Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łopacińscy z Torunia: Przemierzamy cały świat

Ewelina Sikorska
To właśnie Eliza Łopacińska, miłośniczka Indii, była inicjatorką wyjątkowej wyprawy. - Nie będziemy spać w hotelach, ale u ludzi - mówił przed odjazdem jej mąż, pan Wojciech. - Chcemy podróżować z dziećmi, by pokazać im inny światopogląd - podkreślała pani Eliza
To właśnie Eliza Łopacińska, miłośniczka Indii, była inicjatorką wyjątkowej wyprawy. - Nie będziemy spać w hotelach, ale u ludzi - mówił przed odjazdem jej mąż, pan Wojciech. - Chcemy podróżować z dziećmi, by pokazać im inny światopogląd - podkreślała pani Eliza archiwum Łopacińskich
Łopacińscy i ich pociechy wyruszyli w roczną podróż, w drodze są od 226 dni. Jak wrażenia? Aktualnie rodzina gości w Afryce, potem jeszcze azymut na Australię. Powrót do domu w Toruniu? Przez Azję.

O przygodach Elizy, Wojciecha, Łucji i Wojtka juniora Łopacińskich można napisać książkę. A z rocznej podróży dookoła świata torunianie wracają dopiero w czerwcu!

Niemcy, Hiszpania, Gwatemala, Belize, Meksyk, Gwatemala, El Salvador, Honduras, Nikaragua, Kostaryka, Panama, Kuba, Panama, Kolumbia, Ekwador, Peru, Boliwia, Chile, Argentyna, Urugwaj, Brazylia, Paragwaj, Argentyna, Togo, Etiopia i RPA - to kraje, które odwiedzili.

Przygody Łopacińskich możemy śledzić na bieżąco w sieci. Podróżnicy goszczą aktualnie w gorącej Afryce.

Czytaj także: Łopacińskich Świat. Niezwykła rodzinna podróż torunian trwa

Pomagają absolwenci UMK

- Na lotnisku w Johannesburgu zobaczyliśmy kartkę "Familia Łopacińskich"- opisuje rodzina. - Tak czekał na nas Wiesiek, który trzydzieści lat temu wyjechał z Torunia. On i jego żona, Gosia, są absolwentami Uniwersytetu Mikołaja Kopernika i członkami Programu Absolwentów UMK, dzięki któremu poznaliśmy się. U Gosi i Wiesława czuliśmy się jak w domu, wspieraliśmy naszych gospodarzy w obowiązkach. Gotowaniem podzieliliśmy się sprawiedliwie. Raz Gosia przygotowywała tradycyjne dania mięsno-ryżowe z posypanymi plastrami bananów, innym razem kukurydzianą kaszę z Lesotho, jednego z najmniejszych państw.

Pan Wojciech, zaprawiony w kuchennych bojach po zwycięstwie w TVN-owskim programie "Ugotowani", raczył gospodarzy spaghetii i penne.

Tutaj nie da się nie uśmiechać

Jak Łopacińscy wspominają Rio de Janeiro?

- Nie można chodzić po Rio i nie tańczyć, uśmiechać się, cieszyć z życia - dzielą się wrażeniami. - Tutaj nawet Chrystus stoi jakiś uradowany, z rozłożonymi rękoma. Jakby chciał wszystkich uściskać, prosić do tańca. W trakcie wyprawy widzieliśmy już superplaże na Karaibach, na kilku spaliśmy. Czasami rozkładaliśmy namioty dosłownie kilka metrów od morza, jak w Varadero na Kubie czy Caye Caulker w Belize. Jednak to brazylijska Copacabana nas wszystkich niesamowicie kręciła. Piasek tak grzał stopy, że sklepikarze rozkładali - w kierunku stoisk - sznury z kapiącą wodą. Nikt nie chciał chodzić po piasku, bo graniczyło to z oparzeniem. Woda świetna. Nie za ciepła, jak na Kubie, gdzie człowiek czuł, jakby kąpał się w zupie. Fale na Copacabana sięgały dwóch metrów, po południu były jeszcze większe. Wracając metrem z Copacabany, wysiedliśmy na stacji Maracana. To klub sportowy i mieszczący prawie 80 tys. ludzi, stadion.

Łopacińscy i ich pociechy - dziesięcioletnia Lusia i dwunastoletni Wojtek - odwiedzają również szkoły. W Tegucigalpa, stolicy Hondurasu, gościli w szkole podstawowej. W ramach niespodzianki jej dyrektor wręczył podróżnikom ... puszki coli i owoce z solą na pikantno.

- Odwdzięczyliśmy mu się prosząc o powtórzenie słowa "konstantynopolitańczykowianeczkówna". Poddał się w połowie - opisują żartobliwie na swojej stronie.

Pływająca szkoła

Wyjątkowym miejscem była szkoła Indian Uros w Tikicaca (Peru).

- To była najdziwniejsza nasza prezentacja. Budynki pływały na wodzie i tylko dzięki linie lekcje kończyły się tam, gdzie zaczynały - wyjaśnia rodzina. - Dzieciaki słuchały z zainteresowaniem opowieści o Toruniu, ale najhuczniej przyjęły ostatni punkt programu, jakim był poczęstunek piernikami. Szkoła bardzo biedna, niektóre dzieci na bosaka. Przeprowadziliśmy prezentację bez prądu, bo Indianie Uros nie mają elektryczności. Kilka lat temu zamontowano na kilku wyspach baterie słoneczne, dzięki nim niektóre rodziny mają dostęp do światła.

Chcesz być na bieżąco z przygodami torunian? Śledź www. lopacinskichswiat.pl.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska