Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz zostawiła swój ślad w krainie Majów

Joanna Pluta
Flagi i chorągiewki bydgoskie przemierzyły sporo kilometrów, żeby dotrzeć do dzieci i młodzieży szkolnej w Meksyku.
Flagi i chorągiewki bydgoskie przemierzyły sporo kilometrów, żeby dotrzeć do dzieci i młodzieży szkolnej w Meksyku. archiwum j.niwińskiej
Bydgoszcz zostawiła swój ślad w krainie Majów. A to za sprawą Jolanty Niwińskiej, która opowiada nam o tajemnicach Meksyku, niezwykłych spotkaniach i innym spojrzeniu na świat.

Jolanta Niwińska z pochodzenia radomianka, z zamieszkania bydgoszczanka. Nauczycielka, członkini bydgoskiego oddziału Towarzystwa Nauczycieli Bibliotekarzy Szkół Polskich. Koordynatorka ruchu bookcrossingowego w Polsce, inicjatorka i współorganizatorka corocznego Święta Wolnych Książek, które odbywa się na Wys pie Młyńskiej. Za swoją pracę społeczną i zaangażowanie w szerzenie ruchu wolnych książek otrzymała odznakę honorową Zasłużony dla Kultury Polskiej.

To nie była pierwsza podróż Niwińskiej i jej książek.W ubiegłym roku bydgoszczanka, koordynatorka ruchu book crossing w Polsce opasłe tomy zabrała do Afryki. I od razu, gdy z niej wróciła, wiedziała, że niedługo musi jechać dalej. Udało się w tym roku. Meksyk ją zachwycił i zaskoczył - między innymi tym, że tam wolne książki można znaleźć na każdym kroku, a sam kraj wydał jej się baśniowy.

Więcej wiadomości z Bydgoszczy na www.pomorska.pl/bydgoszcz.

- Kraina Majów to świat zaczarowany, pełen tajemnic zabytków, niezwykłości i kolorów. Przemierzałam stany Campeche, Jukatan, Quintana Roo i Chiapas oczywiście z plecakiem pełnym książek - opowiada. - Co urzekło mnie najbardziej? Ten wszechobecny gwar, ludzie, którzy tańczą i śpiewają na ulicach, pełne serdeczności uśmiechy dzieci, lazur Morza Karaibskiego, smak tequili, pikantnej papryczki i w końcu półki z wolnymi książkami w hotelach, hacjendach, restauracjach - przygotowane z myślą o turystach chcących na moment przystanąć, zatrzymać się, poczytać.
Jukatan, który był celem jej podróży to przede wszystkim zabytki Majów, pozostałości po miastach, świątyniach, boiskach do gry w pelotę oraz innych budowli, w których cywilizacje prekolumbijskie odbywały swoje obrzędy i rytuały.

- Cancun powitało mnie lepkim upałem, temperaturą w granicach 30 stopni i wilgotnością powyżej 80 procent. Tak miało być przez cały mój pobyt - opowiada Niwińska. - Czy było ? Czasami termometr wskazywał nawet ponad 37 stopni. Dlatego moimi nieodzownymi towarzyszami podróży stały się nie tylko książki, ale wentylator i zimny prysznic. Odwiedziłam Cobę, jedno z nielicznych miast majańskiej cywilizacji, gdzie wciąż możliwa jest wspinaczka na najwyższą, 42-metrową piramidę Nohoch Mul. Nagrodą za pokonanie 120 stromych stopni jest wspaniały widok, jaki roztacza się ze szczytu. W dodatku to również jedyna szansa, żeby zobaczyć porośnięte gęstą dżunglą wzgórki kryjące we wnętrzu wciąż nieodsłonięte piramidy i świątynie, a także by przekonać się, jak ogromne i wspaniałe było niegdyś to miasto.

Mowa o Cichen Itza, najsławniejszym i najlepiej zachowanym z miast Majów, zbudowanym ok. 450 roku. Zachowana jest tutaj m.in. Świątynia Kukulkana, Świątynia Wojowników, obserwatorium El Caracoi. Miejsce wpisane na listę światowego dziedzictwa Unesco; jest także jednym z siedmiu cudów świata.
Brakuje czasu, żeby zobaczyć wszystko, co najpiękniejsze. - Na drodze mojej meksykańskiej przygody stanęła także Merida - piękne miasto z szerokimi ulicami i okazałymi rezydencjami, a także bogatym życiem kulturalnym. Oprócz tego także Campeche, wyspy Cozumel i Isla Mujeres, czyli Wyspa Kobiet, która swą nazwę zawdzięcza kobietom więzionym tu kiedyś przez piratów. Do tego jeszcze Uxmal, Izamal i oczywiście Palenque, - wymienia. - Miejsce, które zrobiło na mnie największe wrażenie. Pałac, Świątynia Inskrypcji i piramidy dosłownie wygrzebują się z dżungli, która czai się tuż, tuż.

- Przez całą tę drogę towarzyszyły mi książki, dumne, że podróżują i trafią do chętnych i potrzebujących. Wdzięczne, że pozwolą się poznać, zachęcą treścią i barwą kolorów, by je przeglądano i czytano - opowiada Niwińska. - W moim bibliotekarskim plecaku, poza szkolnymi gadżetami, znalazły się lektury zachęcające do poznania świata, czyli słowniki, albumy, przewodniki, komiksy, bajki, książki przygodowe i obyczajowe w języku polskim, angielskim, hiszpańskim.

Niwińska na półwyspie jukatańskim spotkała się z tamtejszą młodzieżą. - Odwiedziłam szkołę w Ximbal realizującą ideę pedagogiki waldorfskiej. Specyfiką szkół waldorfskich jest brak ocen i podręczników oraz przywiązywanie dużej wagi do działań artystycznych i praktycznych, takich jak malowanie, rysowanie, śpiewanie, gra na instrumentach, eurytmia - mówi. - A rodzice pozostają w stałym kontakcie z nauczycielami.

Szkoły, które stawiają na rozwój intelektualny i artystyczny. - Miałam wielką przyjemność gościć również w Instytucie Mendoza w Campeche. To duży kompleks edukacyjny (szkoła podstawowa, gimnazjum, liceum oraz przedszkole), liczący ponad tysiąc uczniów. Prowadzą go misjonarze salwatorianów, którym przyświeca idea rozwoju intelektualnego oraz duchowego - tłumaczy. - To właśnie tam uwolniłam przywiezione ze sobą książki. Niektóre pozostaną w szkolnej bibliotece. Większość trafi do szkół, do dzieci z ubogich środowisk.
Niwińska mówi, że do domu wróciła wiedząc, że zostawiła tam też cząstkę siebie. - Polskie "cześć" w ustach meksykańskich przyjaciół i obietnicę, że jeszcze do nich kiedyś wrócę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska