Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Być z kimś bliskim się chce

Jolanta Zielazna
- W dojrzałym wieku kocha się tak samo, ale inaczej, Spokojniej, myśli się bardziej o sobie - mówi Jadwiga. Na zdjęciu z Jerzym.
- W dojrzałym wieku kocha się tak samo, ale inaczej, Spokojniej, myśli się bardziej o sobie - mówi Jadwiga. Na zdjęciu z Jerzym.
Jadwiga wspomina scenę z filmu, którą ma w pamięci: starszy pan na wózku, obok kobieta, trzymają się za ręce. - To jest właśnie to - mówi. - Ten bliski ktoś obok.

Babciu, czy ty mi film opowiadasz? - spytała wnuczka panią Jadwigę. Bo chyba jedynie w filmie mężczyzna z bukietem czerwonych róż mógł czekać na kobietę, którą spotkał tyko raz, przed czterema laty.

To jednak nie był film.

Jerzy z Jadwigą spotkali się na moment, przed siedmioma laty, w Krynicy Górskiej. Był 2008 rok, ona pojechała do sanatorium, on siedział przy sąsiednim stoliku. Próbował ją wtedy zapraszać na tańce, ale Jadwiga odmawiała. Od śmierci męża mijał raptem rok, za krótko. Chodzili więc na spacery większą grupą. I tyle. Rozjechali się. On do Krakowa, ona do Inowrocławia. Później rozesłała znajomym z sanatorium, Jerzemu też, płyty ze zdjęciami, które robiła. Podziękował, zaczął przysyłać kartki, z pozdrowieniami, życzeniami. - Nie reagowałam. To było wyłącznie w jedną stronę - opowiada. - I tak to trwało cztery lata.

W mieszkaniu chętnie włącza radio, które nadaje łagodną muzykę albo płyty z ulubionymi piosenkami. Stanisław Soyka śpiewa: "Czy panienka nastoletnia, czy znużony drogą starzec, każdy chce, kochać się". - Słyszy pani? To moja ulubiona piosenka, dostałam tę płytę od Jerzego - pani Jadwiga przerywa rozmowę. Na stole czeka talerz świeżo usmażonych drożdżowych chruścików.

Przeczytaj również: Zawsze jest ochota na seks, nie zawsze są możliwości

Przed hotelem, z bukietem róż

Mąż Jadwigi zmarł ponad 7 lat temu. Wcześniej bardzo ciężko chorował, cierpiał. Pielęgnowała go w domu wiele lat. Wyczerpana fizycznie i psychicznie, po jego śmierci odchorowała ten wysiłek.

Cztery lata po Krynicy, przypadkowo Jadwiga wybrała się na pielgrzymkę do Częstochowy i Krakowa. Po latach milczenia, za namową koleżanki, napisała Jerzemu, że będzie w jego mieście. Ale spotkali się w ostatniej chwili, dopiero w przeddzień jej wyjazdu. To właśnie wtedy czekał na nią przed hotelem, z bukietem czerwonych róż, co tak zdziwiło wnuczkę. Starszy pan na starszą panią.

Poszli na długi spacer. - Nie wiem, co się stało, podczas tego spaceru, ale...
Ale coś się zmieniło. Coś bardzo ważnego.

Po powrocie z Krakowa Jadwiga już nie broniła się przed odbieraniem SMS-ów. Były na dzień dobry i na dobranoc, częste rozmowy. Troska. Zainteresowanie. Chęć, by ta druga osoba dobrze się czuła, wiedziała, że ktoś o niej nieustannie myśli, że nie jest obojętne, jak się czuje, co porabia.

Niczym nastolatka

Jadwiga miała i ma promienną twarz, często się śmieje, a zmarszczki dodają jej tylko uroku. Smutki zawsze chowała głęboko dla siebie. Z natury optymistka, nie lubi maruderów i wiecznych narzekaczy, otwarta na ludzi. Ale teraz odmłodniała. - Mamo, ty się inaczej zachowujesz - powiedziała kiedyś córka, gdy Jadwiga co i rusz wychodziła, by odebrać kolejnego SMS-a.

Kilka tygodni po spotkaniu w Krakowie Jerzy był przejazdem w Inowrocławiu. Wnuczka Jadwigi, która go wówczas poznała, relacjonowała swojej mamie: - Mamo, ja babci tak szczęśliwej, uśmiechniętej, radosnej w życiu nie widziałam!

Był 2012 rok, przełomowy rok.

Gdy w ubiegłym roku spotkałam panią Jadwigę i opowiadała mi o Jerzym, miałam wrażenie, że siedzi przede mną zauroczona pierwszym uczuciem nastolatka. I dalej tak się czuje - przyznaje.

Każde z nich mieszka w swoim mieście, więc czas mierzony jest kilkoma esemesami dziennie, ciągłymi rozmowami. Jerzy ma swój odrębny dzwonek w komórce. W rzeźbionym drewnianym pudełku przybywa pocztówek i okolicznościowych kartek. Oklejonych bukiecikami kwiatów, ptaszkami. Fundują sobie wspólne wyjazdy. Krótkie, bo Jerzy, choć tak jak Jadwiga jest 70 plus, jeszcze pracuje. Na zdjęciach on elegancki, w jasnym ubraniu latem i kapeluszu, ona uśmiechnięta, odprężona. - Codziennie mam walentynki - śmieje się pani Jadwiga. - Jak spałaś? Jak się czujesz? Dobrej nocy.

Gdy Jerzy przyjedzie do Inowrocławia - jest święto. Oboje lubią tańczyć i śpiewać, chodzą więc na tańce do Solanek. Na spacer idą razem, a nie samotnie.

Życie nabrało sensu

Dzieci nie od razu się dowiedziały, że mama z kimś się spotyka. - Dziwiliśmy się, bo kiedyś dostała bukiet czerwonych róż. Nam powiedziała, że od koleżanki - wspomina Kasia, córka Jadwigi.

Ale gdy Jerzy miał przyjechać, Jadwiga uprzedziła dzieci, że będzie miała gościa.

- Może, gdyby to było krótko po śmierci taty, miałabym z tym problem - przyznaje Kasia - ale po tylu latach nie miałam problemu. Jeśli mama jest szczęśliwa, to my się cieszymy.

Mama nie jest sama, ma z kim porozmawiać. - Starsi ludzie mają inne tematy do rozmowy - dodaje córka. - Tata był tylko jeden, to jest Jerzy.

Komentarzy od znajomych na swój temat pani Jadwiga nie słyszy. Jeśli coś mówią, to poza nią. Prawdę mówiąc, nie przejęłaby się. To przecież jej życie. Zauroczeni sobą starsi ludzie ciągle budzą sensację, komentarze. Nie tylko wśród starszego pokolenia. Nie wypada. Odmawia się im prawa do miłości, radości. Wdowa, wdowiec powinni już zostać sami. - Kiedyś też tak myślałam - śmieje się pani Jadwiga. - To niemożliwe, bym mogła spotkać kogoś, kto będzie dla mnie ważny. Nie wyobrażałam sobie, żeby po moim mieszkaniu chodził ktoś obcy. Teraz to mi w ogóle nie przeszkadza.

I dodaje już poważnie: - Ten, kto nie przeżył choroby i cierpienia bliskich, nie zrozumie starszych, którzy zostali sami.

- Trzeba mieć kogoś do podzielenia się radością i smutkiem. Życie nabrało sensu i to jest radosny sens - to odpowiedź na pytanie, co dla Jadwigi znaczy to, co ją łączy z Jerzym. - Czas nie leczy ran. Czas jest coraz bardziej ciężki. Samotność coraz bardziej doskwiera.

Choć są troskliwe dzieci, kochające wnuki, codzienne telefony, to oni mają swoje życie. Inne problemy i tematy, inne spojrzenie. - Mogę się zwierzyć komuś, kto wysłucha i zrozumie dobre i złe dni, choroby, sam jest w podobnym wieku. Człowiek to istota stadna - żartuje Jadwiga.

Łatwiej się znosi choroby, troski. Czuje się obecność kogoś, mimo że jest daleko. Lżej się żyje. Być z kimś bliskim się chce. Bo, jak mówi, w każdym wieku ma się prawo do szczęścia i miłości. Na uczucie zawsze jest pora, tylko nie należy się go bać i nie patrzeć na wiek. - Serce zawsze jest młode, choć ileś lat temu wydawało mi się, ze to niemożliwe. Żartujemy z Jerzym, że los tak chciał.

Co ich łączy? Jadwiga unika wielkich słów. - Przeżywa się tak samo, jak przeżywała miłość, będąc młodą dziewczyną. Tęskni się bardzo za sobą. Chciałoby się mieć na co dzień bliskiego człowieka. To przyjemność, gdy coś dobrego mogę przygotować do jedzenia, upiec. To mi nie ciąży, to coś miłego, przyjemnego.
A Jerzy? Jak on to odbiera? Dzwoni akurat, więc mogę go spytać. Jak to mężczyzna - rozmowny i wylewny nie jest. - To jest dla mnie czymś bardzo ważnym. Jesteśmy starszymi ludźmi, jedno do drugiego ciągnie. Coś między nami zaiskrzyło.

Każdy dzień dał radość

Tak, Jadwiga zastanawia się czasami nad przyszłością, choć woli skupić się na tu i teraz. Cieszy się, że mimo wieku mają tyle werwy, że radzą sobie z podróżami. Przynajmniej teraz. Myśli o (nie)przesadzaniu starych drzew.

Na razie jest dobrze, jak jest. Nawet, gdyby miało to się skończyć, nie będzie żałowała. - Każdy wspominany dzień, chwila, będą czymś dobrym, co dało wiele radości, pomogło w moim samotnym życiu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska