Chojnicki szpital pokazuje NFZ smutną prawdę

Dyrektor Leszek Bonna zdradza "Pomorskiej": - Podjęliśmy decyzję, że w poradni kardiologicznej przyjmiemy dwukrotnie więcej pacjentów. Tą metodą chcemy pokazać płatnikowi, jakim jest Narodowy Fundusz Zdrowia, że na wizytę do kardiologa jest długa kolejka. Liczymy, że dzięki temu zwiększony zostanie kontrakt. Chcemy udowodnić Funduszowi, jakie faktyczne są potrzeby.

Dodajmy, że tegoroczny kontrakt na kardiologię w porównaniu do ub.r. NFZ okroił o pięćdziesiąt procent. Faktycznie więc w szpitalu zostanie przyjętych tylu pacjentów, ile w 2013 r. Najlepszym dowodem, ilu jest pacjentów, jest to, że teraz do kardiologa można zarejestrować się dopiero na czerwiec. - Jesteśmy ciekawi, czy nasza akcja odniesie skutek - mówi Bonna. - Okaże się już wkrótce, bo kontrakty na przyszły rok będą przydzielane już w końcu listopada.

Do września przekroczenia sięgały 3 mln 900 tys. zł. Najwięcej na kardiologii, chirurgii, anestezjologii i intensywnej terapii, ortopedii i neurologii. Trochę mniej na oddziale wewnętrznym i okulistyce. Faktycznie jest to jednak 3 mln 300 tys. zł, bo pewne oszczędności są na położnictwie i pediatrii (urodziło się mniej dzieci i mniej dzieci chorowało). Wiadomo, że część nadwykonań - głównie za tzw. procedury ratujące życie na anestezjologii i intensywnej terapii - zostanie zwróconych.

Najpewniej w marcu przyszłego roku. - Pozostałe zwroty zależą głównie od uznania Funduszu - mówi Bonna. - Jeszcze pięć lat temu zdarzyło się, że dostaliśmy całą kwotę, ale potem otrzymywaliśmy różnie: raz 40 lub 50 proc., innym razem 70 proc.
Jak sobie szpital radzi? Część sumy to koszty szpitala, takie jak np. wynagrodzenia . Gorzej, gdy trzeba dla pacjenta kupić drogie antybiotyki, endoprotezę czy stymulator.