Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Mamo, nie zostawiaj mnie! - krzyczał chłopiec. Ale został matce zabrany, choć to wujek go pobił

Katarzyna Piojda
- Nie oddam syna! - krzyczała matka, tuląc syna w szpitalu. Moment później mały siedział w aucie i jechał do placówki.
- Nie oddam syna! - krzyczała matka, tuląc syna w szpitalu. Moment później mały siedział w aucie i jechał do placówki. Jarosław Pruss
- Sąd nawet mnie nie wysłuchał - mówi matka, której wczoraj odebrano siłą syna. Sąd na to: - Nie było potrzeby kontaktować się z matką.

Bydgoski szpital im. Jurasza, wtorek, dochodzi godz. 13.00 Na oddziale dziecięcym popłoch. - Zaraz przyjdą odebrać mi syna! - płacze młoda kobieta. W Bydgoszczy jest od pół roku. Przyjechała za pracą, po rozstaniu z ojcem dziecka. 27-latka mieszka z synem w wynajętym mieszkaniu. Gdy mama idzie do pracy, chłopiec zostaje z wujkiem. To brat mamy.

Pod koniec zeszłego tygodnia 5-latek też był z wujkiem. Nazajutrz przedszkolanki zauważyły na ciele smyka obrażenia. Zawiadomiły policję. Malec trafił do szpitala. Do domu już nie wrócił. Sąd nakazał umieścić go w placówce. - Przecież ja mu nigdy krzywdy nie zrobiłam. To mój brat jest winny - twierdzi matka. - Sama wychowuję dziecko. Dbam o nie. Niczego mu nie brakuje - mówi młoda bydgoszczanka.

Teraz chłopcu brakuje mamy. - Siłą mi go odebrano.

W czwartek rano przedszkolanka zauważyła siniaki na ciele 5-latka. Powiadomiła dyrekcję, a ta - policję. Malec trafił do szpitala. - Chłopiec uczęszczał do naszego przedszkola od września tego roku - mówi Edyta Pawlisch-Zarzycka, dyrektor Przedszkola nr 80 w Bydgoszczy. - Nie zauważyliśmy niepokojących sygnałów. Aż do tego incydentu.

Okazało się, że brat matki pobił chłopca. To było pod nieobecność mamy. Potem tłumaczył, że mały broił, a mu puściły nerwy... Mężczyzna przyznał się do winy.

Przeczytaj również: Wujek pobił chłopca, a potem... zaprowadził go do przedszkola. Mały trafił do szpitala [wideo]

Wstęp wzbroniony

Chłopiec we wtorek (28 października) miał opuścić szpital. I go opuścił, ale do domu, do mamy, nie wrócił. Nie pozwolono mu. Sąd rodzinny w Bydgoszczy na posiedzeniu niejawnym wydał postanowienie o umieszczeniu nieletniego w rodzinie zastępczej lub placówce opiekuńczo-wychowawczej.

"Uznając, że dobro dziecka jest zagrożone, należało orzec, jak w sentencji" - czytamy w dokumencie sądowym.

- Mamoooo, ja nie chcę nigdzie iść! Nie zostawiaj mnie samego. Ja pójdę z tobą! - krzyczał chłopiec wczoraj w szpitalu. Cały czas tulił się do mamy, jakby przeczuwał, że za chwilę ktoś go od niej oddzieli.

I tak się stało. Przyjechała pracownica socjalna, która miała wykonać postanowienie sądu. Czyli odebrać dziecko i zawieźć je do placówki albo rodziny zastępczej. Mama nie chciała oddać synka. Mały chował się za nią. Zamieszanie zrobiło się na oddziale. Nawet personel nie wiedział, jak się zachować. Powiadomił ochronę szpitala, "że gazeta weszła". Przybiegł ochroniarz. Rodziny pacjentów, które przyszły w odwiedziny do chorych krewnych, przystawały i patrzyły. Przyjechała policja. W jej asyście matka musiała odprowadzić chłopca do samochodu. Tam czekał już kierowca. - Syn odjechał z panią socjalną - płacze matka. - Wzięli go do placówki daleko za Bydgoszcz, bo w mieście nie było wolnego miejsca.

Wujek się przyznał

Nadkom. Maciej Daszkiewicz z biura prasowego bydgoskiej policji: - Przesłuchaliśmy matkę chłopca. Wszystkie materiały przez nas zebrane trafiły do prokuratury i sądu rodzinnego. Wujek chłopca usłyszał zarzut przestępstwa uszkodzenia ciała. Został objęty policyjnym dozorem. Otrzymał też nakaz opuszczenia mieszkania, zajmowanego przez matkę i jej dziecko. Mężczyzna ma także zakaz zbliżania się do nich.

Matka chłopca ma pretensje do sądu. - Ja mu nic nie zrobiłam. Nigdy go nie skrzywdziłam. Teraz i syn, i ja, jesteśmy za to karani, bo nas rozłączyli. Jak to możliwe, żeby sąd nawet mnie nie przesłuchał? - zastanawia się kobieta.

Sprawdziliśmy: wcześniej policja ani razu nie interweniowała w domu pod tym adresem. Pracownice socjalne też nie znają rodziny. - Poznaliśmy ją dopiero w ten feralny czwartek - przyznaje Bogusława Bajgot, kierownik Rejonowego Ośrodka Pomocy Społecznej w Śródmieściu w Bydgoszczy.
Mama kontynuuje: - Mój brat już się wyprowadził. Mały byłby ze mną. Bezpieczny.

Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, tej sprawy nie prowadzi, więc niewiele może powiedzieć. - Sędzia podejmuje decyzje, kierując się wyłącznie dobrem dziecka. Widocznie w tym przypadku sędzia uznał, że materiał mu dostarczony wystarcza do tego, aby decyzję taką wydać.

Podwójne nieszczęście

O podwójnej traumie mówi natomiast psycholog dziecięcy. - To szok i dla matki, i dla jej dziecka - uważa Magdalena Łyk-Plewińska, psycholog i terapeutka, pracująca z dziećmi. - Chłopiec miał dwa przeżycia, które negatywnie wpłynęły na jego psychikę. Najpierw został pobity przez wujka. Potem został siłą oddzielony od matki, u której powinien znaleźć podporę.

- Mieliśmy tylko siebie: on miał mnie, a ja jego - szlocha młoda kobieta.

Dzisiaj pojedzie do syna. Kilkadziesiąt kilometrów za Bydgoszcz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska