Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciałabym, aby młodzi nie wyjeżdżali z kraju

Karina Obara
Rozmowa z nauczycielką języka polskiego w ZSOiT nr 13 w Toruniu, pasjonatką na przekór, jak mówią o niej uczniowie.

Młodzież mówi, że ma tu, w kraju, przerąbane. Ma?
Może i coś dziwnego porobiło się z tym światem. Realia schowały się w facebookowej bajce, bajka rozbijana jest przez ogólne poczucie niemożności - brak perspektyw dla młodych, brak dla nich miejsc pracy, pomimo atrakcyjnych ofert edukacyjnych. No i martwią się.

W dodatku pytają: w co zainwestować swoje siły, na jaką postawić aktywność, aby mieć sukces zawodowy? Bo zawodów coraz więcej, wybór nieograniczony, a spełnienie niekoniecznie musi przyjść. Tak strasznie się męczą ci młodzi?
Czy ci młodzi to pokolenie straconych szans? Moja odpowiedź to stanowcze: nie, na pewno nie. Gdybym miała jednym zdaniem określić portret młodego pokolenia, napisałabym: ludzie ci - uwięzieni w facebookowej bajce szukają wszystkiego, co pozwoli im zrozumieć, kim są i dokąd zmierzają. Są myślący, wrażliwi, zwariowani, spontaniczni, poszukujący. I wbrew temu, jak bardzo są uzależnieni od swoich "matrixów" - mają mocne, wyraźne charaktery. Facebook to także świetne miejsce, żeby obserwować przemiany pokoleniowe i ich problemy. A tych jest coraz więcej.

A co ich tak naprawdę boli?
Są niepewni. Kreują swój idealny wizerunek i chcą, żeby został zaakceptowany. Medialny przymus dokumentowania każdej chwili życia jest przemożny i kuszący. Z drugiej strony - znam sporo młodych, którzy dzięki temu portalowi mają możliwość rozwijania swoich pasji i szukania tożsamości. Drugie wrażenie: są Polakami. Wiedzą, kim byli Żołnierze Wyklęci. Świętują dzień 11 listopada i 3 maja. To pozytywna informacja: nie są wykorzenionymi z rzeczywistości "lemingami". Cenią stałość związków, rozumieją sens założenia rodziny i wychowania dzieci.

A czy młodzi ludzie ufają jeszcze komukolwiek?
Myślę, że w fazie "określania się", poszukiwań - czasem zacierają granicę między realiami a fikcją. Cierpią, gdy fikcja brutalnie ociera się o realia, albo gdy realia nie spełniają wymogów fikcji. To też zasługa mediów i chyba już "innego końca świata nie będzie".

W czym media grzeszą?
W kreowaniu takich modeli rzeczywistości, które w niewielkim stopniu przystają do rzeczywistości, np. w jaki sposób młodzież szuka sobie idola? Za pomocą tego, co imponuje: pieniądze, piękno. Media mówią, że Doda ma wysokie IQ i to usprawiedliwia jej chamstwo, nieumiejętność bycia. Albo Wojewódzki, o którym mówi się - indywidualista. On nie ma nic wspólnego z indywidualizmem, bo ten polega na tym, aby trochę własne ego poskromić. Dobrym przykładem byłby Korczak, który służył innym, a nie swoim zachciankom. Dyskretne wpasowanie się w rzeczywistość, tego brak. Nie trzeba sobie przyprawiać gęby, powiększać cycków, można dążyć do wiedzy. A my, też przez media, mamy odwrócone proporcje. To, co ważne, jest umniejszone. Propaguje się płytki hedonizm i wszelkie formy rozprężenia. Jeśli jestem inteligentny, wyznaczam sobie ramy, w których moja inteligencja może działać. Młodym nie zaimponuje już cichy profesor, bardzo chętnie za to wielu z nich ulega pozorowi estetycznemu. A to iluzja, nie życie.

A czym skutkuje ten rozdźwięk?
Z jednej strony upartym dążeniem do celu, potrzebą zachowania idealnego wizerunku w każdej sytuacji życiowej, a z drugiej - w chwili porażki-często nieumiejętnością jej znoszenia. Poddają się presji otoczenia, a potem się złoszczą. Efektem tego mentalnego rozdarcia jest brak cierpliwości. W ogóle wydaje mi się, że młodzi są tej pożytecznej cechy pozbawieni (śmiech). Wpadają w irytację, bo lektura za długa, bo pisana dziwnym językiem, bo nauczyciele za dużo wymagają, bo to jest oderwane od życia. Tylko pytanie: czym jest życie w facebookowej bajce, w której tkwią?

Może ucieczką?
Ale na chwilę. Wiele razy dostrzegłam, że sarkastycznie i bezpardonowo oceniają ten blichtr świata zewnętrznego, mimo tego że mu ulegają. Czyli mają kręgosłup moralny! Nierzadko są pasjonatami, którzy poświęcają się temu, co lubią i bezceremonialnie odsuwają na bok wszystko inne. Bardzo cenię ten rys młodych. Gdy ja byłam w ich wieku, wychowano mnie w poczuciu, że niemal wszystko jest ważne i że wszystkiemu trzeba poświęcać grzecznie uwagę. Młodzi XXI wieku bezpardonowo pytają za Gombrowiczem: a dlaczego ma mnie to zachwycać, skoro mnie nie zachwyca? I szukają jednej drogi, nawet kosztem zawalonej klasy czy chwilowego wypadnięcia ze "szkolnego obiegu".

Jacek Santorski mówi o ostatniej "Polityce", że żyjemy w świecie, w którym nie szukamy pracy na całe życie, ale życia pełnego pracy. A mnie się zdaje, że jest jeszcze inaczej, młodzi chcą pracować mniej niż kiedyś, ale w fascynującej działce, chcą być ciągle na haju, a rutyna ich zniechęca. Jest tak?
Są na pewno bardziej przedsiębiorczy. Wielu młodych, których uczę, pracuje. Nierzadko - partycypują w kosztach utrzymania swojej rodziny. To imponujące, bo sami zrywają szklany klosz, pod którym byli wychowywani. Ciężko trenują, widzę to, bo uczę w szkole sportowej. Ba, skłonili mnie do podjęcia regularnego wysiłku, za co jestem im bardzo wdzięczna! Mam nadzieję, że widzą to, że są dla mnie wciąż inspiracją. W tym zawodzie nie jest łatwo powiedzieć: kocham tę pracę!

Jak można kochać zgraję naładowanych hormonami nastolatków?
A jednak mówię to co roku. Nie zjada mnie rutyna, bo wierzę, że między nimi a mną jest nadal to porozumienie, dzięki któremu nasze światy się wzbogacają i przenikają. Oni zresztą doskonale wyczuwają pasjonatów. Wyczuwają też, gdy się ich lubi. Nie zakładam maski. Pokazuję emocje. Pokazuję, jaki jest mój świat wartości. Pokazuję, że praca może być pasją i spełnieniem życiowego powołania. Poza lekcjami prowadzę szkolny teatr i współorganizuję wraz z Wojtkiem Olszewskim, matematykiem i fizykiem, Wojewódzki Konkurs Interdyscyplinarny. Realizujemy też razem Innowację Pedagogiczną "Przyrodnik w świecie teatru". To dla nas nowe doświadczenie - jak łatwo się domyślić, to właśnie młodzi byli inspiratorami. I może to, co powiem, nie będzie do końca pedagogiczne, ale...co z tego, że nie czytają lektur? Ten kassandryczno-piotroskargowy ton lamentacji nic nie da. Wierzę, że przeczytają "Pana Tadeusza" po czterdziestce. Czytają inne książki.

Ściągnie pani na siebie gromy klasycznych edukatorów.
Trudno. Co z tego, że uczniowie nie zachwycają się muzyką klasyczną? Słuchają innej. Mam ich zmusić do tego, aby zachwycali się bladolicą i układną Oleńką Billewiczówną, skoro w ich świecie chadzają dziarskie i energiczne Hermiony? To zupełnie zbędne, bo jestem przekonana, że w rytm swojej muzyki i swoich wzorców stworzą swój - równie ważny dekalog postępowania. Gdybym mogła wyrazić życzenie, to chciałabym, żeby nie wyjeżdżali z kraju, ale to życzenie musiałabym złożyć w ręce rządzących elit.

No, ale czym ich zatrzymać?
Sensowną polityką gospodarczą. Taką, która sprawi, że młody człowiek będzie miał poczucie, że ma wpływ na swoje życie i otaczającą go rzeczywistość.

Czytaj e-wydanie »
od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska