Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W barach mlecznych mogą używać tylko soli. Inaczej stracą dotację

Katarzyna Piojda
Bar mleczny Miły przy ul. Sułkowskiego w Bydgoszczy.
Bar mleczny Miły przy ul. Sułkowskiego w Bydgoszczy. Tomasz Czachorowski
To pomysł Ministerstwa Finansów. Teraz ono planuje zmienić swoje dziwaczne rozporządzenie.

- Jak mam wybór: stracić dotację czy klientów, to wolę nie mieć tego pierwszego - przyznaje Jan Lewandowski, prezes Spółdzielni Gastronomicznej w Bydgoszczy.

Ministerstwo Finansów wydało rozporządzenia: bary mleczne mogą dodawać do potraw jedynie sól.
Jeśli zastosują więc inne przyprawy, np. pieprz, majeranek, oregano itp., stracą dotację z budżetu państwa.
Bo inspekcje Urzędu Kontroli Skarbowej wszystko wykryją. Potem, jak trzeba będzie, urzędnicy wlepią kary. Surowe. Za próby wyłudzenia dotacji.

Czytaj: W Bydgoszczy lubimy chodzić do mlecznych barów

Nadawanie smaku
- My wyłudzić nigdy niczego nie chcieliśmy i nie chcemy, ale z dotacji sami od tego roku zrezygnowaliśmy - kontynuuje Lewandowski. - Sama sól to za mało. Nie możemy oferować klientom dań, które nam samym by nie smakowały. Przyprawy nadają smaku.

Bar mleczny "Małgośka" z Torunia też już nie bierze dotacji. Z tych samych powodów.
W Inowrocławiu, w barze "Ach och mniam" dofinansowania z puli rządowej też brak. - To absurd, żebyśmy musieli zrezygnować z prawie wszystkich przypraw. Woleliśmy zrezygnować z dotacji - podkreśla Katarzyna Wiśniewska, pracownica baru.
Niektóre punkty, po stracie dotacji, musiały podnieść ceny. Inne znalazły takie rozwiązanie: - Poszukaliśmy tańszych dostawców - mówi prezes Lewandowski. - Dzięki temu ceny utrzymaliśmy na jednakowym poziomie.

Wcześniej ministerstwo zafundowało zakaz dotowania potraw zawierających mięso. - Jak ugotować dobrą zupę, ale nie na kościach? - zastanawiali się kucharze. Albo takie zadawali sobie pytanie: jak zrobić smaczny bigos nie na mięsie? I odpowiedzi nie znajdowali.
Bary są pod stałą kontrolą, m.in. urzędów skarbowych. Urzędnicy do tej pory odwiedzali siedziby firm prowadzących bary. Wertowali dokumenty. I wszystko było dobrze.

- Tyle że teraz przedstawiciele Urzędu Kontroli Skarbowej dodatkowo rozpoczęli kontrole. Chodzą od baru do baru. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że z góry traktują nas jak złodziei - uważają zatrudnieni w barach. - Niektórzy z nas pracują tutaj od ponad 30 lat, ale w takim stresie, jaki funduje nam UKS, nie pracowaliśmy.
Wspomniana Spółdzielnia Gastronomiczna z Bydgoszczy prowadzi w mieście siedem barów mlecznych. - W każdym pracuje około 10 osób - dodaje Lewandowski. - Nie pozwolę na to, żeby pracowali, bojąc się.

Jeden z prowadzących taki punkt opowiada, że dostał ponad 10 tysięcy złotych kary. Za to, że w zupie były skwarki.

Poprosiliśmy przedstawicieli ministerstwa o wyjaśnienie absurdalnego zakazu. - Po konsultacjach z właścicielami barów mlecznych, obecnie w Ministerstwie Finansów trwają intensywne prace nad zmianą rozporządzenia w sprawie dotacji, aby jego zapisy nie budziły już żadnych wątpliwości - czytamy w komunikacie przesłanym przez Wydział Obsługi Medialnej MF.

Z życia wzięte
Jeden z prowadzących bar wspomina: - Para staruszków od 13 lat stołowała się w barze. Zawsze razem przychodzili na obiady. Po tych 13 latach starszy pan przyszedł sam. Starsza pani zachorowała. Mąż chciał wziąć jej obiad na wynos. Nie mógł, bo taki też był zakaz ministerstwa. Dziadek kupił więc zupę normalnie, w talerzu. Przelał ją do słoika. I wtedy zaniósł żonie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska