Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miała zaległości w opłacaniu czynszu. Nikt nie zapytał dlaczego, a eksmisję wykonali

Andrzej Galczak [email protected]
- Teraz mogę jedynie popatrzeć na strome schody - mówi Maryla Sarnowska. - Dla mnie jest to przeszkoda nie do pokonania. Dwie osoby musiały mi pomóc, abym dostała się na drugie piętro.
- Teraz mogę jedynie popatrzeć na strome schody - mówi Maryla Sarnowska. - Dla mnie jest to przeszkoda nie do pokonania. Dwie osoby musiały mi pomóc, abym dostała się na drugie piętro. Wojciech Alabrudziński
- Zamknęli mnie tu jak w więzieniu - mówi Maryla Sarnowska. - Sama już stąd nie wyjdę, muszę liczyć jedynie na pomoc innych ludzi. Nie obchodzi nikogo, że ledwo się poruszam i z drugiego piętra nie zejdę. Miejscy urzędnicy przydzielili mi takie mieszkanie nie licząc się z moimi chorobami. Po prostu chcieli mnie wywalić z zajmowanego wcześniej lokalu. Biznes, nie człowiek, się liczy.

Po raz kolejny wracamy do tej bulwersującej sprawy. Przypomnijmy ją. Pani Maryla została wyeksmitowana do starej kamienicy na mocy wyroku sądowego. Nie kryje, że była zadłużona, ale zaraz dodaje, że brakowało jej na życie i lekarstwa.

- Wszystko zaczęło się, gdy Budizol chciał kupić dom przy ulicy Kościuszki - podkreśla pani Maryla. - Nie ja prosiłam o zmianę mieszkania, ale zawieźli mnie do prezesa. Przyjął mnie w swoim gabinecie i przekonywał, że dam sobie radę, choć wiedział, że mam niewielką rentę. Miałam wtedy pomoc od przyjaciela. Po namowach zgodziłam się i przeprowadziłam do bloku przy Biskupiej. Wiem, byłam naiwna. Powinnam zostać w starym miejscu.

Na kłopoty nie trzeba było długo czekać. Przyjaciel stracił pracę, więc wsparcie skończyło się, a zdrowie coraz bardziej szwankowało. Córka, zamiast pomóc chorej matce, stwarzała dodatkowe kłopoty. - Pieniądze szły na lekarstwa - dodaje kobieta. - Czasem nawet na jedzenie brakowało. Nieraz nie byłam w stanie płacić czynszu.

Czytaj: Eksmisja została przerwana, bo lekarz pogotowia nie chciał wypisać zaświadczenia o stanie zdrowia poruszającej się na wózku inwalidzkim 90-latki [wideo]

Prosiłam o lokal na parterze
W 2012 roku zapadł wyrok o eksmisję z lokalu przy ul. Biskupiej. - Nie znam się na prawie, nikt mi nie mówił, jak mam przekonać sąd i się odwołać.

Urząd miasta przygotował kobiecie lokal socjalny na drugim piętrze starego budynku. - Pogodziłam się z tym, że muszę opuścić mieszkanie - dodaje schorowana lokatorka. - Ale prosiłam o lokal na parterze. Przecież ledwo chodzę. Jak mam wejść na drugie piętro? Prosiłam, żeby dali inne, niżej, ale za każdym razem otrzymywałam odpowiedź, że wszystko jest zgodne z prawem.

Gdy wiosną tego roku "Pomorska" podjęła interwencję, poinformowano nas, że urząd nie wiedział o problemach kobiety. Napisała więc kolejne odwołanie, załączyła kolejne zaświadczenie o problemach z chodzeniem. I... kolejny raz otrzymała negatywną odpowiedź.
- Nie rozumiem dlaczego mi to robili - mówi pani Maryla. - Pewnie zwyczajnie chcieli się mnie stamtąd pozbyć.

Urzędnicy wiedzieli o chorobie, czy nie?
Pani Maryla wyciąga zaświadczenie lekarskie z 2007 r., w którym lekarz pisze o jej problemach z poruszaniem się.
- Na tej podstawie urzędnik przywiózł mi nowy dowód osobisty, bo sama nie byłam w stanie zgłosić się po odbiór - zaznacza kobieta. - Więc wiedzieli, czy nie? Trzech dołączanych później zaświadczeń nie chcieli dostrzec i wpakowali mnie na drugie piętro. Chyba po to, żebym tam umarła. Tak się nie postępuje z chorym człowiekiem.

Zapytaliśmy w magistracie, dlaczego przydzielono tej kobiecie lokal tak wysoko? - Nie mamy innych - skwitował Jacek Wojciechowski, wiceprezydent Włocławka. Do swych czynności przystąpił komornik. Zaskoczony był informacją, że kobieta jest poważnie chora. O miesiąc przesunął termin eksmisji, ale, jak stwierdził, wyrok musi być wykonany.
23 września wyeksmitowano kobietę do lokalu socjalnego przy ul. Ceglanej.

Pomoc spadła na barki MOPR-u
Sytuacja Maryli Sarnowskiej znana jest pracownikom Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Kobieta otoczona jest naszą opieką - podkreśla Kinga Maślanka, z MOPR-u. - W tym tygodniu otrzymała od nas zasiłek na niezbędne zakupy. Usługi opiekuńcze, cztery godziny w tygodniu, będzie sprawowała siostra PCK. Ponadto pracownik socjalny będzie w stałym kontakcie z panią Marylą pomagając jej w załatwieniu niezbędnych spraw. Poza tym, w rozwiązywaniu rodzinnych problemów będzie starał się pomóc nasz asystent.

Niestety, może się zdarzyć, że schorowanej kobiecie nikt nie przyniesie węgla zimą.Czy rozwiązaniem problemów chorej kobiety będzie przeprowadzka do domu pomocy społecznej? Dokumenty zostały złożone, ale kolejka jest długa i nikt nie potrafi podać terminu rozpatrzenia sprawy.

Czytaj: Stało się. Schorowana kobieta została eksmitowana. - Nie mam siły walczyć. Straciłam nadzieję!

Z pewnością nie stanie się to w najbliższych miesiącach. Podczas eksmisji zapytaliśmy komornika, dlaczego kobieta w takim stanie zdrowia jest przeprowadzana do lokalu, z którego nie wyjdzie. W wielu sytuacjach zdana będzie wyłącznie na siebie? - Wszystkie wymogi formalne zostały spełnione - odpowiedział Witold Włodarczyk. - Sąd nakazał eksmisję.

Od wydania wyroku minęły dwa lata. W tym czasie stan zdrowia kobiety znacznie się pogorszył, co wykazywała w odwołaniach. - Ledwo chodzę, mam astmę, kłopoty z błędnikiem i cukrzycę - mówi zapłakana. - Komornik obiecał, że po eksmisji będzie się starał znaleźć mi mieszkanie na parterze, bo w tej sytuacji będzie to łatwiejsze. Teraz, gdy mnie przeprowadzili?
Przez kilka dni próbowaliśmy skontaktować się z komornikiem, zapytać o jego działania. Prosiliśmy o oddzwonienie, ale bez skutku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska