Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tenisiści ZOOleszcz Gwiazdy Bydgoszcz rywali mieli na widelcu!

Tomasz Malinowski
Wśród bydgoszczan panowała dobra atmosfera. Mihai Bobocica udziela wskazówek Leo Mutti.
Wśród bydgoszczan panowała dobra atmosfera. Mihai Bobocica udziela wskazówek Leo Mutti. Andrzej Muszyński
Drużyna ZOOleszcz Gwiazdy jest już po debiucie. Porażka nie powinna być ujmą na honorze. Okazja do poprawienia nastroju nadarza się już dziś.

W absolutnej premierze sezonu Superligi Wschodzący Białystok bydgoszczanie ulegli Dekorglassowi Działdowo 1:3. Mimo porażki kibice w hali przy ul. Bronikowskiego (takiej frekwencji jej mury jeszcze nie widziały) zgotowali swoim zawodnikom owację na stojąco. Brawami doceniono także klasę rywala.
Emocje sięgały zenitu

Zgoda, zawodnicy obu drużyn nie zaprezentowali jeszcze tenisa rodem z kosmosu (wszak to dopiero początek sezonu), lecz blisko trzygodzinne zawody stały na poziomie godnym tej klasy rozgrywkowej. Zadbali o to zwłaszcza rywale - przypomnijmy - piąty zespół poprzedniego sezonu, w tym roku wzmocniony graczem nietuzinkowym - Patrykiem Chojnowskim. Chociaż absolutnym bohaterem meczu był Jiri Vrablik. Jego pięciosetowe starcie z "bydgoskim" młokosem - Leonardo Mutti podniosło kibicom, z obu zresztą stron (z Działdowa przybyła blisko 50-osobowa grupa wiernych sympatyków) wysoko ciśnienie. Obaj tenisiści potwierdzili, że informacje o ich klasie sportowej i pozycji na europejskim rynku nie są przesadzone. Pojedynek do ostatniej piłki był wyrównany.

- "Leo" zagrał fantastycznie - komplementował nabytek bydgoskiego zespołu Bogdan Posert. - Szkoda, że w końcówce piątego seta stracił trochę koncentrację. Ale Czech znany jest z mocnych końcówek.

"Bobo"... przeprasza

Spotkanie dla gospodarzy zaczęło się jednak fantastycznie. Mihai Bobocica pokonał, w pięciu setach, Chojnowskiego, tenisistę utytułowanego i szalenie niewygodnego. Dobrze rokowała także jego pierwsza partia pojedynku z Vrablikiem; niestety, kolejne sety w wykonaniu Włocha nie były tak udane. Do tego przytrafiła się mu kontuzja.

- Mihai dał się ustawić Vra-blikowi - komentował Zbigniew Leszczyński. - Wdał się z nim w bekhendowe wymiany, za to zdecydowanie za mało korzystał ze swojej silnej broni, czyli forhendu. Po meczu przyznał się, że w jego wykonaniu były to najgorsze zawody. Zapowiedział, że w kolejnych będzie już tylko lepiej. - Rozczarowany z powodu porażki jednak nie jestem - kontynuował menedżer zespołu. - Nie byliśmy w tym meczu faworytem. Ale mieliśmy rywali na przysłowiowym widelcu. Gdyby "Leo" pokonał Czecha, wygranej w meczu pewnie byśmy nie wypuścili z rąk.

Wczoraj bydgoszczanie udali się do Rzeszowa. Dziś o godz. 18 czeka ich mecz z AZS Politechniką (6. miejsce w poprzednim sezonie). W składzie rywali jest gracz rodem z Indii - Amalraj Anthony. - Nie stoimy na straconej pozycji -prognozuje Leszczyński.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska