Morsy z Chojnic pływały w Sopocie. Na medal!

Aleksander Machel był pionierem zimowego pływania w Jeziorze Charzykowskim. Dziś cieszy się, że morsów jest coraz więcej i co niedzielę na plaży w samo południe jest tłumnie. Tak samo na pomoście, gdzie coraz więcej przybywa kibiców. - To samo zdrowie, nie jakieś tam wygłupy - zapewnia. - Podtrzymywanie i ratowanie zdrowia, coś takiego jak krioterapia, tyle że za darmo. Wychodzi człowiek z wody różowiutki jak prosiaczek z różna i ten szok termiczny jest dla nas bardzo pozytywny.

Więcej wiadomości z Chojnice na www.pomorska.pl/chojnice

Machel narzeka tylko na to, że na plaży nie ma dla morsów przebieralni i zanim się ubiorą po kąpieli, zdążą czasem zmarznąć na kość. - Ja w majteczkach pobiegnę do domu, bo mam blisko, ale żal mi pań, które się tam trzęsą - mówi. I apeluje do burmistrza, żeby pomógł. Dlaczego do burmistrza? Bo to chojniczanie głównie smakują wodnych przyjemności zimą.
Morsy z Chojnic z łezką w oku wspominają mistrzostwa, jakie odbyły się przed rokiem w Charzykowach. Ale nie tylko. Uczestniczą w mistrzostwach w pływaniu ekstremalnym. Na ostatnich zawodach w Sopocie na 147 zawodników z 9 krajów czworo było z Chojnic. Machel obronił dwa tytuły międzynarodowego mistrza Polski na dystansach w stylu klasycznym i crowlem, a Elżbieta Michałkiewicz wywalczyła srebro, zaś Justyna Welka - brąz. W zawodach brał także udział Andrzej Klin.

Gdy porównać organizację sopockiej i charzykowskiej imprezy, to zdaniem chojniczan u nas było milej i momentami sprawniej. Stąd dezyderat, żeby może pokusić się o kolejne zawody u nas. - Drogi są już przetarte, a nie ma lepszej promocji jak takie oryginalne przedsięwzięcie - przekonuje Machel.

Sam zapowiada, że jeśli do tego dojdzie, to bardzo chętnie włączy się do pomocy.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport