Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Babcia podrzuciła wnuczka do okna życia. Matka chce odzyskać dziecko

Lech Kamiński
- Położyłyśmy chłopca do łóżeczka i zadzwoniłyśmy po lekarza - opowiada siostra Bogumiła, elżbietanka z Torunia
- Położyłyśmy chłopca do łóżeczka i zadzwoniłyśmy po lekarza - opowiada siostra Bogumiła, elżbietanka z Torunia Lech Kamiński
Co będzie dalej z kilkumiesięcznym Kacperkiem, którego siostry elżbietanki znalazły w oknie życia? Jego losy zależą od decyzji sędziego.

W sobotę tuż po godz. 19 w domu toruńskich sióstr elżbietanek rozdzwonił się alarm. Nic nowego - syrena włącza się tam prawie codziennie, bo siostry prowadzą "okno życia". Co najmniej kilka razy w tygodniu ktoś je otwiera: żeby wrzucić kamień, dla zabawy albo dla sprawdzenia "czy siostry czuwają".
Tym razem jednak alarm był prawdziwy: w posłaniu leżało małe dziecko.
- Wyjęłyśmy je z okna i położyłyśmy w łóżeczku - wyjaśnia siostra Bogumiła, elżbietanka. - To jedyne, co możemy zrobić. Natychmiast też powiadomiłyśmy lekarza i ośrodek adopcyjny.

Czytaj: Mały chłopczyk z Torunia trafił do okna życia. Przyniosła go babcia

Babcia podrzuciła wnuka?

Gdy przyjechał lekarz, okazało się, że podrzuconym dzieckiem jest trzymiesięczny chłopczyk. - Wyglądał na zadbane dziecko, pieluszkę miał suchą, był schludnie i ciepło ubrany - opowiada elżbietanka. - Lekarz zbadał go i stwierdził, że chłopiec jest zdrowy.

Malec trafił pod opiekę specjalistów. Okazało się jednak, że prawdopodobnie nie podrzuciła go do okna życia matka - młoda torunianka z Bydgoskiego Przedmieścia. Dziecko miała przynieść tam zdesperowana babcia chłopca, przekonana, że maluch nie ma w domu odpowiedniej opieki.
Matka chce odzyskać syna, ale nie jest to takie proste: pozostawienie dziecka w oknie życia uruchamia całą skomplikowaną procedurę. Chłopiec trafił do rodzinnego domu dziecka. - Tam pozostanie do czasu wydania decyzji przez sąd rodzinny - mówi Wioletta Dąbrowska, oficer prasowa toruńskiej policji.

Dziesiątki uratowanych

Mały Kacper jest pierwszym dzieckiem, które trafiło do toruńskiego okna życia.
- Bardzo się cieszymy, że zostało ocalone - przyznaje siostra Bogumiła. - Okno życia nie naprawi wszystkich problemów związanych z narodzinami dzieci. Chcemy jednak, żeby było ratunkiem chociaż dla niektórych.
Wcześniej w Toruniu porzucony został mały Franek. Ktoś zostawił chłopca w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Dziecko znalazł wierny, torba z niemowlęciem leżała pod plakatem Diecezjalnego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego. Pielęgniarki w szpitalu nadały mu imię na cześć papieża. Wkrótce potem Franciszek trafił do adopcji.

Z kolei trzy lata temu w oknie życia prowadzonym przez bydgoskie siostry klaryski znaleziono małą dziewczynkę. Dziecko miało jeszcze pępowinę. Wg danych Caritas w całej Polsce działa ponad 50 takich okien. Pierwsze z nich powstało 8 lat temu w Krakowie. Od tamtej pory w oknach pozostawiono blisko 80 niemowląt. Najwięcej, bo aż 17 - w Krakowie. Nieco mniej maluchów podrzucono w Warszawie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska