Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera w Baju Pomorskim. Pokochacie "Dzieci z Bullerbyn"!

Magdalena Kujawa
W małych psotników z Bullerbyn wcielili się Edyta Soboczyńska, Edyta Łukaszewicz-Lisowska,Marta Parfieniuk-Białowicz, Krzysztof Parda, Mariusz Wójtowicz i Andrzej Korkuz
W małych psotników z Bullerbyn wcielili się Edyta Soboczyńska, Edyta Łukaszewicz-Lisowska,Marta Parfieniuk-Białowicz, Krzysztof Parda, Mariusz Wójtowicz i Andrzej Korkuz Magdalena Kujawa
Atrakcyjnie, ale bez efekciarstwa, zabawnie, ale bez szukania poklasku, mądrze, ale bez nadęcia. Tak Konrad Dworakowski przeniósł na scenę Baja Pomorskiego kultowe "Dzieci z Bullerbyn".

Baj Pomorski po raz drugi w tym sezonie sięga po ukochane lektury z dzieciństwa - nie tyle swoich najmłodszych widzów, co ich rodziców. Po niezbyt udanych "Muminkach" nadszedł czas na "Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren, które brawurowo zrealizował Konrad Dworakowski.

Już na początku reżyser daje nam znać, że to będzie coś więcej niż opowieść o przygodach sześciorga dzieci z maleńkiej wsi, którym czas upływa na beztroskiej zabawie. Prologiem do spektaklu jest spotkanie grupy staruszków - zgrzybiałych, zniedołężniałych, przygarbionych ciężarem lat i doświadczeń. Szybko się jednak okazuje, że mimo upływu czasu wciąż drzemie w nich dziecko. Niemal dosłownie! Gdy zrzucają z siebie deformujące starcze kostiumy, bez trudu rozpoznajemy w nich małych psotników z Bullerbyn: Lisę, Annę, Brittę, Ollego, Lassego i Bossego. I tu zaczyna się prawdziwe szaleństwo.

Dzieciaki szybko wciągają nas w swój świat, dynamicznie - scena po scenie - prowadząc przez swą codzienność: moment, gdy Olle dostał psa, gdy urodziła mu się siostrzyczka, gdy dziewczyny zostały piastunkami Kerstin. Możemy też śledzić wyprawę Lisy i Anny do sklepu oraz lądowanie Lassego w przeręblu. Wszystko poprowadzone z lekkością i dowcipem. Duża w tym zasługa scenografii. Scena wygląda jak wielkie pudło z płyty OSB. Pełno tu drzwi, tajemnych przejść, dziwnych zakamarków, uchylanych okien i wysuwanych szuflad, które - w zależności od potrzeb - pełnią różne funkcje: stają się trzema zagrodami w Bullerbyn, stogami siana, w których dzieciaki śpią latem, budą dla Svippa lub kołyską Kerstin. Reżyser nie potrzebuje wielu rekwizytów, by stworzyć pełnowymiarowy świat bohaterów - tak jak dziecko potrafi w prostych przedmiotach odnaleźć wiele form i nieustannie zaskakuje nas swoimi pomysłami.

Z pomocą przychodzą mu multimedia. Dworakowski używa ich z wyczuciem i umiarem, np. po to, by zaaranżować śnieżycę czy przedstawić postać Dziadziusia, który w osobie gościnnie występującego prof. Witolda Chmielewskiego, pojawia się jedynie w projekcji wideo. Inny slajd kończy cały spektakl: widzimy małych bohaterów, którzy wybiegają ze starej wiejskiej chaty i mówią: "Więcej dzieci w Bullerbyn już nie ma". I to jest kolejny trop do odczytania toruńskiego przedstawienia. Dworakowski pokazuje świat, który odchodzi, a jednocześnie - zaszczepiając go w dzieciach - pozwala mu przetrwać jeszcze chwilę. I przerzuca pomost między pokoleniami, dając dzieciom wgląd w doświadczenia rodziców, a rodzicom przypominając, że szczęśliwe dzieciństwo jest kluczem do szczęśliwego życia.

Cała ta sztuka nie udałaby się bez fantastycznej gry całej aktorskiej ekipy: Marty Parfieniuk-Białowicz, Edyty Łukaszewicz-Lisowskiej, Edyty Soboczyńskiej, Andrzeja Korkuza, Krzysztofa Pardy, Mariusza Wójtowicza i Dominiki Miękus, która w roli Svippa i Kerstin po raz kolejny udowadnia, że potrafi zagrać dosłownie wszystko.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska