Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciał zabić psa. Urzędnicy mu go oddali, bo powiedział, że kocha to zwierzę

(KL)
Wystarczyło, że oprawca powiedział, że kocha swojego psiaka i bardzo za nim tęskni. Policjanci uznali, że to on jest poszkodowany
Wystarczyło, że oprawca powiedział, że kocha swojego psiaka i bardzo za nim tęskni. Policjanci uznali, że to on jest poszkodowany freeimages.com
Nie do uwierzenia. Wystarczyło, że oprawca powiedział, że kocha swojego psiaka i bardzo za nim tęskni. Policjanci uznali, że to on jest poszkodowany.

Musimy się cofnąć do 1 sierpnia. Wtedy strażacy wyciągnęli ze studzienki przy ul. Kolejowej skowyczącego, bo cierpiącego i przestraszonego psiaka. Zwierzę było obandażowane. Miało przywiązany kamień, co miało sprawić, że nie będzie w stanie samo wydostać się na zewnątrz. Ale psiaka usłyszał przechodzień i powiadomił służby ratunkowe. Udało się go ocalić. Wszyscy nie mieli słów pożałowania dla drania, który tak się zachował wobec bezbronnej istoty. Nie wiadomo, czyje było zwierzę, więc strażnicy miejscy wzięli pieska do Nieżurawy, gdzie na nieczynnym wysypisku mają specjalną kwaterę dla bezpańskich psów. Niestety, zwierzę długo nie cieszyło się beztroską i godną opieką. Wkrótce znów trafiło w ręce swojego pana. To pewna informacja pozyskana z dwóch niezależnych źródeł.

Przeczytaj również: Bezduszny właściciel chciał utopić psa w studzience. Zwierzę przeżyło, a mężczyzna zostanie ukarany

Zresztą, chojnicka policja, informując teraz o postawieniu zarzutów mężczyźnie i skierowaniu sprawy do prokuratury, przyznaje, że zwierzę odebrano właścicielowi i przekazano do schroniska. Odebrano, bo tydzień po uratowaniu ...do niego trafiło. Jak? 28-latek sam zgłosił się na policję, podając się za zrozpaczonego właściciela. Twierdził, że pies mu uciekł, a jego nieprzyjaciel postanowił swoją gorycz wobec niego przelać na psiaka. - Zapewniał, że bardzo tęskni za swoim pieskiem, mówił jak bardzo go kocha - słyszymy. - Sytuacja była dziwna. Nie było żadnych dowodów, że to właśnie on zgotował psu taki los. Wydawało się, że skoro sam się zgłosił, to nie jest winny. Bo gdyby był, to nie byłby taki głupi, żeby sam przychodzić na policję.

Policja przyznała mężczyźnie status poszkodowanego, a skoro tak, to uznano, że może odzyskać psa. W gminie nie mają sobie nic do zarzucenia. - To sprawa policji, która zakończyła postępowanie - mówi burmistrz Marek Jankowski. - My z tą sprawą nie mamy nic wspólnego. Dopiero później okazało się, że ten pan nie pałał miłością do zwierząt.

Jankowski nie chce odpowiadać na pytanie, czy koniecznie trzeba było zwierzę przekazywać właścicielowi. Przecież sprawca nie był jeszcze znany. Jak się dowiedzieliśmy, był dobrze znany policji już wcześniej. Pytanie, dlaczego funkcjonariusze uwierzyli mu na słowo. Koniec końców wrócili jednak do starej sprawy. Mężczyznę wezwano do komisariatu. Wzięty w przysłowiowe cztery ognie przyznał się do winy. Policja poprosiła urzędników o odebranie psiaka. Jest w schronisku w Starogardzie. - Był chętny na adopcję w Czersku, ale nie skorzystaliśmy z obawy, że w małym mieście zwierzę miałoby kontakt z właścicielem-oprawcą - mówi Jankowski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska