Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0 [zobacz zdjęcia i wideo]

(DARK), (STYK)
Zawisza Bydgoszcz rozpoczął grę w rundzie wiosennej T-Mobile Ekstraklasy.
Zawisza Bydgoszcz rozpoczął grę w rundzie wiosennej T-Mobile Ekstraklasy. fot. Tomek Czachorowski
Piłkarze Zawiszy rozpoczęli piłkarską wiosnę w T-Mobile Ekstraklasie. Bydgoszczanie zremisowali dziś z Górnikiem Łęczna.

Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna

Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0:0

ZAWISZA (trener Mariusz Rumak): Sandomierski - Wójcicki, Micael, Marić, Pulchac, Drygas, Majewski, Smektała (54. Denković), Kamiński (81. Alvarihno), Barsić, Świerczok (54. Predescu).
Żółte kartki: Micael (35), Marić (45), Wójcicki (60).
GÓRNIK (trener Jurij Szatałow): Prusak - Mraz, Bozić, Szmatiuk, Bozok (80.Rudik), Nikitović, Nowak, Bonin, Burkhardt (63. Currais), Bielak, Razulis.
Żółte kartki: Nikitović (31).

Zapis relacji na żywo: Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna na żywo.

Zawiszanie od początku przejęli inicjatywę, częściej byli przy piłce, próbowali akcji oskrzydlających, ale kompletnie nie wychodziły im dośrodkowania. Za to mogły się podobać odbiory piłki szczególnie dokonywane przez Iwana Majewskiego. Nie przesadzał trener Rumak mówiąc o Białorusinie, że będzie objawieniem ligi. Podobać się mógł także prawoskrzydłowy Jakub Smektała, który był aktywny i nakręcał ataki. Po jego strzale po raz pierwszy zrobiło się groźniej pod bramką łęcznian.
Górnicy byli skupieni na bronieniu dostępu do swojej bramki i kontrach. Po jednej z nich Miroslav Bożok był bliski zdobycia bramki, ale skuteczną interwencją popisał się Grzegorz Sandomierski. W odpowiedzi bardzo kąśliwie z rzutu wolnego przymierzył Kamil Drygas, ale Sergiusz Prusak był na posterunku. Pomocnik bydgoszczan był bliski szczęścia w końcówce 1. połowy, ale piłka po jego strzale minimalnie minęła słupek bramki Górnika
Szansa Denkovicia

Po przerwie gra zmieniła się o tyle, że goście zaczęli grać nieco odważniej. Szybko zareagował na to trener Rumak, dokonując dwóch zmian. Na boisku pojawili się Cornel Predescu i Stefan Denković. I właśnie Czarnogórzec miał chwilę po wejściu znakomitą szansę na otwarcie wyniku. Jednak zamiast przyjąć piłkę i potem strzelać, to od razu zdecydował się na uderzenie. Futbolówka nie była w idealnej pozycji, dlatego strzał nie był mocny i poradził sobie z nim Prusak.

Jeszcze lepszą okazję miał Barisić, który znalazł się sam na sam z bramkarzem łęcznian, ale przegrał z nim pojedynek, strzelając z około 7 metrów prosto w niego.

Kolejne zagrożenie pod bramką Górnika zawiszanie stworzyli po stałym fragmencie gry. Po faulu na Majewskim sędzia podyktował rzut wolny zza pola karnego. Niesygnalizowanie uderzył Predescu, ale trafił piłką tylko w słupek podtrzymujący siatkę.

Jednak z każdą upływającą minutą jakość gry bydgoskich zawodników spadała. Było dużo niecelnych podań i mało płynnych akcji, dlatego nie udało się poważniej zagrozić rywalom.

Więcej o meczu w sobotniej "Gazecie Pomorskiej".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska