Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo w bydgoskim Śródmieściu. Przez kilka dni próbował pozbyć się ciała, ale za każdym razem zasypiał pijany

Maciej Czerniak
Sławomir S. zostanie skazany za zabójstwo, czy zabójstwo pod wpływem silnego wzburzenia? Różnica jest ogromna, bo za pierwszy czyn grozi mu nawet 25 lat więzienia, a za drugi - maksymalnie 10 lat.
Sławomir S. zostanie skazany za zabójstwo, czy zabójstwo pod wpływem silnego wzburzenia? Różnica jest ogromna, bo za pierwszy czyn grozi mu nawet 25 lat więzienia, a za drugi - maksymalnie 10 lat. Maciej Czerniak
Sławomir S. utrzymuje, że gdy się obudził, zobaczył w fotelu martwego kolegę. Obok leżały narzędzia zbrodni: zakrwawiony nóż i klucz. Sędzia rozważa zmianę kwalifikacji czynu z zabójstwa na zabójstwo "pod wpływem silnego wzburzenia".

- Byłem strażakiem. Przez całe zawodowe życie wpajano mi, że mam ratować ludzi, a nie ich zabijać - podczas jednej z ostatnich rozpraw tłumaczył Sławomir S.

Jest oskarżony o zabójstwo, którego dokonano w nocy z 14 na 15 sierpnia 2013 roku w mieszkaniu przy ul. Kaszubskiej w Bydgoszczy. Ofiara to Jacek W., mężczyzna, z którym S. mieszkał w lokalu udostępnionym przez znajomą obu, Ewę R.

- Piliśmy do późna - relacjonował S. jeszcze na pierwszej rozprawie w procesie, która odbyła się w kwietniu tego roku. - W pewnym momencie W. powiedział o mojej matce, która pracowała w zakładzie karnym, że była k... Pamiętam, że W. chwycił nóż, który leżał na stole - mówi. - Wściekłem się, bo moja matka zmarła w ubiegłym roku. Wciąż przeżywałem jej śmierć. Ze skrzynki po owocach, w której były narzędzia, wyjąłem klucz francuski... Obudziłem się następnego dnia. Jacek był martwy.

Przez następnych kilka dni S. próbował pozbyć się ciała, ale - jak zaznacza - te próby kończyły się tym, że zasypiał pijany. Ze skupu złomu przy ul. Pomorskiej wypożyczył nawet specjalny wózek. Okazało się jednak, że nie mieścił się w drzwiach klatki schodowej. Postanowił ostatni raz się upić i popełnić samobójstwo. Od tej myśli odwiedli go bliscy.

Biegli, którzy badali zwłoki W., stwierdzili, że zmarł od ciosów nożem i tych zadanych kluczem francuskim. S. grozi 25 lat więzienia.

Do mieszkania Ewy R. Sławomir S. trafił, gdy stracił pracę i rozstał się z żoną. Przedtem S. pracował w straży pożarnej i w Zachemie. Gdy stracił pracę, zaczął zbierać puszki. Jacek W. - również znajomy Ewy - zamieszkał w tym samym lokalu w lipcu ubiegłego roku. - Podzieliliśmy się obowiązkami. Raz on napełniał butlę z gazem do kuchenki, raz ja. Podobnie z płynem do naczyń, papierem toaletowym i z alkoholem.

Zobacz także: Zbrodnia i "bestie". Brat oskarżonego: - Do gwałtu się nie przyznawaj!
Feralnego dnia, kilka godzin przed śmiercią Jacka W. wrócił z pracy, z zakładu blacharskiego w Łochowie. Po drodze kupił spirytus. - Od 20 lat piję - wyznał S. Dodał jednak, że nie zawsze tak było. Ma licencjat ze studiów w dziedzinie obronności.

Na wczorajszej rozprawie zeznawali biegli, którzy stwierdzili, że ślady krwi, jakie zabezpieczono między innymi na nożu znalezionym w miejscu zabójstwa, nie należą do S. DNA pasuje jednak do profilu genetycznego Jacka W.

- Ślady krwi nie wskazują, by powstały w wyniku ciosu zadanego nożem ofierze - mówił biegły. - W takim przypadku spodziewalibyśmy się raczej śladów rozmazanych.

Biegły dodał jednak, że nie można z całą pewnością wnioskować, iż nóż nie był użyty do zabójstwa.

Sędzia Sławomir Ciężki poinformował natomiast, że rozważa zmianę kwalifikacji czynu, jakiego dopuścił się oskarżony. Z zabójstwa (art. 148.1 kodeksu karnego) na zabójstwo dokonane w wyniku "silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami (148, paragraf 4). Sędzia powoływał się przy tym na opinię psychologa, który wcześniej opiniował w tej sprawie.

- Mój klient twierdzi, że nie jest pewien, czy sam zaatakował Jacka W. - po rozprawie mówiła obrońca oskarżonego, mecenas Dorota Paczkowska. - Przedtem już wyjaśniał, że jako były strażak, nie wyobraża sobie, by mógł komuś odebrać życie.

Oskarżony twierdzi, że Jacek W. obraził jego matkę. Sławomir S. - według opinii świadków - był bardzo zżyty z matką, nawet osobom obcym mówił o niej, jako o aniele. Na ten fakt zwraca uwagę również obrońca S.

Kolejna rozprawa w tym procesie odbędzie się w połowie listopada. Jeżeli S. zostanie uznany za sprawcę czynu z artykuł 148, paragrafu 4 kodeksu karnego, to grozi mu kara od roku do 10 la pozbawienia wolności.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska