Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Morzy - żelazna dama uniwersytetu. Czy zdradzi jego tajemnice?

archiwum UMK/Wojciech Streich
9 grudnia 2003 r. - Justyna Morzy na  otwarciu siedziby biura programów międzynarodowych.
9 grudnia 2003 r. - Justyna Morzy na otwarciu siedziby biura programów międzynarodowych. archiwum UMK/Wojciech Streich
Justyna Morzy zna kulisy pracy 10 rektorów UMK. Pracę na uniwersytecie zaczynała już na studiach.Dziś jest kanclerzem toruńskiej uczelni.

Był kwiecień 1977 roku. Justyna Morzy - jeszcze studentka filologii polskiej, tuż przed obroną pracy magisterskiej, dostała ofertę zatrudnienia na UMK. - To przypadek sprawił. Moja pani promotor prof. Friedelówna zaproponowała mi na seminarium stanowisko w dziale współpracy z zagranicą, ponieważ w nim pracowała pani Urszula Kucza, która miała zostać kierownikiem działu domów studenckich. Szukała więc kogoś na swoje miejsce. A moja pani promotor była jej bardzo dobrą znajomą.

Pani Justyna pracę zaczęła 1 maja, jeszcze zanim została magistrem. Koledzy i koleżanki byli zaskoczeni, bo w tamtych czasach studenci nie martwili się o posadę. - Nie mogli zrozumieć, dlaczego sama rezygnuję z ostatnich, prawdziwych wakacji - wspomina z uśmiechem pani kanclerz. - Czy pani wie, co o pani mówią? - pytam. - Że rektorzy się zmieniają, a pani wciąż trwa.

Justyna Morzy uśmiecha się i podkreśla: - Nigdy nie myślałam, że będzie to moje jedyne miejsce pracy - mówi. - Urodziłam się w szkole i wśród pedagogów już zostałam.

Kanclerz UMK pochodzi z Wąpielska. gdzie jej ojciec był kierownikiem podstawówki. Gdy miała 10 lat jej rodzina przeniosła się do Świedziebni - rodzinnej wsi jej mamy. Pani Justyna, i tak bez przerwy przebywająca w szkole, uczniem formalnie została rok wcześniej niż jej rówieśnicy. Jako 14-latka zamieszkała w internacie szkolnym w Brodnicy. Deklaruje, że wciąż jest wielką patriotką tamtejszego liceum nr 1.
Na UMK chemię studiował starszy brat pani Justyny. Wybór toruńskiego uniwersytetu, w rodzinie traktowanego z ogromnym szacunkiem, wydawał się więc dla niej oczywisty. Na studiach Justyna Morzy związała się z Akapitem - klubem turystycznym. - Jeździliśmy na rady świętokszyskie, na nocne śpiewanie w Radzyniu Chełmińskim i wcale niekoniecznie to były poprawne utwory - śmieje się.

Z koleżankami mieszkała w akademiku w centrum i z zazdrością odwiedzały kolegów na Bielanach, którzy dostali do dyspozycji nowo powstałe domy studencie. - Wydawało nam się, że oni po prostu mają luksus - wspomina. Miasteczko akademickie zbudowano zaledwie kilka lat wcześniej. Pretekstem, dzięki któremu uczelni udało się zdobyć od państwa pieniądze na inwestycję, były obchody kopernikańskie. Wkrótce rektorat stał się dla przyszłej pani kanclerz drugim domem.

Justyna Morzy zna uniwersytet od podszewki. Pracowała z 10 rektorami, z niektórymi więcej niż jedną kadencję. Bardzo szybko znalazła się w biurze Jego Magnificencji - najpierw jako sekretarka, a potem przez 30 lat kierowała tym biurem. Bez wątpienia mogłaby wiele opowiedzieć o kulisach sprawowania najważniejszej funkcji na uniwersytecie. Ona jednak milczy. Lojalna. Prawdopodobnie również dlatego zyskiwała zaufanie kolejnych, często konkurujących ze sobą rektorów. Od 1 grudnia 2012 r. Justyna Morzy jest kanclerzem UMK.

A wszystkich zainteresowanych historią obchodzącej w tym roku 70. urodziny, największej w naszym regionie, uczelni odsyłamy do czasopisma "Nasza Historia", które już dziś powinno ukazać się w kioskach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska