Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Był bogaty i miał poważanie, ale od wewnątrz trawiła go choroba - syfilytyk z ulicy Focha

Agata Kozicka
Tomasz Koczorski, antropolog
Tomasz Koczorski, antropolog Agata Kozicka
Kiła, gruźlica, rak - na jakie choroby cierpieli bydgoszczanie?

W ostatnich latach spod ziemi w bydgoskim Śródmieściu wykopano ponad 700 szkieletów. Dzięki nim możemy dowiedzieć się, jak żyli, w jakim środowisku i na co cierpieli dawni bydgoszczanie.
- Mamy na przykład na wystawie kręg lędźwiowy mężczyzny z ubytkami spowodowanymi przerzutami nowotworowymi - zdradza Koczorski. - Niewykluczone, że to rak sutka, bo jego przerzuty umiejscawiają się w kręgosłupie.
Niesamowite, ale po 500 latach możemy zdiagnozować chorobę. - Diagnozy konsultowałem z dr. Tomaszem Kozłowskim z UMK - dodaje antropolog.

Ale nie tylko o chorobach naszych przodków możemy mówić. - Jedna z czaszek ma zaleczone trzy urazy. Jeden głębokości około centymetra. Wiemy, że osoba przeżyła ten atak po wygładzonych brzegach urazu. Co więcej, wiemy, że te razy zadane zostały przez inną osobę, ponieważ znajdują się powyżej tzw. linii kapeluszowej. Gdy sami się np. przewracamy, to urazy wystepują poniżej tej linii - wyjaśnia Koczorski.

- Takiej wystawy jeszcze w naszym mieście nie było - zaznacza Józef Łoś, kustosz archeologicznej części Muzeum Okręgowego. - Tutaj są ciekawostki i tajemnice z przeszłości Bydgoszczy, które mogą zainteresować każdego: archeologa, antropologa, socjologa, historyka, lekarza nawet dentystę.

Dentystę? - A tak. Choćby żuchwa dziecka, które urodziło się z wrodzona kiłą - opowiada Tomasz Koczorski, antropolog, który na zorganizowanej w piwnicy Białego Spichrza na Wyspie Młyńskiej wystawie "Bydgoszcz późnośredniowieczna i nowożytna w świetle źródeł archeologicznych" ma kącik. A dokładnie kącik szkieletów i kości znalezionych podczas wykopalisk archeologicznych w Bydgoszczy w ostatnich latach i przez niego przebadanych.

Czytaj: Prababcia ulicy Grodzkiej w Bydgoszczy była sosnowa. Prowadziła niegdyś do zamku [zdjęcia]

A wracając do żuchwy... - Dziecko miało 6-7 lat i wiemy, że chorowało na przekazaną mu przez matkę, jeszcze w łonie, kiłę wrodzoną. Świadczą o tym jego pierwsze stałe trzonowce, które mają morwowaty kształt, są w specyficzny sposób pofałdowane. Takiego czegoś dentyści nie zobaczą na co dzień.

Jest i coś dla lekarzy. - Kiła jest teraz rzadkością w porównaniu z tym, jak często występowała kilkaset lat temu - opowiada Koczorski. - A już na pewno kiedyś była nieuleczalna i przewlekła i szkielet syfilityka zmieniał się latami atakowany przez krętka bladego. Bakteria ta jest wrażliwa na penicylinę. Dziś rzadko można zobaczyć pełnię objawów tej choroby, która ogranicza się do postaci utajonej, np. atakując tylko układ nerwowy. Dlatego to gratka dla medyków, by zobaczyć taki szkielet.

Kości czaszki nie są gładkie, jak u zdrowego człowieka, tylko przypominają fakturą kwiat kalafiora. Kości piszczelowe noszą symetryczne znamiona stanów zapalnych okostnej. Takie właśnie zobaczymy na szkielecie mężczyzny, który zmarł w wieku 35-39 lat i został pochowany pod prezbiterium kościoła Karmelitów. Jego kości zostały odsłonięte podczas wykopalisk w 2008 i 2009 roku w ulicy Focha. Do kogo zatem należał ten szkielet? Kości dają nam wskazówki. - Mężczyzna był przeciętnej wysokości ciała i raczej delikatnej budowy. Nie miał silnie zaznaczonych przyczepów mięśni. To znaczy, że raczej ciężko nie pracował. Wskazuje na to też brak zmian zwyrodnieniowych w ob-rębie kręgosłupa i obręczy barkowej typowej dla pozostałych szkieletów znalezionych na tym samym cmentarzu - wymienia antropolog. - Jego zęby potwierdzają, że dobrze się odżywiał i nie chorował poważnie w dzieciństwie.
Możemy nawet dalej wysunąć wniosek, że to szkielet człowieka dobrze urodzonego, albo zakonnika, przy czym wysoko postawionego w hierarchii. O tym też świadczy miejsce pochówku. Pod prezbiterium chowano albo dostojników kościelnych albo hojnych darczyńców.

Są i kości gruźlików! - Dziś to choroba jest całkowicie wyleczalna. Kiedyś nieleczony gruźlik miał zaatakowane kości nawet do takiego stanu, że jego kręgi się np. zapadały, zrastały i tworzył się garb gruźliczy. Taki przykład mamy na wystawie - zaprasza Koczorski.

Dwa kręgi, choć dla laika wcale tak nie wyglądają, zrosły się pod kątem. - Doszło do złamania kompresyjnego, czyli - prosto mówiąc - gruźlica tak osłabiła kości, że się trzon kręgu zapadł - wyjaśnia.
Ta fascynująca wystawa otwarta zostanie w czwartek.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska