Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice sprzed lat. Jak je rozwikłać?

Renata Kudeł
Ryszard Sobczak: - Być może to są tylko domysły, trzeba być ostrożnym w sprawie wydarzeń, które odbyły się bez świadków. Ale ich badanie jest fascynujące
Ryszard Sobczak: - Być może to są tylko domysły, trzeba być ostrożnym w sprawie wydarzeń, które odbyły się bez świadków. Ale ich badanie jest fascynujące Wojciech Alabrudziński
Ryszard Sobczak mówi, że czasami czuje się jak detektyw. Badając dzieje rzemieślników natrafia na tajemnice. Czy uda mu się je wyjaśnić?

Fascynują go losy włocławskich rzemieślników. Zbiera zdjęcia i dokumenty. Tropi też tajemnice - na przykład tę, mówiącą o ukryciu w siedzibie cechu skarbu.
Potrafi też długo opowiadać o insygniach wykonanych przez rzemieślników po 1945 roku dla władz miasta - kto i kiedy przekazał je po raz pierwszy i o tym, że powinny one być przekazywane z pokolenia na pokolenie jako trwały, niezmienny symbol władzy. O historii włocławskiego cechu, który ma ponad 550-letnią historię, Ryszard Sobczak może mówić bez końca. O obyczajach, stowarzyszeniach, które działały przy cechu.

- Najwięcej było szewców, krawców i rzeźników - mówi o początkach rzemiosła w naszym mieście. Z biegiem lat rzemieślników i nowych specjalności przybywało. Powstała w 1929 r. Izba Rzemieślnicza, obejmująca całe byłe województwo warszawskie, zrzeszała 150 tys. zakładów. Siedzibę miała nie w Warszawie, ale we Włocławku. - To świadczyło o znaczeniu naszego miasta - mówi Ryszard Sobczak.

Wiedzę o rzemieślnikach zdobywa między innymi ze wspomnień. Szuka też informacji w archiwach, muzeach. W branżowym piśmie "Życie rzemieślników" zachował się opis uroczystego otwarcia izby: "Z Sokolni przy ulicy Łaziennej wyruszono na nabożeństwo. Pochód z pocztami sztandarowymi, których było 69, kroczył przy dźwiękach orkiestry ulicami miasta".

Nie zapisano natomiast nigdzie historii, która krąży wśród rzemieślników, a szczególnie potomków tych, którzy w tajemniczych okolicznościach ukryli w fundamentach powstającej siedziby cechu (był to rok 1959) prawdziwy skarb. Precjoza i monety miały zapewnić pomyślność temu obiektowi i rzemieślnikom. Czy skarb istnieje? - zastanawia się Ryszard Sobczak. - Jeśli tak, to ukryto go bardzo, bardzo sprytnie. Dotarcie do niego jest niemożliwe... - twierdzi pasjonat.

Do historii włocławskich insygniów jeszcze wrócimy, bo to już temat na zupełnie inną opowieść. Mamy zapewnienie pana Ryszarda, że już wkrótce opowie nam ją na łamach "Gazety Pomorskiej".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska