Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co 5. dziecko jest odbierane z powodu biedy w rodzinie. Takie są oficjalne dane rządowe!

Katarzyna Piojda
Mały Filip z Bydgoszczy został odebrany mamie prosto ze szpitala. Zawinił wujek dziecka, który pobił siostrzeńca, ale to mama chłopca czuła się ukarana.
Mały Filip z Bydgoszczy został odebrany mamie prosto ze szpitala. Zawinił wujek dziecka, który pobił siostrzeńca, ale to mama chłopca czuła się ukarana. Jarosław Pruss
To tak zwane powody socjalne. Rocznie w kraju rodzicom odbiera się około 1800 dzieci. Wszystko odbywa się na mocy decyzji urzędniczych. Rodzice, którzy czują się poszkodowani przez decyzje sądu, mogą liczyć na pomoc.

Mogą interweniować m.in. u Rzecznika Praw Dziecka (strona internetowa brpd.gov.pl) albo poprosić o wsparcie w ośrodku pomocy społecznej.

Samotna mama idzie do pracy na nockę. Filipek zostaje z wujkiem. To brat mamy. Nazajutrz panie w przedszkolu zauważają siniaki u chłopca. Mały trafia do szpitala. A stamtąd - do rodzinnego domu dziecka. Kilkadziesiąt kilometrów od mamy. Tak zdecydował sąd.
Pan Darek sam wychowuje siódemkę dzieci. Partnerka od niego odeszła. Bydgoszczanin nigdzie nie pracuje. Utrzymuje się z tego, co opieka społeczna da. Tata pije. A do tego bywa agresywny.

Jego dzieciaki trafiają do placówek opiekuńczo-wychowawczych. Do różnych, bo nie ma w jednej tylu miejsc, żeby przyjąć taką gromadkę. Tata wnioskuje do sądu, żeby córki i synowie wrócili do domu na święta.

Sąd się zgadza, chociaż jego decyzją są zdziwione nawet pracownice socjalne. Rodzeństwo jednak wcześniej wraca do domów dziecka. Bo tata zapił w Nowy Rok. Gdy przyjeżdża policja, ojciec wydmuchuje prawie 2 promile.

Zobacz: - Widziałam mojego Filipka - mówi pani Iza z Bydgoszczy, której sąd postanowił odebrać tymczasowo dziecko

Kolejna samotna matka. Magdalena z Lipna. Wychowuje czworo dzieci. Na zakupy wychodzi z domu z trójką, a czwarte - 2,5-letnią córkę - przywiązuje paskiem do framugi drzwi i zostawia. Kobieta wyjaśnia potem, że nie miała z kim zostawić dziecka.

Okazuje się, że ta sama mama była innym razem pod wpływem alkoholu, gdy opiekowała się maluchami. Finał jest taki, że sąd odbiera jej prawa rodzicielskie.

To jedynie trzy przypadki z regionu, a można je mnożyć.

Rozłąka tymczasowa

Źle się dzieje w domu. Trzeba odebrać - zazwyczaj na jakiś czas - dziecko. Albo dzieci, bo to często rodzeństwa są. Sąd wydaje decyzję, co dalej z małoletnim. Albo z małoletnimi.

Szybka akcja. Wzywana jest policja. I pracownik socjalny. Czasem kurator sądowy. Sąsiedzi się gapią. Dziecko płacze. Nie wie, co się dzieje. Nie ma pojęcia, dlaczego mama, chociaż pijana i tata, który się wyrywa policji, zaraz będą daleko od niego.

Kilka minut później malec jedzie samochodem. Z obcymi ludźmi. Gdzieś go wiozą. Jakiś pan w mundurze. Jakaś pani. Ta pani siedzi obok niego. To pracownica socjalna. Zwraca się do przestraszonego dziecka:

- Zaraz dojedziemy do takiego dużego domu - mówi pracownica socjalna do kilkulatka w radiowozie. - W tym domu jest dużo dzieci. Takich fajnych, jak ty. Na razie tutaj zostaniesz. Dobrze?

Nowy pokój od razu

- Do nas na szczęście dzieci rzadko trafiają z takich interwencji - wzdycha Justyna Ignalewska, dyrektor Domu Dziecka w Brodnicy. - W ubiegłym roku mieliśmy dwie takie sytuacje.

Pani dyrektor mówi o emocjach, które towarzyszą dziecku w chwili rozdzielenia go od rodziców. - To strach, płacz i krzyk - wymienia Ignalewska. - Nie da się przewidzieć awaryjnych sytuacji, więc nie można się do nich przygotować. Zaraz po przyjeździe malcem zajmuje się psycholog. Pierwsze dwa, trzy dni są dla niego najtrudniejsze.

Magdalena Łyk-Plewińska, psycholog z Bydgoskiego Zespołu Placówek-Opiekuńczo-Wychowawczych również opowiada o zachowaniach dzieci. - Niepewność, nieufność, wycofanie oraz obniżenie samooceny to typowe zachowania w takim przypadku.

Od dwóch lat trwa nagonka na sądy. Niektórzy eksperci twierdzą, że zbyt pochopnie zabiera się dzieci biednym, nieporadnym życiowo rodzicom. Zaczęło się po tym, jak 16-latek spod Suwałk popełnił samobójstwo, gdy dowiedział się, że zostanie odebrany matce. Sebastian miał trafić do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Tak zdecydował sąd. - Zawiedli ludzie, nie przepisy - tak to skomentował Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka. - Żadna instytucja zajmująca się rodziną 16-latka nie udzieliła jej wsparcia. Gdyby była dobra komunikacja pomiędzy sądem a innymi instytucjami, dzieci mogłyby dalej być z matką.

Sędzia też człowiek. Może się mylić, ale przecież nigdy tego nie chce. - Każdy przypadek rozpatrujemy indywidualnie. I w każdym kierujemy się przede wszystkim dobrem dzieci - podkreśla zawsze sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. - Tutaj nie ma złotego środka.

Z sędzią Mirelą Tochą-Platą, przewodniczącą wydziału rodzinnego sądu w Bydgoszczy rozmawiamy o przypadku samotnego ojca siedmiorga dzieci.

Przewodnicząca przekonuje, że decyzje nie są wydawane zza biurka. - Bierzemy pod uwagę między innymi opinię o rodzicach, informacje z ośrodka pomocy społecznej dotyczące danej rodziny czy ze szkoły, do której chodzą dzieci. Pytamy także same dzieci, czy chcą wrócić, choćby na jakiś czas, do rodzinnego domu - tłumaczy. - To nie sędzia, a sąd podejmuje decyzję. Zazwyczaj jest jeden sędzia. Rzadko skład sędziowski jest trzyosobowy. To w zależności od przepisów.

Asystent w rodzinie

Dlatego do rodzin wkraczają asystenci rodziny, żeby do odbierania dzieci rodzicom nie dochodziło.

Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej powołała te nowe stanowiska w 2012 roku. W Bydgoszczy, na przykład, pracuje ośmiu asystentów rodziny. Każdy ma "pod sobą" około dziesięciu rodzin.

- Zadaniem asystenta jest tak współpracować z daną rodziną, żeby wyrównywać deficyty występujące w tym domu, nauczyć dorosłych ról rodzica. Mama i tata mają nauczyć się dbać o zdrowie i edukację swoich dzieci, o dom i relacje w tym domu - mówi Ewa Taper, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bydgoszczy. - Chodzi także o to, żeby rodziny, którym grozi odebranie dzieci i umieszczenie ich w placówkach, mogły nadal je wychowywać.

Pomóc, nie wyręczać

Taper jednak podkreśla: - Rolą asystenta jest wsparcie, ale nie wyręczanie dorosłych w ich obowiązkach.

To, że asystent jest potrzebny i skuteczny, pokazują nawet statystyki. W pierwszym roku od powołania tego stanowiska liczba dzieci odebranych biologicznym rodzicom zmniejszyła się w kraju o około 16 tysięcy, czyli 17 procent - podają w raporcie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Mały Filip z Bydgoszczy wrócił do mamy po niespełna dwóch miesiącach. Wreszcie oboje doszli do siebie. Nie chcą pamiętać tego, co było jesienią.
Pan Darek, samotny tata z Bydgoszczy, w domu małego dziecka, w którym przebywa kilkoro jego dzieci, był parę dni temu. Pojawił się tylko na chwilę. Po to, żeby dostarczyć dokumenty o rehabilitacji jednego z maluchów.

Do nich nie zajrzał.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska