Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Wroński: - Po co nam trzech wiceprzewodniczących w Radzie Miejskiej Inowrocławia?

Dariusz Nawrocki
Marcin Wroński.
Marcin Wroński. Archiwum
Marcin Wroński szybko pozbierał się po przegranych wyborach prezydenckich. Przez ostatnie lata punktował rządzących Inowrocławiem jako lider opozycji "pozasamorządowej". Teraz, wszystko na to wskazuje, punktować będzie jako opozycyjny radny.

Rozpoczął od kwestionowania zasadności utrzymywania w radzie trzech wiceprzewodniczących. Na sesji proponował, żeby wzorem innych miast lub Sejmu każdy klub miał swojego wiceprzewodniczącego. - Jest to praktyka na ogół stosowana w takich gremiach i odzwierciedla reprezentację wszystkich mieszkańców w radzie miejskiej - tłumaczy. Ten pomysł nie zyskał akceptacji większości. Zarówno przewodniczący, ja i jego trzech zastępców pochodzą z Porozumienia Ryszarda Brejzy.

- W takiej sytuacji zastanawiam się, po co nam trzech wiceprzewodniczących? Czy prawdopodobieństwo nieobecności przewodniczącego i jego dwóch zastępców jest tak duże, że potrzebny jest jeszcze trzeci? Chyba nikt w to nie wierzy. Chodzi głównie o pobieranie wyższych diet przez te osoby. Jak spojrzymy na inne miasta o podobnej wielkości to zauważymy, że najczęściej jest zasiada maksymalnie dwóch zastępców. Dlatego uważam, że w naszym mieście, które boryka się z dużym zadłużeniem, powinniśmy szukać oszczędności wszędzie. Tym bardziej w kosztach związanych z funkcjonowaniem rady miejskiej - przekonuje Marcin Wroński.

Przeczytaj także: Wybory samorządowe - Inowrocław. Ryszard Brejza: - Cieszę się, że była druga tura wyborów
Przewodniczący Tomasz Marcinkowski podkreśla, iż ustawa dopuszcza, by w radach zasiadało od jednego do trzech wiceprzewodniczących. Przed laty w inowrocławskim statucie zapisano trzech wiceprzewodniczących. - Nie czuję się osobiście powołany do tego, żeby na życzenie Marcina Wrońskiego rozpoczynać procedurę zmiany statutu. Zresztą pan Wroński mógł zgłosić taki wniosek na sesji. Tego nie zrobił - przypomina Tomasz Marcinkowski.

Przyznaje, że statut można zmienić. Przekonuje jednak, iż wprowadzone zmiany nie doprowadziłyby do oczekiwanych oszczędności. Jeśliby zrezygnowano z obsadzenia funkcji wiceprzewodniczącego przez szefa jednej z komisji, nie dałoby to żadnych oszczędności. Bowiem zarówno wiceprzewodniczący rady jak i przewodniczący komisji otrzymuje dietę w takiej samej wysokości. Oszczędności pojawiłyby się tylko wtedy, gdyby zrezygnowano z obsadzenia tej funkcji przez szeregowego radnego. Z obliczeń Tomasza Marcinkowskiego wynika, że dałoby to miastu roczne oszczędności najwyżej w wysokości od 2 tys. do 2,5 tys. zł.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska