Budowa autostrady A1. Aż 48 właścicieli domów domaga się odszkodowań

Dla Krzysztofa Muszyńskiego, mieszkańca Kruszynka, autostrada to przekleństwo. Z powodu tej inwestycji, jak twierdzi, został zniszczony jego dom oraz budynek gospodarczy. Staranie o odszkodowanie Krzysztof Muszyński podjął, gdy budowa trwała. Inwestycja jednak dobiegła końca, a odszkodowania od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Bydgoszczy nie dostał.

Aż 48 właścicieli domów domaga się odszkodowań od bydgoskiego oddziału GDDKiA

Ale Krzysztof Muszyński nie jest jedynym, który domaga się rekompensaty od bydgoskiego oddziału GDDKiA. Na uszkodzenia budynków usytuowanych w pobliżu budowanej w ostatnich latach autostrady, skarżyło się 48. mieszkańców. Czy dostaną pieniądze?

Czytaj: Hałas autostrady pod lupą. Do końca września można się skarżyć na sąsiedztwo A1

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przyznaje, że przyczyną uszkodzeń i zarysowań budynków znajdujących się w okolicy autostrady A1, mogły być między innymi działania związane z budową tej trasy. Taki efekt mogły spowodować drgania komunikacyjne oraz praca sprzętu budowlanego. Ale GDDKiA w Bydgoszczy odszkodowań nie wypłaci. Dlaczego?

- Zgodnie z zapisami kontraktowymi i obowiązującymi przepisami prawa, sprawy zostały przekazane do wykonawcy autostrady A1 w celu udzielenia pomocy poszkodowanym - poinformował nas Tomasz Okoński, rzecznik prasowy bydgoskiego oddziału GDDKiA. - Pragniemy jednak zapewnić, że GDDKiA dołoży starań, by obowiązki wykonawcy zostały uregulowane wobec poszkodowanych mieszkańców zgodnie z zapisami kontraktowymi. A z zapisów tych wynika, że wykonawca zwolnił GDDKiA z odpowiedzialności za szkody wyrządzone osobom trzecim.

Czytaj: Zniszczyli dom i budynek gospodarczy podczas budowy A1. Zapłacą?

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Bydgoszczy wystosowała już do wykonawcy pismo zobowiązujące konsorcjum do jak najszybszego uregulowania sprawy roszczeń mieszkańców, których domy lub gospodarstwa, zostały lub mogły zostać uszkodzone w wyniku prowadzonej budowy.

Krzysztofa Muszyńskiego to rozwiązanie nie zadowala.