Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mobbing na komendzie policji w Chojnicach? Komendant pod ostrzałem

Aleksander Knitter
Rozprawa toczy się przed Sądem Pracy w Człuchowie. Policję reprezentował zastępca komendanta policji Tomasz Kąkolewski. Wkrótce będzie  zeznawał w imieniu chojnickiej policji
Rozprawa toczy się przed Sądem Pracy w Człuchowie. Policję reprezentował zastępca komendanta policji Tomasz Kąkolewski. Wkrótce będzie zeznawał w imieniu chojnickiej policji Aleksander Knitter
Dokładanie obowiązków, stres, kpiny, agresja słowna - tak miała wyglądać praca w komendzie. - Ze złożonego pozwu nie wynika, by w komendzie był mobbing - odpowiada policja.

We wtorek (13 stycznia) w Sądzie Pracy w Człuchowie rozpoczął się proces w sprawie rzekomego mobbingu, którego miał wobec dwóch pracowników działu kadr dopuścić się w ciągu trzech ostatnich lat - w sposób ciągły i nasilający - komendant Krzysztof Pestka.

Bez ugody

Obie strony nie porozumiały się odnośnie polubownego jej załatwienia. Wobec tego jako pierwsza zeznawała dziś kobieta pracująca w dziale kadr przez ponad 9 lat. - Miałam przed komendantem Pestką kilku innych przełożonych, w tym dwóch komendantów, ale nigdy wcześniej nie spotkałam się z takimi działaniami mobbingowymi - mówiła i podkreślała, że za swoją pracę, a także ciągły rozwój i dokształcanie była przez te wszystkie wcześniejsze lata wielokrotnie nagradzana i wyróżniana.

Te miłe wspomnienia kobieta szybko zamieniła jednak na długą listę działań, które jej zdaniem mają znamiona mobbingu ze strony komendanta. Kobieta przez ponad trzy godziny opowiadała o narastającej niechęci i eskalacji zachowań wobec niej i jej kolegi z działu kadr. Mówiła o dokładaniu im obowiązków prowadzenia skomplikowanych dla nich postępowań, m.in. dyscyplinarnych, których nie mieli ani w zakresie swoich obowiązków, ani tak naprawdę wiedzy i merytorycznego przygotowania na ich temat, a które tak naprawdę powinna wykonywać i za które odpowiedzialna była inna pracownica policji policjantka. Prośby słowne i pisemne do komendanta o zdjęcie obowiązków lub pomoc etatową w dziale kadr miały kończyć się uporczywym przetrzymywaniem dokumentów, lekceważeniem, kpinami, a także agresją słowną ze strony komendanta. Pewnego razu usłyszeli od komendanta, że jak im się coś nie podoba, to sporo wolnych etatów jest w Seko, a na ich miejsce jest sporo chętnych.

Przeczytaj również: Mobbing w chojnickiej policji? Komendant odpiera zarzuty

Nie wytrzymała

Kobieta wraz z drugim pracownikiem kadr wykonywali jednak polecenia, często podczas nadgodzin, a żadna kontrola ich działu przez zwierzchników zewnętrznych, np. z Gdańska, nie wykazała żadnych niedociągnięć czy uchybień. W jej relacji działo się to jednak kosztem zdrowia oraz rodziny, która z tego powodu cierpiała.

Trwające trzy lata zdarzenia doprowadziły kobietę do skraju załamania, musiała rozpocząć leczenie psychiatryczne, szukała pomocy u psychologów i ekspertów. Stosowne zaświadczenia i dokumenty są już w posiadaniu sądu.

Na nic zdały się też apele do komendanta wojewódzkiego, który miał stwierdzić, że jak któryś z zarzutów się nie potwierdzi, to będą mieli problemy. Po kolejnym leczeniu, trwającym trzy miesiące, zdecydowali się napisać oficjalne pismo do komendy wojewódzkiej. Ta podczas swojego postępowania ani razu nie zwróciła się do obu pracowników o jakiekolwiek wyjaśnienia i podjęła zaocznie decyzję, że ich zarzuty są bezpodstawne. Oboje w efekcie dostali od komendanta powiatowego wypowiedzenia z pracy, z którymi się nie zgodzili i również wystąpili na drogę sądową.

- Wysoki sądzie, to, że jesteśmy dziś w tej sali, to dla nas ostatnia szansa. Chcieliśmy tego uniknąć, zrobiliśmy wszystko, by tę sprawę wyjaśnić i załatwić w inny sposób, ale się nie udało. To z naszej strony pewien akt desperacji, ale naprawdę wyczerpaliśmy wszystkie możliwości - mówiła kobieta.

Zabolało ją dodatkowo, że podczas "zwierzania się" przed sądem o jej stanie zdrowia wywoływało to uśmieszki na ustach strony pozwanej.

Mało pytań

Broniąca dobrego imienia policji mecenas Ewa Tomicka nie miała zbyt wielu pytań. - Jeśli to wszystko panią naprawdę spotkało, to pani współczuję, ale nie wiem, dlaczego pani chce nadal pracować w policji? - pytała kobietę.

Pełnomocniczka pytała jeszcze o jej dokładne wykształcenie, czy wcześniej za kadencji innych komendantów zdarzało się jej pracować na nadgodzinach, czy wybrała cały urlop wypoczynkowy, czy były wobec niej prowadzone postępowania dyscyplinarne i czy kiedyś była pomijana podczas przydzielania nagród czy premii. Mecenas zasugerowała też, że postępowania dyscyplinarne, które komendant zlecił do prowadzenia działowi kadr, a które według pokrzywdzonych nie były w ich zakresie obowiązków, powinny być w ich sugestii, bowiem miały one przełożenie na sytuację kadrową pracowników.

Kolejna odsłona w marcu. Wcześniej, bo jeszcze w styczniu, sąd zajmie się po raz drugi rozstrzygnięciem sporu o zwolnienie z pracy obu pracowników.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska