Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niesamowite. Wicestarosta sępoleński Andrzej Marach sam ze sobą w sądzie?

(KL)
Andrzej Marach.
Andrzej Marach. Aleksander Knitter
Andrzej Marach od 27 listopada jest wicestarostą sępoleńskim. Wcześniej był właścicielem własnej firmy, która wykonywała zlecenia nie tylko dla prywatnych osób, ale i dla samorządów.

Jego pracownicy zaprojektowali m.in. przebudowę budynku w Małej Cerkwicy. Obecnie znajduje się w nim dom dziecka. Poprzednia ekipa rządzące w powiecie uznała, że budynek ma wady konstrukcyjne i podała Andrzeja Maracha do sądu.

Wraz z wyborem Maracha na wicestarostę sępoleńskiego sprawa medialnie odżywa. Stało się bowiem jasne, że występuje oczywisty konflikt interesów. Marach występuje niejako w dwóch rolach. Prywatnie jako pozwany, a służbowo - jako przedstawiciel starostwa.

To oczywisty konflikt interesów. Zdaje sobie z tego sprawę sam Marach, ale mówi, że czuje się pokrzywdzony i niewinny. - Ta sprawa ciągnie się już od sześciu lat - mówi "Pomorskiej". - Przyznam, że dla mnie już decyzja o starcie w wyborach na radnego powiatowego była bardzo trudna.

Marach mówi, że od maja ub.r. w sądzie nie odbyła się żadna rozprawa. Narzeka na przewlekłość postępowania sądowego. Mówi, że gdyby sąd rozpoznał sprawę szybciej, to teraz nie byłoby o czym rozmawiać. Dodaje, że warto pamiętać, że to sprawa cywilna, a nie karna.

Chodzi o projekt, a potem nadzorowanie przebudowy budynku w Małej Cerwicy, w którym znajduje się teraz dom dziecka.

Czytaj: Starostą sępoleńskim jest nadal Jarosław Tadych. Do gry wraca Andrzej Marach. Będzie wicestarostą
W sierpniu 2012 wichura zerwała część dachu z budynku. Donosiła o tym wówczas "Pomorska": - "Budynek leży w najwyższym punkcie we wsi - pisaliśmy. - Oprócz placówki ucierpiała tylko jedna stodoła. Wichura trwała dwie minuty, nie dłużej. Zawiało krótko, ale mocno - potwierdził spotkany na ulicy Wojciech Budzyński. - Teraz taka dziwna pogoda, że człowiek nie wie, czego się można spodziewać. W domu dziecka też przecierano oczy ze zdumienia, kiedy po dwóch minutach papa z dachu zwisała wzdłuż budynku. Część leżała na ziemi, prawdopodobnie wessała ją trąba powietrzna".

Starostwo w pozwie domaga się od Maracha 55 tys. zł odszkodowania. - Nie chcę o tym mówić - mówi "Pomorskiej". - To dla mnie trudne. Ale powtarzam, czuję się niewinny.

Wicestarosta mówi, że jego pracownicy wykonali zadanie zgodnie ze zleceniem, a zarzucono im później, że nie ocieplili dachu. - Protokół poodbiorowy został podpisany, a później ktoś w starostwie doszukał się nagle rzekomo naszej winy - mówi Marach.

Tytułem czego Starostwo Powiatowe w Sępólnie domaga się odszkodowania? Podobno samorząd musiał zwrócić dotację unijną do Urzędu Marszałkowskiego w wysokości ok. 50 tys. zł. W starostwie mają teraz twardy orzech do zgryzienia.

Kiedy będzie kolejna sprawa w sądzie? Tego wicestarosta Marach już nie pamięta. Z pewnością zarząd będzie musiał teraz ponownie rozważyć, jak wybrnąć z twarzą z tej nietypowej sytuacji. Jedno nie ulega wątpliwości, każde orzeczenie sądu będzie teraz szeroko komentowane. Będziemy śledzić, jak się sprawa zakończy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska