Zranił bestialsko psa. Mieszkańcy Włocławka domagali się srogiej kary [wideo, zdjęcia]

W poniedziałek w Sądzie Rejonowym we Włocławku rozpoczęła się sprawa 28-letniego Krzysztofa M., podejrzanego o zamordowanie psa ze szczególnym okrucieństwem.

Wyrok jeszcze nie zapadł. Sprawa została odroczona do 22 stycznia , kiedy to zeznania złożą między innymi weterynarz i osoby, które znalazły psa.

Czytaj: Mężczyzna, który w bestialski sposób zabił psa, został zatrzymany

Nie wie, dlaczego zabił
Przypomnijmy: 12 lipca trzyletniego owczarka niemieckiego znaleziono nieopodal mostu stalowego nad Wisłą, w kagańcu. Przywiązanego do drzewa. Pies był w opłakanym stanie, wycieńczony i zaniedbany. Okazało się, że ktoś zadał mu trzy głębokie rany ostrym narzędziem. Niestety, mimo szybkiej pomocy lekarza weterynarii, owczarek nie przeżył operacji, która miała mu uratować życie.

W mieście zawrzało. Nie tylko miłośnicy zwierząt domagali się srogiej kary dla mordercy psa. Rozpoczęto poszukiwania człowieka odpowiedzialnego za zabicie zwierzęcia. Wyznaczona została nagroda dla osoby, która pomoże. Po kilku dniach udało się ustalić tożsamość mężczyzny. Podejrzany o zabicie czworonoga szybko trafił w ręce policjantów z komendy miejskiej.

W listopadzie do włocławskiego Sądu Rejonowego wpłynął akt oskarżenia przeciwko Krzysztofowi M. Mężczyzna odpowiada za uśmiercenie psa ze szczególnym okrucieństwem. Twierdzi, że był tego dnia pijany i nie umie wytłumaczyć swego zachowania.

Oskarżony przyznał się
Podczas wczorajszej rozprawy Krzysztof M. przyznał się do zabicia psa. Wnioskował, by sąd wymierzył mu karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu i przekazania pieniędzy na fundację w wysokości 100 złotych. Prokurator jednak domaga się wyroku bez zawieszenia.

Krzysztof M. skorzystał z przysługującego mu prawa i odmówił składania zeznań, przez całą rozprawę zasłaniał twarz szalikiem.

Wyjaśnienia złożył natomiast właściciel psa, który okazał się współlokatorem oskarżonego. Owczarek, którego przygarnęli do domu, był zbyt drogi w utrzymaniu, dlatego mężczyźni chcieli go oddać. Krzysztof M. miał przekazać czworonoga rodzinie, ale jak się okazało psa uśmiercił.
W trakcie postępowania wyszło na jaw, że właściciel owczarka po lipcowym zdarzeniu przygarnął kolejnego czworonoga, którego fundacja "Emir" szybko mu odebrała. Jak tłumaczył, to był mały pies, niedrogi w utrzymaniu.

Domagają się kary
Już na godzinę przed rozpoczęciem sprawy przed Sądem Rejonowym pojawili się miłośnicy zwierząt, którzy z transparentami w dłoniach chcieli zwrócić uwagę społeczeństwa na okrucieństwo, jakie spotyka zwierzęta ze strony człowieka. "Krew psa jest takiego samego koloru jak krew człowieka!" - czerwone napisy niemal krzyczały z transparentów. "Stop okrucieństwu wobec zwierząt!"

Oskarżycielem posiłkowym w sprawie jest fundacja "Emir", która będzie walczyć o jak najwyższy wyrok dla człowieka odpowiedzialnego za śmierć tego zwierzęcia.

- Jesteśmy adwokatami tego niewinnego psa - mówi Joanna Jóźwik z fundacji "Emir" - Chcielibyśmy, aby ten człowiek odpowiedział za swój czyn, będziemy pilnować przebiegu procesu.

Jest to pierwsza tego rodzaju sprawa sądowa prowadzona przez fundację "Emir" we Włocławku. Organizacja ta jednak zajmuje się wieloma podobnymi sprawami na terenie kraju.