Joanna Kałas mówi, że prowadzenie chóru to łączenie umiejętności każdego śpiewaka

W Świeciu trwa nabór do kolejnego chóru. Będzie działał w ośrodku kultury Stokrotka na Mariankach. Jest skierowany dla dzieci w wieku 10 - 15 lat. Poprowadzi go Joanna Kałas, absolwentka dyrygentury chóralnej i edukacji muzycznej na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, która prowadzi już chór i zespół wokalny w Nowej Wsi Wielkiej za Bydgoszczą. Teraz chce pracować też z dziećmi ze Świecia. - O zespole mówimy przy kilku uczestnikach, chór to minimum 15 osób, choć zdarzają się pewne odstępstwa od tej reguły - wyjaśnia Kałas.

Ziemniak w ustach

To utalentowana dyrygentka z sukcesami. W zeszłym roku wygrała wydziałowy konkurs na najlepszego dyrygenta chóralnego. - Najlepsze jest to, że chciałam się wymigać z tego konkursu, ale jest obowiązkowy dla wszystkich studentów. Musiałam stanąć w szranki i wygrałam - śmieje się.

O prowadzeniu chóru opowiada z przejęciem. Traktuje to poważnie. - Nie ma w Polsce dobrej i przemyślanej edukacji muzycznej i wszyscy na tym tracimy. To ogromnie rozwija każdego, nie tylko młodych ludzi - uważa.

- Dziecko rozwija słuch, kształci gust muzyczny, poznaje muzykę klasyczną, uczy się umiejętnie słuchać, rozszerza wyobraźnię - wylicza praktycznie bez zająknięcia. - A w dodatku uczy się pracować w grupie i ma okazję do świetnej zabawy.

Panowanie nad mięśniami

Żeby poprawnie śpiewać bez groźby utraty głosu, trzeba opanować przedtem szereg czynności, które najlepiej wyjaśnić poprzez wyobrażenie sobie kilku zabawnych czynności. - Na przykład podnoszenie miękkiego podniebienia najlepiej wytrenować przez wyobrażenie sobie śpiewania z gorącym ziemniakiem w ustach. Z kolei przepona obniża się, jeśli chcemy naśladować oddychanie zmęczonego psa - wyjaśnia Kałas. - Dzieci mają z tego niesamowitą radość. Zresztą nawet dorośli nie są w stanie przez np. dwie godziny posłusznie śpiewać kolejne utwory.

Wbrew obiegowym mitom nie jest też tak, że są dzieci, które nie nadają się do śpiewania w chórze, bo nie mają słuchu. - To prawda, że najwięcej można zrobić do ósmego roku życia, ale ja zaczęłam kształcić się muzycznie właśnie jak miałam osiem lat, więc reguły nie ma - uważa Kałas. - Rzadko jest tak, że się nie ma słuchu, czasem to brak wyuczonego panowania nad mięśniami. Dlatego śpiew w chórze może to zmienić. Ponadto dobry dyrygent powinien dostosować ćwiczenia do indywidualnych umiejętności członków chóru, żeby każdy mógł się rozwijać. Tak robię na swoich zajęciach - zapewnia.

Nabycie umiejętności poprawnego śpiewania sprawi, że głos "nie siądzie" po miesiącu, a będzie służył przez wiele lat. - Arka Noego śpiewa tzw. "białym głosem", czyli mniej więcej tak, jak mówimy. Ale na dłuższą metę w zasadzie nie da się tak pracować. Poprzez niewłaściwą pracę krtani, zostaną uszkodzone fałdy, tzw. struny głosowe. Dlatego w Arce co miesiąc muszą wymieniać skład - wtajemnicza młoda dyrygentka. - Co prawda śpiewają tak górale i niektórzy piosenkarze, ale od dzieci nie sposób tego wymagać, żeby nie odbyło się to ze szkodą dla nich. Zespoły prowadzone przeze mnie nie są narażone na tego typu problemy.

Gdyby chór w Stokrotce ruszył z próbami w listopadzie, to przez pierwsze kilka miesięcy uczyliby się poprawnie i zdrowo śpiewać. - Dopiero po tym czasie można pomyśleć o pierwszych koncertach, które na pewno nie odbyłyby się wcześniej niż na wiosnę - przyznaje muzyczka.

Chętni mogą zgłaszać się osobiście w biurze ośrodka "Stokrotka" lub telefonicznie pod numerem 52 33 12 188. - Ludzie nie zdają sobie sprawy, co daje chór. Myślą, że to nudne, a to naprawdę żywe zajęcie - zachęca Kałas.