Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Market jest, zapłaty brak. Budowlańcy zostawieni na lodzie?

Maciej Czerniak, [email protected], tel. 52 326 31 41
To jeden z marketów w Toruniu, których głównym wykonawcą była firma Zbigniewa K. Podwykonawcy, którzy pracowali dla K. też przy innych inwestycjach, czują się poszkodowani
To jeden z marketów w Toruniu, których głównym wykonawcą była firma Zbigniewa K. Podwykonawcy, którzy pracowali dla K. też przy innych inwestycjach, czują się poszkodowani Lech Kamiński
Podwykonawcy firmy budowlanej twierdzą, że oszukano ich na setki tysięcy. Mówią, że nie mogą odzyskać kaucji zabezpieczanych przez firmę "M.-B." Zbigniew K., szef "M.-B.", nie widzi problemu, bo w świetle umów kaucję może oddać nawet za 10 lat.

Pierwsze niepokojące sygnały od kontrahentów Zbigniewa K., szefa firmy "M.-B." w Bydgoszczy (pełna nazwa do wiadomości redakcji ze względu na trwające postępowanie prokuratury), mieliśmy już w maju tego roku.

- Byłem podwykonawcą K., między innymi na budowie marketu w Markach pod Warszawą - mówi bydgoski przedsiębiorca, właściciel firmy wykonującej kompleksowe instalacje, między innymi elektryczne. - Zostałem najzwyczajniej oszukany. Nie zapłacono mi ponad 342 tys. zł za wykonane prace. Zostałem na lodzie.

Umowa między firmami została zawarta w październiku ubiegłego roku. Gdy przyszło do zapłaty, przedstawiciele "M.-B." stwierdzili, że prace instalacyjne - założenie, między innymi sieci elektrycznej - zostały wykonane z błędami.

- K. zarzucał mi, że w instalacjach, które wykonała moja firma, stwierdzono wady, a ponadto nie wywiązałem się z harmonogramu prac - tłumaczy biznesmen. - To zwyczajne kłamstwo niemające żadnego pokrycia w dokumentach.

Przedsiębiorca chce pozostać anonimowy: - Zależy mi, by ostrzec innych kontrahentów przed panem K.
By odzyskać swoje pieniądze, wynajął firmę windykacyjną. Zbigniew K. jednak nie zamierzał oddać należnej kwoty. W sierpniu tego roku sprawa trafiła do prokuratury.

- Prowadzimy postępowanie w sprawie doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem - wyjaśnia Dariusz Bebyn, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. - Zleciliśmy policji podjęcie odpowiednich czynności - kończy Bebyn.

Ale rzekomych poszkodowanych może być więcej: - Mowa nawet o około trzydziestu podwykonawcach pracujących dla firm Zbigniewa K., którym nie zapłacił za pracę, albo zwlekał z oddaniem kilkudziesięciu tysięcy kaucji - mówi inny przedsiębiorca.

Czytaj: Kontrahenci skarżyli się. W końcu sprawą zajęła się prokuratura

Wierzchołek góry lodowej

Właściciele firm budowlanych z Pomorza i Kujaw są zdania, że śledztwo, które bydgoska prokuratura prowadzi w sprawie budowy marketu w podwarszawskich Markach, to tylko wierzchołek góry lodowej.

Prokuratura na razie zapewnia tylko, że podjęła dochodzenie, a policja na jej zlecenie wykonuje w tej sprawie czynności procesowe. Jakie? - Tego na razie nie mogę zdradzić. Postępowanie jest na wstępnym etapie - mówi prokurator Bebyn.

Bydgoski przedsiębiorca jest jak dotąd jedynym, który sam próbował zebrać dowody i zdobył się na to, by wnioskować o ściganie Zbigniewa K. z kodeksu karnego: - Do tej pory poszkodowani próbowali się sądzić z K. z tytułu łamania przez niego prawa spółek i na drodze cywilnej - mówi poszkodowany, który skierował sprawę do prokuratury. - Ale ja uważam, że to, co robi to już systematycznie dokonywane oszustwa. Naciągniętych przez niego może być ponad 30 firm z Bydgoszczy i okolic.

Przedsiębiorstwa K. specjalizują się w budowach pawilonów handlowych i marketów. K. budował minimarket w Toruniu przy ulicy Fałata, oraz ostatnio, m.in. w Gołańczy i w podwarszawskich Markach.
Inny poszkodowany, który twierdzi, że też nie otrzymał zapłaty, mówi: - Gdy wierzyciele się upominają o pieniądze, dostają standardowe pisemko - pokazuje dokument wystawiony przez firmę "D." (inne przedsiębiorstwo Zbigniewa K.).

"Prowadzona przez nas działalność ma charakter sezonowy z długimi okresami rozliczenia poniesionych kosztów, która charakteryzuje się spadkiem sprzedaży w okresie wiosna-jesień" - czytamy. "W związku z przedłużającą się zimą wykończenie inwestycji przedłużyło się, a nowe zaczną się w maju 2013, dlatego nie jesteśmy w stanie dotrzymać terminów zapłaty za faktury (...)."

- K. nie oddaje na czas kaucji, które każdy podwykonawca musi wnieść, jako zabezpieczenie umowy - słyszymy od bydgoskiego przedsiębiorcy, który również czuje się poszkodowany. - A to już niemałe pieniądze, bo chodzi o kilkadziesiąt tysięcy zł. Jednorazowo.

Co na ten temat mają do powiedzenia przedstawiciele firmy "M.-B."? Wczoraj zgodzili się na spotkanie w siedzibie firmy w Bydgoszczy, odnosili się do wytaczanych przez podwykonawców zarzutów. Zgodnie z przysługującym im prawem, zażądali autoryzacji wypowiedzi użytych w artykule. Jeszcze wczoraj po przesłaniu cytowanych wypowiedzi mailem do firmy, skontaktował się z nami Mateusz P., prawnik firmy "M.-B." - Wypowiedzi moje i szefa autoryzujemy jutro (w środę, red.) - usłyszeliśmy w telefonicznej rozmowie.

Do redakcji dotarł mail od Zbigniewa K., szefa "M.-B." o treści: "Nie wyrażamy zgody na publikację naszych wypowiedzi, i nie udzielamy autoryzacji."

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska