Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Rudnicki w Toruniu kipi energią i szczerością: - Uwielbiam robić z siebie diabelskie nasienie

Karina Obara
Do Artusa przyszedł w dżinsach wyglądających na oblane farbami i w mundurku z tarczą. Potrafi szokować nie tylko słowem
Do Artusa przyszedł w dżinsach wyglądających na oblane farbami i w mundurku z tarczą. Potrafi szokować nie tylko słowem Marek Pijanowski
- Nie ma postaci, które nie miałyby pęknięć i załamań - mówił Janusz Rudnicki na spotkaniu z czytelnikami w Toruniu.

Janusz Rudnicki, pisarz, który słowem tnie jak brzytwą, szczery do bólu, mocny w ocenie tego, co widzi i słyszy, przenikliwy i sypiący jak z rękawa anegdotami, przyszedł do Dworu Artusa i zaszokował podwójnie. Nie dość, że wyglądał jak skrzyżowanie robotnika budowlanego ze zbuntowanym uczniem liceum, to jeszcze przyznał, że lubi słowny bigos, a polszczyzna kojarzy mu się z włoszczyzną.

- Gdybym był tylko liryczny, zwymiotowałbym sam sobą - śmiał się. - Żeruję na notatkach gazetowych, a później, w oparciu o nie, piszę własny tekst. Musi być: prowokacyjny, dziki, nieokiełznany i liryczny. To cztery niezbędne komponenty. I ja się z nich składam i to, co piszę i co mówię.

A mówić lubi, tak samo jak pisać, bo - jak twierdzi - życie samo przynosi tematy, które czekają na zagospodarowanie przez takich jak on. Jest pilnym obserwatorem rzeczywistości. Kpi sobie z niej, bo życie to absurd, czego wyraz autor daje w swojej twórczości. Nie narzeka i nie marudzi. We wszystkim widząc temat do pisania, potrafi przyłożyć, celnie punktując nasze narodowe wady.

Czytaj także: Królowa kryminałów w Toruniu: - Czytelnictwo upada? Porozmawiajmy o cenach książek

- Weźmy takie moje internowanie w stanie wojennym - opowiadał. - Nie rozumiem tych, co płaczą, że byli internowani. Ja jestem wdzięczny. Warunki miałem lepsze niż ci na zewnątrz. Zamknęli mnie moi przeciwnicy, więc czego się miałem po nich spodziewać? Poza tym, jak się posiedzi dwa miesiące w celi, to już się człowiek nie zastanawia nad sensem życia, tylko ceni zwykły spacer i seks z kobietą. Zwyczajnie docenia życie!

W nominowanym do nagrody Nike zbiorze opowiadań "Śmierć czeskiego psa" oprócz absurdalnych fantasmagorii znajdziecie też precyzyjne minibiografie, w których pisarz portretuje Andersena czy Almę Mahler. Minibiografie w stylu Rudnickiego stają się powoli jego znakiem firmowym. Bawi się nimi w kolejnych książkach. Pisarz w ten sposób burzy mity wielkich, bo - jak przekonuje - nie ma postaci, które nie miałyby pęknięć i załamań.

- Drażni mnie stosunek na kolanach wobec wszystkich wielkich - mówi Rudnicki. - Lubię więc przebić tę nadętą bańkę. Wydaje mi się, że widzę fakty z innej perspektywy niż większość ludzi. Nie widzę też powodów do tego, byśmy mieli kompleksy. W wulgaryzmach jesteśmy mistrzami świata. I nie bywamy tak fekaliczni jak Niemcy, jesteśmy bardziej pornograficzni. Wiem, co mówię, mieszkałem 23 lata w Hamburgu.
Znany jest z tego, że znęca się nad swoim bohaterem, ale i siebie lubi chłostać. Jego zdaniem pisanie to rodzaj próżności, która pisarza pcha do przodu. - To zabawne, gdy robię z siebie diabelskie nasienie - przekonuje. - Włażę przez piwnicę do domu, chodzę po komnatach wyciągając słabostki. To oczywiście działa też na zasadzie ostrza skierowanego we mnie. Ja to autor, bohater i narrator. Widzę i czuję wszystko. Przeżywam i trawię, szukam punktu zaczepienia, np. zamiast człowieka, równie dobrze historię może opowiadać pies.

Rudnicki to pisarz ważny dla tych, którzy rzeczywistość widzą podobnie do niego. "Drogi panie Januszu Rudnicki, jeśli pan w tym roku nie wyda jakiejś książki, to pojadę tam, gdzie pan mieszka, i pana zabiję" - powiedziała niedawno znana aktorka Magdalena Cielecka.

W Dworze Artusa świeżo upieczony laureat Literackiej Nagrody Miast Partnerskich Torunia i Getyngi im. Lindego żonglował słowem przez całe spotkanie z czytelnikami. Wkręcał, prowokował i skłaniał do gorzkiej refleksji. Jakby udowadniał: jestem jednym z ostatnich, którzy mogą naprawdę być sobą. Spróbujcie, może udzieli się wam moja narracja. To boli i oczyszcza, ale jest konieczne. W przeciwnym razie nigdy nie zrozumiecie, kim naprawdę jesteście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska