Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakończyła się pierwsza runda T-Mobile Ekstraklasy. Dlaczego Zawisza Bydgoszcz jest na dnie tabeli?

Dariusz Knopik
Do postawy Kamila Drygasa (nr 14) można mieć najmniej zastrzeżeń o postawę w meczach.
Do postawy Kamila Drygasa (nr 14) można mieć najmniej zastrzeżeń o postawę w meczach. Fot. Paweł Skraba
Zakończyła się pierwsza runda T-Mobile Ekstraklasy. Największe zaskoczenie in minus to niestety postawa zawodników Zawiszy Bydgoszcz, który zamyka tabelę.

Wszyscy zadają sobie pytanie: co stało się z zespołem, który w poprzednim sezonie prezentował się całkiem dobrze, w maju zdobył Puchar Polski, a u progu obecnego pokonał Legię Warszawa w spotkaniu o Superpuchar? Odpowiedź nie jest łatwa i nie sprowadza się do prostych wniosków.

Genezy obecnej sytuacji trzeba szukać w końcówce poprzedniego sezonu i rozstaniu się właściciela Zawiszy Radosława Osucha z trenerem Ryszardem Tarasiewiczem. Poprzedni szkoleniowiec miał dobry kontakt z piłkarzami. Poza tym pewnie nie doszłoby do zaciągu tylu przeciętnych piłkarzy jak za krótkiej kadencji jego następcy - Jorge'a Paixao.

Dobici fizycznie

Portugalski szkoleniowiec w dużej mierze ponosi winę za fatalne przygotowanie fizyczne zespołu. Jego ciężkie treningi kompletnie zabiły w piłkarzach radość gry. Może i zawodnicy chcieliby zrobić coś pozytywnego na boisku, ale zwyczajnie nie byli w stanie. Mówiąc obrazowo: głowa chciała, ale nogi nie podawały.

Ten wątek podkreślił Kamil Kosowski w programie "Liga+ Extra": - Popełniasz błędy na boisku, kiedy nie jesteś w optymalnej formie fizycznej i nie jesteś przekonany o swoich możliwościach - mówił ekspert Canal+.

Kosztowne błędy

Właśnie indywidualne błędy, po których niebiesko-czarni tracili łatwe gole, to największa zmora jesiennych meczów. Podobnie było na początku poprzedniego sezonu, ale Tarasiewicz szybko poradził sobie z tym problemem i zawiszanie mieli jedną z najlepszych defensyw w ekstraklasie.

Teraz z tą kwestią boryka się trener Mariusz Rumak. W jej rozwiązaniu nie pomagają kłopoty kadrowe, które dotknęły bydgoski zespół.
Z podstawowego składu, który odnosił sukcesy z powodu kontuzji wypadli czołowi piłkarze: bramkarz Wojciech Kaczmarek, stoper Łukasz Nawotczyński, pomocnicy Herold Goulon i Michał Masłowski. Niestety, nie udało się ich nikim zastąpić. A gdy dwóch ostatnich wróciło po długiej przerwie, to nie prezentowało formy sprzed kontuzji. Zresztą Masłowski znowu złapał uraz i nie może pomóc zespołowi.

Cztery mecze nadziei

Do zakończenia rundy jesiennej pozostały cztery mecze. Właściciel postawił przed zespołem zadanie zdobycia 10 punktów. W innym przypadku zawodników czekają kary finansowe. Zawiszanie zagrają na wyjeździe z Koroną Kielce, Jagiellonią Białystok i Podbeskidziem Bielsko-Biała oraz u siebie ze Śląskiem Wrocław. Zadanie bardzo trudne, ale w realiach polskiej ekstraklasy, w której każdy może wygrać z każdym, wszystko jest możliwe. Czy bydgoszczanie zdołają się przełamać i wlać jakąś nadzieję przed przerwą zimową przekonamy się za miesiąc.

W czym upatrywać nadziei na lepsze wyniki? Część piłkarzy Zawiszy gra naprawdę nieźle i dużym zaangażowaniem. Do tej grupy wypada zaliczyć Kamila Drygasa, Sebastiana Ziajkę (jako jedyny zagrał we wszystkich meczach od początku do końca), Jakuba Wójcickiego czy Luisa Carlosa. Nieźle prezentują się Paweł Strąk, Andrzej Witan i Wagner. Jeśli formę ustabilizują Andre Pereira, Alvarinho i Jorge Kadu, to może końcówka jesieni będzie w końcu udana.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska