Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina państwa Bąków z Lipienicy pod Kowalewem Pomorskim mieszka bez łazienki i toalety

Roman Laudański
Rodzina Bąków w komplecie. Od lewej: pani Mirosława, Marcin, Magda, pan Jan  i Adam. Czy uda ich się wesprzeć?
Rodzina Bąków w komplecie. Od lewej: pani Mirosława, Marcin, Magda, pan Jan i Adam. Czy uda ich się wesprzeć? Roman Laudański
Jan Bąk, ojciec trojga niepełnosprawnych, dorosłych już dzieci zaprosił radnego Jerzego Koralewskiego do domu. - Wiedział, że staram się pomagać ludziom w różnych sprawach - opowiada radny. - Mam lewicową misję.

Radny Jerzy Koralewski prosi o pomoc dla rodziny Bąków. Ludzie dobrej woli mogą skontaktować się z nim przez Biuro Rady Miasta Kowalewa Pomorskiego. Telefon: 56 68 41 667.

Jan Bąk z obecną żoną Mirką poznali się w Kowalewie w kawiarni "Stylowa" na tańcach. Dwa lata ze sobą chodzili i wzięli ślub. - Kawiarnia "Stylowa", jak na warunki Kowalewa Pomorskiego w PRL-u, to był ekskluzywny lokal - wspomina Jerzy Koralewski.

Jan Bąk, wtedy 23-latek, jedyny żywiciel rodziny uniknął służby wojskowej. Od urodzenia w Lipienicy. Rodzice mieli 12 hektarów ziemi, ale to już przeszłość.

- Kto komu wtedy wpadł w oko? Tak jakoś wyszło - opowiadają z uśmiechem Jan i Mirosława. Mirosława pochodzi z Kowalewa Pomorskiego.

Trzy razy niepełnosprawność

Pierwszy urodził się Adam. Po nim Marcin. Na końcu Magda. Wszyscy troje uczęszczają na zajęcia do warsztatów terapii zajęciowej, gdzie uczą się samodzielnego życia.

W kwietniu Mirosława i Jan będą obchodzili 32. rocznicę ślubu.

Jan zawsze pracował na roli. Teraz najmuje się do gospodarzy, żeby dorobić kilka złotych. Chłopcy, przez choroby, w domu nie pomogą. Magda stara się jak może, żeby wspomóc rodziców. - Kiedy nas zabraknie, ona zaopiekuje się braćmi.

Utrzymują się z rent dzieci. Ani Jan, ani Mirka na rentę czy emeryturę nie mają co liczyć. Za młodzi. - Do ewentualnej emerytury KRUS-owskiej brakuje panu Janowi jeszcze kilka lat - wtrąca radny Jarzy Koralewski. - Już ja bym mu w tym wtedy pomagał - deklaruje.

- Daj panu Boże zdrówka do tych lat - uśmiecha się Jan do Jerzego.

Z pomocy społecznej - ze względu na próg dochodowy - korzystać nie mogą, takie przepisy. Pani Mirka dostaje kilkaset złotych za opiekę nad niepełnosprawnymi dziećmi.
- Raz dołożyli, raz ujęli - kiwa głową Jan.
- Zmniejszyli? Zainteresuję się tematem - deklaruje Jerzy Koralewski.
- W sumie żyje się ciężko, dobrze nie jest - przyznają. - No i nie mamy warunków - dodaje Jan. - Za łazienkę służy duża miska. - Nasze "centralne" widać - pokazuje rury wystające ze ściany. Dom poniemiecki, jeszcze stoi w środku pól. Jan: - Po wojnie ojciec przyszedł tu z Kielc.

Przeczytaj również: - Czuję się nikim. Oficjalnie nas nie ma... - mówi samotna matka 3-letniej córki. I marzy, by wyjechać nad morze

We wsi 34 "numery", może 160 mieszkańców. Sklepu - brak. Do najbliższego dwa kilometry. Do kościoła w Chełmoniu - też dwa kilometry. Przychodnia w Kowalewie - siedem kilometrów. Kontakt ze światem - szkolny autobus. - Za tamtego systemu we wsi był piękny sklep - przypomina Jerzy Koralewski, ale zaraz dodaje, że nowa władza zmodernizowała we wsi remizę, świetlicę, gdzie odbywają się piękne zabawy sylwestrowe.

W domu Bąków czyściutko, prawie wszystko odmalowane. - Z tych rent staramy się jak możemy, kombinuję - zapewnia Jan.
Jerzy Koralewski: - Pan nie kombinuje, ale jest zaradny i przedsiębiorczy. Co można, to pan zrobił.

Jan zerwał stare podłogi, na głębokość sztycha wybrał ziemię. Zalał betonem, przełożył folią i przykrył styropianem. Na to beton i panele. Ściany - ocieplił styropianem, żeby zimno przez ściany nie szło. Okna też wymienili, żeby nie ciągnęło.

Brakuje łazienki i centralnego

Duża plastikowa miska stoi w kącie, to w niej kąpią się od lat. - Grzechem byłoby nie pomóc takiej rodzinie - mówi Jerzy Koralewski. Szczególnie ten "grzech" w ustach lewicowego działacza wzbudza uśmiechy. - Państwo Bąkowie od siebie dają tyle, ile mogą, a może nawet więcej niż mogą. Przecież wszystko na barkach pana Jana.

- Wszystkimi siłami pracuję, żeby dzieci miały jak najlepiej - dodaje Jan. - Dwa lata temu założyliśmy bieżącą wodę, bo tylko przy studni pompka była, co aby, aby pompowała. Na zrobienie wody wziąłem pożyczkę, spłaciliśmy ją. Ale trzeba było zaoszczędzić na jedzeniu, żeby spłacać raty.

Automatu do prania też brakuje, choć dziś, jak mają wodę, łatwiej jest wszystkich oprać.

I tak klepią biedę. - To nie bieda, panie Janie - wtrąca radny. - Jak na wasze warunki finansowe - mieszkacie bogato. Naprawdę. Czyściutko, schludnie.

Dlatego Jerzy Koralewski co chwilę podkreśla, że rodzina Bąków zasługuje na pomoc, bo na razie nie stać ich na poprawę warunków bytowo-życiowych. - Może zrobiliby sami łazienkę i toaletę za dziesięć lat, ale nie można tak długo czekać. Ich zdrowie się nie poprawi - Jerzy Koralewski

Pan Jan zastanawia się głośno, że może powinien kupić stary samochód, żeby dojeżdżać do Kowalewa, ale pieniądze są potrzebne na dom. A on, dopóki będzie miał zdrowie, rowerkiem będzie dojeżdżał. Tylko chorego na padaczkę Adama na ramę nie weźmie, żeby dowieźć na badania do Golubia czy Kowalewa. Co pół roku muszą mu zmieniać leki. Od szóstego roku, biedak, na lekach.
Jerzy Koralewski: - Panie Janie, nie ma żadnego problemu, żeby pomóc. Proszę tylko powiedzieć, kiedy.

Garb nobilitowany

Kiedy Jan z Mirką poznali się na tańcach w kowalewskiej "Stylowej" - sekretarzem komitetu miejsko-gminnego PZPR w Kowalewie Pomorskim był obecny radny Jerzy Koralewski. - Od 1973 roku do rozwiązania matki nieboszczki PZPR - przyznaje. - Było tego z siedemnaście lat. Dziś mam etykietę "komucha", ale nie wstydzę się tego, to garb historii, który czasami nie obciąża, a nobilituje.

Urodzony Dobrzyniak z Golubia-Dobrzynia (na szczęście historyczne animozje między Golubiem a Dobrzyniem już zanikły - zapewnia). Z zawodu politolog. Studiował w Moskwie. Opowiada o zmianach w mieście i gminie Kowalewo w czasach PRL-u. - Wtedy była olbrzymia aktywność ludzi, przecież nie zrobiłem tego sam.

Od pięciu kadencji Jerzy Koralewski jest radnym. Mógłby już spokojnie cieszyć się emeryturą, ale nie potrafi siedzieć tylko przed telewizorem. - Tak nie działa moja dusza - mówi. - Jak już raz usiądziesz, to wyłączasz się z tego, co dzieje się wokół ciebie. Nie można się dać wyautować. Trzeba czuć się potrzebnym ludziom. Niesienie pomocy innym daje oręż do działania. Kiedy idziesz przez małe miasteczko, witają cię przyjaźnie. Wtedy przede wszystkim czujesz się potrzebny i doceniony. Lewica ciągle jest potrzebna, to kontynuacja tego, co było kiedyś, choć to, co było złe - odrzuciliśmy.

Na własne oczy

Radny: - Kiedy po raz pierwszy pojechałem do państwa Bąków zobaczyłem dom i poznałem ich historię, postanowiłem, że trzeba i warto im pomóc. Zrobimy im łazienkę z kabiną, w.c. i porządne centralne ogrzewanie, bo tak nie można żyć. Te piecyki z rurami grożą zaczadzeniem.

Koszt oszacował na ok. 30 tys. zł. Nie chce wymieniać instytucji i ludzi, którzy wstępnie zadeklarowali pomoc przy remoncie dla państwa Bąków. - Nie ustaliliśmy jeszcze szczegółów. Na ile będę mógł, będę pomagał. Może etapami? Wierzę w ludzi, zawsze wierzyłem. Będzie reakcja, znajdą się chętni, którzy pomogą. Nie chcę występować w roli wyciągającego rękę żebraka. Nie jestem bezradny. Nie czekam na innych, coś już zrobiłem. Mówię: mam już chętnych do pomocy. Proszę następnych, żeby dołączyli. I wylicza: łazienka, toaleta, bezpieczne ogrzewanie.
- Tylko tego chciałbym dla dzieci - Janowi łamie się głos.

W oborze hula wiatr, ale gdyby odgrodzić jej część i przebić drzwi do kuchni, to już wszystko wyglądałoby inaczej. - Tu byłaby kotłownia, na środku miejsce na pralnię, no i kabina prysznicowa z w.c. - pokazuje Jerzy Koralewski.

- A to nasze w.c. - Jan przełamuje nieśmiałość. Deska, trochę styropianu w kącie obory. Pan redaktor czegoś takiego pewnie jeszcze nie widział?

Niektórzy mówią Jerzemu Koralewskiemu, że stał się podobny do Don Kichota. - Niech będzie, on też miał swoje piękne cechy i walory - odpowiada. Podkreśla, że tryska optymizmem, bo pomoc dla rodziny Bąków musi się udać.

- Jeśli jest się przekonanym, że to się uda, to musi się udać - uśmiecha się.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska