Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera w Teatrze Polskim: Ani białe ani czarne? Takie, jak sam to widzisz

Agata Kozicka
Na scenie bydgoskiego teatru - "Murzyni" Jeana Geneta. W tych rolach występują... tylko panie.
Na scenie bydgoskiego teatru - "Murzyni" Jeana Geneta. W tych rolach występują... tylko panie. Dariusz Bloch
"Murzyni" - na bydgoskiej scenie przeplata się białe i czarne. Panie grają panów, biali - czarnych, czarni - białych. Jak kto chce, jak kto postrzega?

Premiera nowego spektaklu bydgoskiego Teatru Polskiego już za nami. Tym razem zespół, a głównie jego żeńska część, ponieważ na scenie pojawiają się tylko panie, wziął na siebie trudną sztukę - Jeana Geneta "Murzyni".

To po niedawnej "Afryce" już drugi spektakl poruszający tematykę Czarnego Lądu, kwestie rasizmu i kolonializmu, jaki zobaczyliśmy na bydgoskich deskach pod kierownictwem nowego dyrektora. A jednak sztuka Geneta - choć napisana w dobie i klimacie dekolonizacji i nią zainspirowana, jest wielopoziomowa i sięga dużo dalej niż sprawy związane z rasą, różnicami kulturowymi na obu kontynentach. To sztuka niedomówień, intrygująca, prowokująca, dotykająca wielu innych problemów.

To sztuka napisana przez białego dla białych studentów - słyszymy na początku. I już w tej deklaracji jest odrobina prowokacji. Segregacji. Ale sprawa się komplikuje, bo bohaterowie spektaklu to czarni. Czarni grający czarnych i czarni grający białych. Czarni grający czarnych przedstawiają to, co czarnym wydaje się, że biali sądzą o czarnych.

A w bydgoskiej wersji sztuki czarnych grają panie. Tylko panie. Mamy zatem na scenie mężczyznę w staniku.
Mamy czarną "Śnieżkę" w białych włosach. Mamy proces o morderstwo, którego nie popełniono. Mamy postaci, które grają takie, jakimi chcemy je widzieć. Mamy mordercę, którego oskarża się o zbyt wiele miłości do ofiary, a który broni się, że zamordował z czułością, a nie z miłością.

Co jest białe, a co czarne? I czemu białe jest różowe, albo żółtawe, a czarne - wcale nie musi być czarne? Sztuka intryguje, pozostawia pytania, weryfikuje nasze mity, a przynajmniej stawia przy nich znaki zapytania i odwraca role.
I bydgoskie przedstawienie, choć może przyciężkawe, w pierwszej części, to wychodzi z tego trudnego zadania, obronną ręką. Zagrana przez dziesięć pań sztuka zyskała chyba sympatię widzów. Moją - tak.

Fantastycznie zagrała Marta Malikowska w roli Wioski, od tego roku na stałe w bydgoskim zespole. Stworzyła wyrazistą, hipnotyzującą i niejednoznaczną postać. Podobała mi się Małgorzata Witkowska - biała (?) królowa i nieśmiała ale bezlitosna Śnieżka, w tej roli Anita Sokołowska.

Duże brawa dla choreografki Dominiki Knapik. Tym bardziej, że na scenie nie ma tańców, jest raczej rytm, krok, wejście. A widz musi sobie resztę dopowiedzieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska