uczniowie często zapominają stroju i "migają się" od zajęć?

Przedszkolak tańczy

Najmłodsi tancerze mają po trzy, cztery latka. Grupy dziecięce od 1995 roku działają przy Pałacu Młodzieży. Najstarsi artyści w zespole to tacy w wieku 70 plus. Jedni z drugimi na scenie porozumiewają się bez słów. Tutaj kroki przecież się liczą.

Wuefista złapał się nawet na tym, że gdy w filmach w telewizji pojawiają się sceny, w których bohaterowie tańczą, on analizuje ich kroki. - W polskiej komedii "Żona dla Australijczyka" jest kilka takich scen - wspomina pan Piotr. - Bohaterowie jednak nie tańczą tak, jak powinni.

On, tancerz z Bydgoszczy, też się czasem myli na scenie. - To ludzka rzecz. Sztuka w tym, żeby błędów robić jak najmniej - uważa.

Zespół z Bydgoszczy nie tylko po okolicach podróżuje i w nich występuje.

Punkty na mapie

Niemcy, Dania, Włochy, Grecja, Francja, Hiszpania, Czechy, Litwa, a także Serbia, Macedonia i Chorwacja. Inne miejsca na mapie świata też zespół odwiedził. Każdy wyjazd to przygody. - W Hiszpanii kolega się zapadł - opowiada nauczyciel wuefu.

Jak to? - Tańczyliśmy i tak skoczył, że podłoga się pod nim zapadła - wyjaśnia nasz rozmówca. - Nie mogliśmy kontynuować występu ze względów bezpieczeństwa.

Inny przypadek, tym razem z Chin. - Kolega nam zemdlał - mówi dalej pan Piotr. - Tutaj akurat taniec dokończyliśmy.

Bydgoszczanin nie tylko tańczy z pasją. Biega tak samo. - Nie robię tego wyczynowo, dla kolekcjonowania medali - zaznacza przy okazji. - Zależy mi na tym, żeby się ruszać i żeby inni też się rozruszali.

To dlatego zazwyczaj biega z innymi. Nie w pojedynkę.

Jest jeszcze strzelectwo. O strzelaniu marzył już w dzieciństwie. I gdy dorósł, cel osiągnął. Zaczął udzielać się m.in. w tej sekcji w Lidze Obrony Kraju. - Regularnie chodzę też na strzelnicę Kaliber przy ulicy Śniadeckich - mówi roztańczony związkowiec. - Mamy do dyspozycji zarówno broń historyczną, jaka używana jest czasem w rekonstrukcjach, ale i tę współczesną.

Maszyny, z których strzelają, nazywają żartobliwie metaloplastyką przemysłową. - Ale żartów podczas strzelania nie ma, bo być nie może - podkreśla Piotr Walczak.

Najbliższe plany? - Związane z tańcem - kontynuuje Walczak. - Jeszcze w tym roku zamierzamy z zespołem lecieć do USA na występy.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska