Sukcesy, skandale, zmiany, przełomowe decyzje i kontrowersje - tak było w kulturze w 2014 roku

Co było najważniejsze? Na początku roku bardzo dużo mówiło się o planach budowy centrum kongresowego na placu Teatralnym w Bydgoszczy. Miejsce dla siebie miałby tam znaleźć przede wszystkim festiwal filmowy Camerimage Marka Żydowicza. Ten chciał, by do budowy wykorzystać projekt światowej sławy architekta Franka Gehry'ego.

Włodarzom miasta i regionu ten pomysł nie przypadł raczej do gustu. Ale na inwestycję miały się znaleźć pieniądze z Unii Europejskiej. Miała też powstać spółka miasta i województwa, z której w końcu nic nie wyszło. Pieniędzy z unii też nie będzie. Powstało za to studium wykonalności dla budynku przygotowane przez krakowskich analityków. I na tym koniec. Cisza. Co będzie? Tego nikt nie wie.
Wiadomo za to, że sam festiwal Camerimage zostanie w naszym mieście przez kolejne trzy lata - Marek Żydowicz podpisał umowę z prezydentem Rafałem Bruskim. Pod koniec roku także znaleźliśmy informację o tym, że część polityków z Łodzi chce walczyć o to, by festiwal był z powrotem organizowany w ich mieście. Czy to się uda? Marek Żydowicz mówi, że na razie nie ma zamiaru wynosić się z Bydgoszczy.

Teatr ze zmianami
Dużo działo się w ubiegłym roku wokół bydgoskiego Teatru Polskiego. Kolejne nagrody za spektakle pod wodzą Pawła Łysaka i w końcu jego decyzja o rezygnacji z kierowania bydgoską sceną. Łysak, pod którego rządami nasz teatr stał się jednym z najlepszych i najciekawszych w kraju, 1 września objął fotel dyrektorski w stołecznym Teatrze Powszechnym, a jego miejsce zajął Paweł Wodziński.
Zanim jednak to się stało, o naszym teatrze było głośno z innego powodu. Paweł Łysak jako jeden z niewielu szefów teatrów w Polsce zdecydował się na projekcję kontrowersyjnej sztuki "Golgota Picnic" Rodrigo Garcii. Oburzył tym środowiska katolickie i prawicowe, które w dniu projekcji tłumnie stawiły się przed teatrem, by protestować. Nie widzieli sztuki, ale zgodnie twierdzili, że spektakl godzi w ich uczucia. Protest trwał kilka godzin, projekcję parę razy przerywano. Na szczęście do dramatycznych wydarzeń nie doszło.

Czytaj: Bydgoska widownia to ewenement. Rozmowa z Pawłem Wodzińskim i Bartkiem Frąckowiakiem nowymi szefami Teatru Polskiego

W drugiej połowie roku zaczęło być głośno o Filharmonii Pomorskiej. Wiadomo, że gmach wymaga generalnego remontu. Część pracowników zaczęła się obawiać, gdzie się podzieje na czas remontu. W końcu, aby uciąć spekulacje marszałek województwa Piotr Całbecki zwołał konferencję prasową i zapowiedział, że znajdą się pieniądze na remont i być może dobudowę drugiej sali koncertowej. Konkrety nie są znane. Pod koniec roku natomiast usłyszeliśmy, że może nas czekać zmiana na stanowisku dyrektora filharmonii.
Cieszyć może się za to Akademia Muzyczna, która wreszcie, w tym roku dostała działkę pod budowę nowego, wielkiego gmachu uczelni, rozbitej jak dotąd na kilka placówek. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem budowa nowoczesnego kampusu na działce w okolicy ul. Kamiennej, gdzie teraz jest dziki park z glinianką rozpocznie się w 2017 roku.

Nnowy sezon w Filharmonii Pomorskiej

W Toruniu jednym z najbardziej spektakularnych masowych wydarzeń kulturalnych był festiwal światła Skyway. Obejrzało go w sierpniu prawie 300 tys. widzów z całej Polski. Szósta edycja imprezy pobiła więc rekord frekwencji. Co najbardziej podobało się widzom? "Galeria Galaktyka" włoskiej grupy Mariano Light, która rozbłysła przy ul. Szerokiej w rytm muzyki. Całe widowisko porażało rozmachem do tego stopnia, że nawet krytycy dostrzegli w nim promocyjny walor, który przysporzył miastu wielu zwiedzających, nie żałujących pieniędzy na rozrywki.

Skandale w Toruniu
Mijający rok był też w Toruniu bogaty w kulturalne skandale. Jacek Zieliński, plastyk i grafik prezentował w galerii "Wozownia" cykl obrazów "Szczypły i Pląsy". Do ich powstania wykorzystał własną krew. Po co? Uznał, że krew to fascynujące medium, które symbolizuje życie i śmierć. Łącząc je chciał stworzyć coś nowego. Walczył z Facebookiem, który blokował cykl jego autoportretów. Kolejnym kontrowersyjnym człowiekiem w toruńskiej kulturze okazał się Robert Kamiński. Napisał książkę "Fatamrugana", w której użądlił boleśnie studencki klub Od Nowa.

Trzech pracowników klubu rozpoznało siebie w bohaterach i złożyło pozew do sądu o naruszenie ich dóbr osobistych. Autor powieści uznał, że żyjemy w wolnym kraju i nie zamierza wycofać jej z rynku. Niestety, poza skandalem obyczajowym, książka nie zyskała przychylności krytyków. Nikt nie napisał jej pozytywnej recenzji.

Miano skandalisty zyskał również torunianin Grzegorz "Mc Butelka" Kopcewicz. Każdy nowy teledysk wysyła do Radia Maryja. Oburza skrajnymi wypowiedziami i obrazami np. zakonnic pedałujących na rowerach bez siodełek. W środowisku artystycznym uchodzi za bezwzględnie piętnującego stereotypowy obraz Polski, który kojarzy się z przesadną religijnością. Gdyby jednak starać się dociec, o co tak naprawdę chodzi Kopcewiczowi, nic poza wywołaniem skandalu nie przychodzi do głowy jego krytykom. Nie sympatyzuje z żadnymi środowiskami, wykorzystuje za to symbole, aby wywołać środowiskowy ferment. Niedawno starł się z Robertem Biedroniem o tekst swojej piosenki "Pedały", a na koncertach wymachuje krzyżem.

Czytaj: Kafka Jaworska: Lubię małe i piękne. Film musi zaskoczyć

Perełką na kulturalnej mapie Torunia okazały się za to festiwal filmowy Tofifest i Dwór Artusa. Różnorodność imprez - od koncertów przez spotkania z filmowcami i pisarzami przyciągały tłumy. Świetny koncert Meli Koteluk i Artura Rojka przejdą zapewne do historii pod względem wykonania i frekwencji. Jeśli do tego dodamy tłumy na spotkaniu z Mariuszem Szczygłem, możemy pokusić się o podsumowanie gustu torunian. Dobre teksty, nieinwazyjna muzyka środka plus świetnie opowiadane historie przyciągają widzów tłumniej niż nudne już epatowanie innością. Awangarda jak widać starzeje się najszybciej.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport