Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rycerz z Bydgoszczy idzie na wojnę. Zawisza rozpoczyna walkę o utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie

Dariusz Knopik
Oni mają uratować ekstraklasę. Nowi piłkarze Zawiszy (od lewej): Cristian Pulhac, Jakub Smektała, Stefan Denković, Jakub Świerczok, Iwan Majewski, Sebastian Małkowski, Sebastian Kamiński i Luka Marić. Na zdjęciu brakuje Cornela Predescu i Josipa Barisicia, którzy zjawili się w Bydgoszczy później.
Oni mają uratować ekstraklasę. Nowi piłkarze Zawiszy (od lewej): Cristian Pulhac, Jakub Smektała, Stefan Denković, Jakub Świerczok, Iwan Majewski, Sebastian Małkowski, Sebastian Kamiński i Luka Marić. Na zdjęciu brakuje Cornela Predescu i Josipa Barisicia, którzy zjawili się w Bydgoszczy później. Fot. Jarosław Pruss
Wojna - tylko w taki sposób można określić, to co czeka piłkarzy Zawiszy Bydgoszcz w rundzie wiosennej.

Pierwszy trening piłkarzy Zawiszy po powrocie z zimowego obozu

Każdy mecz będzie dla nich bitwą, a wszystkie te bitwy - w sumie 18 (11 jeszcze w rundzie zasadniczej i 7 po podziale zespołów na dwie grupy: mistrzowską i spadkową) złożą się na wojnę, jaką muszą stoczyć niebiesko-czarni, by obronić miejsce w elicie. Rycerz z Bydgoszczy jest na to gotowy?

W zespole zaszło wiele zmian. Pożegnano się z całą masą zawodników, głównie ściągniętych do zespołu przez poprzedniego szkoleniowca Jorge'a Paixao. Na ich miejsce trener Mariusz Rumak zdecydował się głównie na zawodników z Bałkanów. Plus Polacy, którzy do futbolu wracają po różnych przejściach. Tak zbudowana grupa ma się szybko zintegrować i stworzyć kolektyw, który będzie w stanie wygrywać, bo tylko zwycięstwa pozwolą zachować miejsce w ekstraklasie.

Więcej wiadomości z Bydgoszczy na www.pomorska.pl/bydgoszcz

Po meczach sparingowych trudno wyciągnąć jakieś daleko idące wnioski. Zawiszanie spisywali się w nich różnie. Ciągle musi martwić zbyt wielka liczba traconych goli. Problemem jest brak skutecznego napastnika, bo trzy gole strzelone przez Jakuba Świerczoka wiosny nie czynią.

Wydarzeniem przerwy zimowej były dwa transfery. Najpierw Sebastian Mila przeszedł ze Śląska Wrocław do Lechii Gdańskiej. Równie głośnym echem odbiło się przejście Michała Masłowskiego z Zawiszy do Legii Warszawa. Mówi się, że umowa kosztowała mistrza Polski 800 tysięcy euro plus bonusy z ewentualnego kolejnego transferu byłego gracza bydgoskiej drużyny.

Legioniści to główny faworyt do mistrzostwa. Każde inne rozstrzygnięcie niż obrona tytułu przez warszawian będzie wielką niespodzianką.
Szyki Legii chce pokrzyżować Śląsk, który traci do zespołu ze stolicy tylko 3 punkty. Z marzeń o mistrzostwie nie zrezygnowali w Poznaniu. Fani Lecha wierzą w ekipę Macieja Skorży, która ma od Legii 6 "oczek" mniej.

To będą intensywne cztery miesiące. Runda zasadnicza kończy się 29 kwietnia. Wszystkie rozstrzygnięcia poznamy ostatecznie 6 i 7 czerwca.

Zawisza Bydgoszcz mocno odmieniony

Nadzieja zawsze umiera ostatnia - komentuje Dariusz Knopik

Wielu już skreśliło Zawiszę. Słychać głosy, że niebiesko-czarni nie pasują do elity, że odstają od reszty ligowej stawki, że są skonfliktowani z częścią kibiców, że klub organizacyjnie nie przystaje do realiów ekstraklasy, że, że, że...

Szczerze mówiąc to wszystko niewiele znaczy. Liczyć się będzie to, co piłkarze pokażą wiosną na boisku. A wierzę, że będzie o niebo lepiej niż jesienią. Trener Mariusz Rumak mówi, że podpisuje się obiema rękami pod tą nową drużyną.

Zbudował ją według własnego pomysłu. Podkreśla, że najważniejsze będzie podporządkowanie się zawodników drużynie. To ma być klucz do sukcesu.
Jest jeszcze jedna budująca optymizm kwestia: atmosfera w szatni. Z tym jesienią było źle lub jeszcze gorzej. Były grupki, które nie sprzyjały integracji. Obecnie jest inaczej: na twarzach piłkarzy w końcu pojawił się uśmiech. Asymilacja nowych zawodników w zespole nastąpiła błyskawicznie. Teraz trzeba to przenieść na boisko. Wierzę, że się to uda, bo w końcu nadzieja zawsze umiera ostatnia...

Sytuacja niebiesko-czarnych jest bardzo zła. Bydgoszczanie zajmują ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem 9 punktów. Do bezpiecznego miejsca tracą aż 12 "oczek". Wielu fachowców już skreśliło Zawiszę i wytypowało go jako pierwszego spadkowicza. Trwają poszukiwania drugiego. Jednak w klubie z Gdańskiej nikt się nie pogodził z takim postawieniem sprawy.

- Chcemy pokazać swoją grą na boisku tym wszystkim, którzy nas skreślili, że bardzo się mylili - stwierdził Jakub Wójciki, nowy kapitan zespołu. - Atmosfera jest bardzo dobra. Nowi ludzie bardzo szybko się zaaklimatyzowali w zespole, aż sam jestem zdziwiony, że poszło to tak łatwo. Tworzymy naprawdę zgraną grupę. Wiemy jaki jest nasz cel i zrobimy wszystko, by tak się stało. Sytuacja jest bardzo trudna, ale bez walki się nie poddamy - zapowiada prawy obrońca Zawiszy.

Już jesienią było wiadomo, że, jeśli zespół ma się utrzymać w elicie, to muszą w nim zajść głębokie zmiany. Jednak pewnie nikt nie spodziewał się, że dojdzie aż do tylu roszad.Jeszcze w trakcie rundy jesiennej doszło do pierwszych pożegnań z zawodnikami. Kontrakty rozwiązano m.in. z Bernardo Vasconcelosem, jednym z piłkarzy, którzy stanowili o sile Zawiszy w poprzednim sezonie. Lawina zmian zaczęła się w grudniu i trwała w styczniu. Kolejno odchodzili: Herold Goulon, Luis Carlos, Wagner czy Jorge Kadu. Do tej grupy trzeba doliczyć także Polaków - Wahana Geworgjana i Piotra Petasza, a przede wszystkim Masłowskiego. Kapitan Zawiszy przeszedł do Legii Warszawa.

Kto zastąpi kapitana?

Zawisza miał jesienią wiele problemów z różnymi elementami gry, choćby z grą w defensywie całego zespołu czy zdobywaniem bramek. Oprócz nich, po odejściu Masłowskiego pojawił się kolejny: kto go zastąpi i będzie kreował grę niebiesko-czarnych?

Trener Rumak starał się oba problemy eliminować. Na razie trudno jednoznacznie stwierdzić czy to się mu udało. Miarodajne wydawają się być sparingi, które zespół rozegrał podczas zgrupowania w Hiszpanii. Po bezbramkowym remisie ze Spartakiem Moskwa i pokonaniu Benfiki Luanda 2:1 wszystko wydało się być jak na najlepszej drodze. Jednak gładka porażka 0:3 z Suwon Blue Wings znowu zasiała dużo niepewności co do formy bydgoskich zawodników.

Pomoc z Rumunii

- To był już koniec zgrupowania i piłkarze byli zmęczeni ciężką pracą, którą wykonali, a poza tym zespół z Korei Południowej to klasowa drużyna, która regularnie gra w Azjatyckiej Lidze Mistrzów - tłumaczył szkoleniowiec Zawiszy.

Jeśli chodzi o następcę Masłowskiego przymierzany był Jakub Łukowski, ale eksperyment na razie nie wypalił. Następcę postanowiono znaleźć w Rumunii. Ma nim być Cornel Predescu, który ostatnio występował w Pandrurii Targu. Na razie trudno coś więcej o nim powiedzieć, bo do zespołu dołączył dopiero we wtorek. Wraz z nim przyjechał chorwacki napastnik Josip Barisić, który ma być lekiem na indolencję strzelecką w Zawiszy.

Rumunia i Bałkany to w ostatnich tygodniach główny kierunek pozyskiwania piłkarzy do Zawiszy. Opcja wydaje się być słuszna, bo zawodnicy stamtąd mają odpowiedni charakter i szybko się adaptują. Jeszcze jesienią udało się porozumieć z Cristianem Pulhacem, obrońcą z Rumunii i Luką Mariciem, chorwackim stoperem. Następnie nowym zawodnikiem został Iwan Majewski, defensywny pomocnik z Białorusi. W Zawiszy szansę na powrót do wielkiej piłki postarają się wykorzystać Jakub Smektała i Jakub Świerczok. Pierwszy przez pół roku nie grał w piłkę, a drugi nie przebił się w Niemczech. Dwa wcześniejsze powroty do Polski się nie udały, bo Świerczok doznał poważnych kontuzji, ktęre kończyły się operacjami.Ekipę uzupełnili Czarnogórzec Stefan Denković oraz Polacy z pierwszej ligi - Sebastian Małkowski (Bytovia) i Sebastian Kamiński (Flota).

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska