Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Zielona karta", czyli jak minister oszukał chorych. Kolejki się wydłużą a pacjentów czeka droga przez mękę...

Hanna Sowińska
Organizacje zrzeszające lekarzy rodzinnych, a także onkolodzy nie pozostawiają złudzeń: pakiet, który miał poprawić los chorych na raka i wpłynąć na zmiany statystyki onkologicznej w Polsce może przynieść więcej szkody niż pożytku
Organizacje zrzeszające lekarzy rodzinnych, a także onkolodzy nie pozostawiają złudzeń: pakiet, który miał poprawić los chorych na raka i wpłynąć na zmiany statystyki onkologicznej w Polsce może przynieść więcej szkody niż pożytku archiwum GP
Jaka jest różnica między podejrzeniem choroby nowotworowej a rozpoznaniem raka? Ogromna. A stawką jest życie pacjenta!

Sześć tygodni pozostało do wejścia w życie przepisów, które mają zrewolucjonizować diagnostykę i terapię onkologiczną. Tymczasem organizacje zrzeszające lekarzy rodzinnych, a także onkolodzy nie pozostawiają złudzeń: pakiet, który miał poprawić los chorych na raka i wpłynąć na zmiany statystyki onkologicznej w Polsce może przynieść więcej szkody niż pożytku.

W ostatnich dniach szczególnie głośno o karcie diagnostyki i leczenia onkologicznego (jest nazywana "zieloną kartą"). Ogromne zdziwienie budzi fakt, że jest to kolejna papierowa dokumentacja (a gdzie zapowiadane karty chipowe?), rozpisana na siedmiu stronach! Słusznie lekarze rodzinni podkreślają, że jej wypełnienie wydłuży kolejkę (podobno średni czas, jaki medyk teraz poświęca pacjentowi to zaledwie 10 minut).

Przeczytaj również: Chorzy na raka leczeni będą bez limitów. Pomysły Arłukowicza na skrócenie kolejek zadziałają? [wideo]

Jednak najważniejsze - z punktu widzenia chorego - pozostaje pytanie: kiedy lekarz będzie mógł tę cudowną kartę wystawić?

Pytanie to zadaliśmy dr. Jerzemu Rajewskiemu, prezesowi Kujawsko-Pomorskiego Kolegium Lekarzy Rodzinnych. - "Zielona karta" zostanie wypisana dopiero po wykonaniu badań. Wywiad lekarski nie pozwala na postawienie pełnej diagnozy. Jeśli pacjent mówi, że zauważył krew w stolcu, to nie znaczy, że ma nowotwór jelita grubego. Aby mieć pewność, trzeba zrobić badania. I dopiero w uzasadnionym podejrzeniu będzie można wystawić tę kartę - twierdzi dr Rajewski.

Wróćmy do źródeł, czyli słynnej konferencji prasowej z 21 marca 2014 r., na której minister zdrowia Bartosz Arłukowicz poinformował o przygotowywanych przez resort dwóch pakietach - kolejkowym i onkologicznym. Zapowiadając zmiany w leczeniu nowotworów ogłosił, że zniesione zostaną limity dla chorych na raka. Obiecywał także wprowadzenie tzw. szybkiej ścieżki diagnostyczno-leczniczej.

Przepustką do znalezienia się na tej ścieżce miała być karta diagnostyki i leczenia onkologicznego. Minister Arłukowicz podawał dokładne terminy poszczególnych etapów badań i terapii. W sumie od podejrzenia (to słowo jest tu kluczowe) choroby nowotworowej do zaplanowania leczenia miało nie minąć więcej niż 9 tygodni.
Takie były założenia. Rzeczywistość (czytaj: przygotowane akty wykonawcze) temu przeczy. Karta wydana przez lekarza w momencie uzasadnionego potwierdzenia nowotworu oznacza, że zamiast szybkiej ścieżki diagnostycznej, po 1 stycznia 2015 r. pacjentów czeka droga przez mękę (czyli powtórka z tego, co jest).

Bez karty chory, u którego lekarz podejrzewa raka nie trafi na specjalistyczne badania poza "normalną" kolejką. Czyli, że np. na rezonans magnetyczny czy tomograf nadal będzie czekał miesiącami.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska